Jest protest w sprawie dyfuzorów
- Przepisy są interpretowane w różny sposób. Jak najszybciej ta kwestia musi zostać uregulowana - powiedział szef ekipy z Hinwill, Mario Theissen.
Ferrari, Renault i Red Bull także protestują przeciwko rozwiązaniu stosowanemu przez wspomniane zespoły. Sędziowie mają ogłosić werdykt już w czwartek, jednak bez względu na to jaki on będzie (której stronie przyznana zostanie racja), sprawa z pewnością trafi do kolejnej instancji, jaką jest sąd odwoławczy.
Jeśli sędziowie przyznają rację stronie protestującej, Brawn GP, Williams i Toyota będą mogły się ścigać do czasu apelacji. Rozprawa apelacyjna nie odbędzie się jednak wcześniej niż po GP Malezji, zaplanowanym na następny weekend.
Co jest przyczyną całego zamieszania? Chodzi o dyfuzory, czyli element aerodynamiczny tylnej części bolidu. Jest to kanał przepływowy, który reguluje przepływ powietrza pod bolidem, dzięki czemu maszyna jest bardziej stabilna i lepiej się prowadzi. W sezonie 2009 przepisy dotyczące elementów aerodynamicznych zostały radykalnie zmienione. Mimo wprowadzonych ograniczeń, trzy zespoły wykorzystały lukę w przepisach i zaprojektowały dyfuzor, który w opinii pozostałych ekip jest nielegalny.
- Wygląda na to, że mamy dwa rodzaje przepisów dotyczące dyfuzorów, i każdy odczytuje je na swój sposób. To prowadzi do chorych sytuacji, to całkowicie nielogiczne. Nie tego oczekiwałem po zmianie przepisów - przyznał Briatore w wywiadzie dla "La Gazzetta dello Sport".
Podobnego zdania są pozostałe ekipy, który "ściśle" zastosowały się do nowych przepisów. - To rozwiązanie jest nielegalne - powiedział Helmut Marko z Red Bulla. - W czwartek złożymy protest w tej sprawie, jeśli dyfuzor nie zostanie dostosowany do przepisów. Obecny element zapewnia przewagę pół sekundy na okrążeniu - dodaje.
Przedstawiciele Williamsa, Brawn GP i Toyoty nie zamierzają jednak ustępować. Uważają, że całe zamieszanie to efekt frustracji pozostałych zespołów. - Są źli, ponieważ oni na to nie wpadli - powiedział Sam Michel z Wiliamsa. - Protestują, ponieważ jesteśmy szybsi - dodaje Ross Brawn.
- Charlie Whiting (dyrektor wyścigów GP - przyp. WP) dał nam zielone światło. W przypadku protestów będziemy walczyć o swoje racje - powiedział szef Toyoty, John Howett.
RAF