Kaczmarski: odcinek był długi, ale przyjemny
Martin Kaczmarski, który po siedmiu etapach rajdu Dakar awansował z 16. na 14. miejsce wśród kierowców samochodów, podkreślił, że niedzielny odcinek specjalny w rejonie Salty w Argentynie mimo iż był długi (533 km), należał do bardzo przyjemnych.
- Odcinek był piekielnie długi, ale wbrew sobotnim ulewom i obawom organizatorów - szybki i bardzo przyjemny. Najbardziej cieszę się z tego, że już po pierwszych kilometrach wróciłem mentalnie do rywalizacji po nieco rozbijającym dniu przerwy - powiedział mieszkający we Wrocławiu 23-letni zawodnik Lotto Team.
Walka o jak najszybsze pokonanie trasy rozgrywała się na sporych wysokościach. - Przekroczyliśmy 3500 metrów. Takie wysokości zaczynają być odczuwalne dla zdrowia. Mieszkańcy radzą sobie z tym problemem żując liście koki. Podobno niektórzy zawodnicy też próbują takich metod. Ja na szczęście czuję się świetnie - zaznaczył najmłodszy debiutant wśród kierowców, których liczba zmalała ze 147 załóg (tyle wystartowało 5 stycznia) do 82.
W niedzielę był drugim z grona Poland National Team. Do lidera odcinka, dwukrotnego mistrza świata WRC Hiszpana Carlosa Sainza, stracił jedynie 27 minut 40 sekund. Był to 12. czas dnia. Szybciej z Polaków pojechał jedynie Krzysztof Hołowczyc, który miał piąty wynik.
Kierowcy samochodów i ciężarówek zmierzyli się na siódmym etapie z niezwykle zróżnicowaną trasą na północ od Salty. Pierwsza sekcja była bardzo kamienista. Ci, którzy zostali w tyle, nie mieli właściwie szans na dogonienie czołówki. Druga część OS-u była szeroka, płaska i sprzyjała najmocniejszym pojazdom. Etap zamknął przejazd przez ponad 20-kilometrową pustynię solną.
Do końca rajdu jeszcze sześć etapów. Poniedziałkowy odcinek specjalny z Salty do Calamy w Chile ma 302 km dla aut i ciężarówek, natomiast dla motocykli i quadów - 462 km z Uyuni w Boliwii do Calamy.