Trwa ładowanie...
02-09-2009 13:04

Jordania - śladem historii

Jordania - śladem historii
d1j1hbm
d1j1hbm

Jordania od zawsze była kluczowym terenem dla migracji ludów Bliskiego Wschodu, a także dla wojsk egipskich, asyryjskich, rzymskich, arabskich, tureckich, oraz dla „krucjatowców”. Pierwsze ślady na tym terenie odcisnął człowiek ponad 500 wieków temu. Wtedy jeszcze było tu miło i wilgotno.

(fot. www.off-road.pl)
Źródło: (fot. www.off-road.pl)

Jechaliśmy główną drogą do Madaby. W tym mieście odkryto w kościele mozaikę, przedstawiającą mapę Ziemi Świętej. Po dwóch dniach w tym kraju zauważyliśmy, że Jordania jest droższym i bardziej rozwiniętym krajem od Syrii. Przyjeżdża tu wielu turystów, dlatego czasami ceny mogą zaskakiwać poziomem zachodniej Europy. O jeżdżeniu dzikimi drogami nie ma mowy. Poza pustynią wszystko jest wyasfaltowane.

Z Madaby ruszyliśmy na zachód przez góry, w kierunku Morza Martwego, które pokazało się nam w pełnej krasie tuż za miastem. Mogliśmy zobaczyć w oddali miasto Jerycho i ujście rzeki Jordan – tam już Izrael. Asfaltowa nitka wije się pośród ciemnoczerwonych skał. To popularny szlak turystyczny, można tu spotkać wielu podróżników na rowerach czy w samochodach. Widoczki zapierają dech w piersiach.

d1j1hbm

Zjeżdżamy na plażę Morza Martwego. To najgłębsza depresja na świecie: -400 m n.p.m. W morzu nie ma życia, woda jest tak słona, że nawet taki neptyk pływacki jak ja unosi się na powierzchni jak boja i nie może się zanurzyć, choćby chciał. Po środku jordańskiego wybrzeża Morza Martwego znajduje się kanion rzeki Mujib.

(fot. www.off-road.pl)
Źródło: (fot. www.off-road.pl)

Znad morza wjechaliśmy 1 600 metrów w górę do miasta Karak, gdzie zwiedziliśmy ruiny zamku „krucjatowców”. Miasteczko posadowione jest na stromym szczycie, a jego ukoronowaniem jest warownia z XII wieku. Pozostał labirynt korytarzy wykutych w skale oraz mury obronne. Jak dla mnie nowe miasteczko ze stromymi uliczkami, kramami warzywnymi, restauracyjkami i piątkowym luzem było ciekawszą atrakcją. Zamek w Karak stanowił jeden z punktów obrony krzyżowców przed Arabami. Był oblegany przez Saladyna, był też siedzibą znanego francuskiego sadysty Renauld de Chatillon, dorównującego pomysłami na tortury nawet Vladowi D.

Przez następne 160 km wspinaliśmy się, to znów stromo zjeżdżaliśmy ze szczytów górskich. Czasami, w okolicach Dhana Reserve, mogliśmy oglądać z okien samochodów niesamowite widoki na kolorowe skały, zapadające się w przeogromne kaniony i ginące gdzieś w dalej w Dolinie Arabskiej. Piękna to droga, zwana drogą królów. Godna polecenia każdemu podróżnikowi. Na tej drodze kilka razy zjeżdża się na pułap 400 m n.p.m., by potem wskrobać się stromymi serpentynami na ponad 1 600 m n.p.m.

d1j1hbm

Wreszcie dojechaliśmy do Wadi Musa. To nowe miasteczko, które stało się bardzo bogate, jak tylko ustabilizowała się sytuacja polityczna między Izraelem a Jordanią. Zatęskniłem za bezimiennymi zabytkami na pustyni w Syrii. Ruiny Petry to rozległe doliny i kaniony, wydziergane w miękkiej skale kolumnadowe fasady świątyń i domów. Mnóstwo jaskiń oraz domów ułożonych z kamiennych bloków. W ten cały kamienny pejzaż dawnego miasta wpleciono kawiarenki i kramy dla odwiedzających. Codziennie przegalopowuje szutrowymi uliczkami tysiące fotografujących bez końca wszystko wokół siebie turystów.

