Jeremy Clarkson zdradza powód swojej agresji
Jeremy Clarkson został wyrzucony z BBC za uderzenie asystenta producenta Oisina Tymona. Zarząd stacji tłumaczył się tym, że zasady muszą być takie same dla wszystkich i w tym przypadku pewna linia została przekroczona. Wiadomość ze smutkiem przyjęło wielu fanów programu, którzy od tamtej pory czekali na komentarz Clarksona do całej sytuacji. Ten pojawił się właśnie w ostatnim numerze Sunday Times.
W swoim felietonie prezenter najpierw wszystkim bardzo serdecznie podziękował. Wsparcie, jakie otrzymał było bowiem ogromne. Jeden z blogerów wynajął nawet czołg aby przyjechać do BBC i wręczyć szefostwu petycję podpisaną przez milion ludzi z całego świata. Jej celem było przekonanie nadawcy do przywrócenia Jeremy’ego do pracy. Na uwagę zasługiwały także setki, a nawet miliony komentarzy na Facebooku czy Twitterze.
Clarkson nie skomentował zbyt obszernie samego zajścia. Podał jednak powód, dla którego tak błaha wówczas rzecz jak brak ciepłego posiłku rozzłościły go. Otóż dwa dni przed feralnym incydentem dowiedział się, że na jego języku pojawiło się coś, co wyglądało na raka. To sprawiło, że Jeremy był bardziej zestresowany niż zwykle. Trudność z zamówieniem posiłku okazała się iskrą, która wznieciła ogromny pożar. Na szczęście dla samej gwiazdy, teraz już wiadomo, że to nie był rak.
Jeremy stwierdził też, że za programem będzie tęsknić bardziej niż ktokolwiek inny. Jednocześnie potwierdził coś, na co czekało wielu miłośników „Top Gear”. Słynny prezenter nie ma zamiaru odejść na emeryturę. Chce stworzyć kolejny program motoryzacyjny. Pierwsze plany już podobno są – tak przynajmniej twierdzą świadkowie spotkania czterech panów (Jeremy’ego Clarksona, Richarda Hammonda, Jamesa Maya i producenta Andy’ego Willmana) w jednej z restauracji. Niestety, jak na razie konkretów brak.
mp/moto.wp.pl