Kable rozruchowe, jak je prawidłowo podłączyć?
Nadeszła w końcu zima. Co prawda dzieci jeszcze nie mogą się cieszyć zabawami w śniegu (przynajmniej na większej części kraju), ale mróz za to wyraźnie zaznaczył, w jakiej strefie klimatycznej leży Polska. Temperatury spadły solidnie poniżej -10 st. C., a to oznacza kłopoty dla samochodów z niezbyt sprawnymi akumulatorami.
Pospieszny poranek przed wyjściem do pracy, auto zamarznięte na kość stoi na parkingu „pod chmurką”. Wsiadamy, wciskamy sprzęgło, przekręcamy kluczyk i… nic się nie dzieje. Ewentualnie spod maski dobiegają ostatnie westchnienia dogorywającego rozrusznika. Jaki wówczas mamy ratunek?
Najprostsze rozwiązanie, to poprosić sąsiada o „pożyczenie” prądu z jego akumulatora. Teoretycznie wystarczy komplet kabli i odrobina życzliwości, by reanimować samochód i spokojnie, choć z lekkim spóźnieniem, dotrzeć nim do pracy. Ale należy przy tym pamiętać o paru podstawowych regułach, które zaoszczędzą kłopotów nam i dobremu samarytaninowi. Bo wbrew pozorom jest o nie całkiem łatwo.
Po pierwsze trzeba się zastanowić nad stanem akumulatora. Jeżeli wszystko jest w porządku z samochodem pod względem technicznym, bateria jest sprawdzona i prawidłowo zamontowana, to nawet kilkudziesięciostopniowe mrozy nie powinny unieruchomić naszego auta. Jeśli jednak akumulator rozładowuje się regularnie i ma kłopoty z zakręceniem rozrusznikiem, konieczna jest wizyta w serwisie. Albo źródło prądu nadaje się do wymiany, albo w samochodzie podczas postoju jakiś odbiornik obciąża je swoim poborem energii.
Kable są naturalnie rzeczą niezbędną. Jak je wybrać? Nie jest tak, że każde przewody z niskiej półki cenowej, do niczego się nie nadają. Ale zdecydowanie lepiej jest unikać produktów o pochodzeniu nieznanym i oferowanych za równowartość kanapki na stacji benzynowej. Zwykle są to przewody o bardzo małym przekroju, z niesolidnie wykonanymi zaczepami (krokodylkami), którymi mocujemy je na akumulatorze. Lepiej jest kupować je w sklepie motoryzacyjnym, gdzie sprzedawca będzie w stanie dobrać przewody odpowiednie do naszego samochodu i będziemy mieli gwarancję na ich działanie.
W kablach rozruchowych istotny jest przekrój miedzianego przewodu, którym przepływa prąd. Generalnie im grubszy, tym sprawniejszy, bo jest w stanie przewodzić prąd o większym natężeniu. Ta wartość zalecana w kablach przeznaczonych do aut osobowych to 400 A. Optymalnie - 600 A. Do silników wysokoprężnych trzeba stosować przewody o większym przekroju. Zalecany przekrój przewodu to 10A/mm2. Przy korzystaniu z niesprawdzonych kabli o niewielkim przekroju (przewód może wyglądać na gruby, ale będzie to skutek pokaźnej izolacji nałożonej na cieniutki splot drutu), trzeba się liczyć z jego przegrzaniem, a nawet stopieniem warstwy izolującej. Długość kabli nie powinna być mniejsza niż 2,5 m, pozwalając na sprawne połączenie dwóch samochodów osobowych i nie wiążące się ze zbyt dużym obciążeniem źródła prądu.
Podłączenie kabli do akumulatora dawcy musi odbywać się według procedury. Najpierw łączymy przewód dodatni (zwykle w kolorze czerwonym) z klemą akumulatora oznaczoną plusem. Trzeba uważać, żeby drugi koniec kabla nie dotknął jakiejś metalowej części, bo dojdzie do zwarcia. Następnie możemy podłączyć go do dodatniego bieguna rozładowanej baterii. Kablem (zwykle w kolorze czarnym) najpierw przypinamy się do bieguna ujemnego sprawnego akumulatora. Drugi zacisk łączymy z tzw. masą, czyli jakimś metalowym elementem pod maską niesprawnego samochodu (nie karoserii, bo można uszkodzić lakier). Nie należy także spinać ze sobą bezpośrednio akumulatorów minusowymi biegunami, bo może dojść do wybuchu niesprawnej baterii.
Po prawidłowym spięciu samochodów należy w „dawcy” utrzymywać obroty silnika na poziomie ok. 1500 obr/min. i chwilę poczekać z próbami uruchomienia „biorcy”. Po kilku minutach takiego ładowania, można podjąć próbę odpalenia silnika (można też spróbować natychmiast uruchamiać silnik, ale w przypadku jednostek wysokoprężnych, lepiej jednak jest pozwolić na lekkie podładowanie baterii). Pamiętać także trzeba, żeby unikać awaryjnego uruchamiania silnika Diesla o dużej pojemności, a co za tym idzie, z akumulatorem o dużej pojemności (np. 95 Ah), z pomocą auta z akumulatorem o małej pojemności. Przy takim zestawieniu błyskawicznie może dojść do rozładowania mniejszej baterii.
Kręcąc rozrusznikiem (maks. po 10 sekund) podejmujemy kilka prób ożywienia zamarzniętego pojazdu. Jeśli po 6-7 podejściu nasz silnik nie wykaże chęci współpracy, można sobie podarować dalsze „piłowanie” go. Pozostaje jedynie wezwanie lawety i podróż do pracy komunikacja zbiorową. W niektórych przypadkach rozwiązaniem problemu będzie wymontowanie niesprawnego akumulatora i próba naładowania go za pomocą prostownika, w ciepłym pomieszczeniu. Jednak tu znów, właściciele nowszych samochodów, musza pamiętać, że nieprawidłowe odłączenie baterii może zaowocować poważnym uszkodzeniem elektroniki pojazdu i dalszymi, sporymi kosztami.
Pracując z kablami rozruchowymi należy zachować dużą ostrożność i unikać wszelkiego rodzaju spięć czy iskrzenia. Może to doprowadzić (zwłaszcza w nowych konstrukcjach) do błyskawicznego uszkodzenia elektroniki w obu pojazdach.
A gdyby okazało się, że niestety żaden z sąsiadów nie jest w stanie nam pomóc (nap z powodu braku kabli), to poratować nas może firma taksówkowa. Za 20-30 zł taka usługę świadczy większość korporacji, ich kierowcy mają zwykle odpowiednie kable w bagażniku i stosowną wiedzę, jak z nich bezpiecznie skorzystać.
BC