(fot. www.off-road.pl)
Źródło: (fot. www.off-road.pl)

Rano wyjechaliśmy w skwar, w góry. Mimo wysokości 1 560 m n.p.m. musieliśmy pootwierać okna, aby chłodzić wnętrze samochodu podczas wolnej jazdy. Piękne krajobrazy na zachód od drogi królów nie pozwalały skupić się na szosie i serpentynach. Ciemne skały stromych szczytów wybijały się z żółtego piaskowca, a głębokie kaniony przez poszarpane ściany skalnych bram otwierały się na doliny. Wreszcie skręciliśmy z głównej drogi na zachód, prosto w te kolorowe, księżycowe krajobrazy.

d1j1hbm

Tej drogi nie ma na mapach, znalazłem ją tylko dzięki zdjęciom satelitarnym. Przez kilkadziesiąt kilometrów serpentyn spotkaliśmy tylko jeden samochód i kilka kóz. Trudno opisać piękno tego nieprzyjaznego życiu krajobrazu. Kolory od burgunda po żółć przenikały się fantazyjnie powyginanymi warstwami skał i nakładały się na siebie w kanionach. Wyglądało to jak wielowarstwowy tort, pocięty nożem przez weselników. Wolno człapaliśmy zakosami pod górę i wciskaliśmy hamulce do dechy na zjazdach. Wspaniała droga, ale jest się tu zdanym tylko na siebie.

Prosto z objęć gór wyskoczyliśmy na posterunek wojskowy. Byli bardzo zdziwieni naszym widokiem, długo sprawdzali nasze bagaże. Potem skręciliśmy na południe w Dolinę Arabską, w kierunku Morza Czerwonego. Szeroką dolinę tworzyły wysokie, skaliste, ciemne góry. Powoli wszystko, prócz asfaltu, wypełnił żółty piasek. Minęliśmy jeszcze jeden posterunek wojskowy i ujrzeliśmy zatokę Morza Czerwonego i w dole bogate miasto portowe Akaba. Zielone skwery, fontanny, drogie limuzyny i w tle żurawie portowe.

(fot. www.off-road.pl)
Źródło: (fot. www.off-road.pl)

Na nocleg zjechaliśmy na kemping na plaży. Popołudnie i wieczór spędziliśmy na nurkowaniu i oglądaniu podwodnego życia rafy koralowej. Trzeba tylko uważać na motorówki. Rano, po kąpieli, wyjechaliśmy na północny-wschód do rezerwatu Wadi Rum. Nową autostradą przekroczyliśmy łańcuch górski i zanurzyliśmy się w piaszczystą pustynię. Wjazd do rezerwatu jest płatny. Teren jest dość obszerny i można poruszać się po nim tylko samochodem terenowym, ponieważ drogi albo raczej ścieżki, są wyjątkowo piaszczyste i grząskie. My zrobiliśmy ponad 70 km po parku, cały czas walcząc w piachu o trakcję.

d1j1hbm

Rezerwat potwierdza moje zdanie o Jordanii – tutaj można doświadczyć wspaniałej przyrody, zupełnie odmiennej od tej, jaką znamy z Europy. W Wadi Rum ciemnobrązowe skały wyrastają wprost z pomarańczowego piasku pustyni. Wygląda to zjawiskowo. Wyobraźcie sobie mgłę, która spowija skalisty łańcuch górski, a szczyty wysuwają z niej tylko swoje głowy. Jeżeli zamiast mgły wyobrazicie sobie pomarańczowy piasek i siebie na tym piasku, to tak jakbyście byli w Wadi Rum. No... zapomniałem jeszcze o słońcu, tutaj pali jak diabli. Góry z piaskowca, podobnego do tego z Petry, przybierają przedziwne kształty, czasami kamiennych mostów, czasami pionowych iglic czy grzybów. Poorane są kanionami. Można znaleźć tu wiele inskrypcji naskalnych sprzed tysięcy lat. My zanocowaliśmy w jednym z kanionów Wadi Rum, a rano wyruszyliśmy w drogę powrotną na północ.

Mariusz Reweda

d1j1hbm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1j1hbm
Więcej tematów