Kalifornijczyk obwinia BMW o erekcję trwającą prawie dwa lata
Czy kilkugodzinna przejażdżka motocyklem może być powodem kłopotów trwających niemal dwa lata? Pewien amerykański posiadacz jednośladu BMW twierdzi, że taka właśnie była geneza jego przypadłości – prawie bezustannej erekcji.
Niektórzy przesiadają się na motocykl, by szybciej dojechać do swojego celu. Cała reszta robi to po prostu dla przyjemności. Kalifornijczyk, który teraz zwrócił się do sądu o wyegzekwowanie odszkodowania od bawarskiego producenta motoryzacyjnego, jazdy na jednośladzie do rozrywek z pewnością już nie zaliczy. Jak twierdzi mężczyzna, czterogodzinna przejażdżka, którą odbył w 2010 r., spowodowała wystąpienie trwającego 20 miesięcy priapizmu, czyli długotrwałego, bolesnego wzwodu. Jak to możliwe? Wszystkiemu winne ma być siodło jego motocykla BMW z 1993 roku. Element wykonany przez amerykańską firmę Corbin-Pacific miał być na tyle wąski, że siedzenie na nim spowodowało uraz krocza, objawiający się nieprzyjemną i nieco wstydliwą reakcją organizmu.
Jak podaje portal news.yahoo.com, w pozwie o odszkodowanie od BMW, który wpłynął do sądu w San Francisco, pokrzywdzony akcentuje, że za sprawą niemieckiego produktu został trwale okaleczony i nie ma możliwości realizowania swojej seksualności. Właściciel jednośladu chce również zadośćuczynienia za cierpienia fizyczne i psychiczne, na jakie był narażony przez ostatnie 20 miesięcy. Z uzyskaniem odszkodowania będzie jednak problem. Jak wypowiedział się Michael Luts z Instytutu Urologii w Michigan, nie ma danych medycznych, które mogłyby potwierdzić, że tak krótka jazda na motocyklu może doprowadzić do uporczywego priapizmu.
Gdyby było inaczej, zapewne wielu mężczyzn w nieco bardziej zaawansowanym wieku codziennie, choć przez kilka minut, wybierałoby się na przejażdżkę motocyklem, a sprzedaż jednośladów BMW poszybowałaby na nienotowany dotąd poziom.
_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _
tb/