Jeremy Clarkson jednak wróci do BBC? Oto nowe fakty
Uderzenie asystenta producenta Oisina Tymona przez Jeremy’ego Clarksona ma zgodnie z przewidywaniami poważne konsekwencje. Prezenter znanego programu „Top Gear” został za swoje zachowanie wyrzucony z BBC. Brytyjska stacja, jak na korporację przystało, ma skomplikowane struktury. To sprawiło, że zupełne odejście Clarksona spod szyldu BBC wcale nie jest takie oczywiste.
Wszystko za sprawą komercyjnej gałęzi stacji BBC Worldwide, która zajmuje się m.in. show „Top Gear Live”. Z racji problemów z Clarksonem, cztery ostatnie przedstawienia w Norwegii wymagały odwołania. Jeśli tak samo będzie trzeba postąpić z kolejnymi, BBC musi się liczyć z pozwami o odszkodowania. Ewentualne zasądzone kwoty nie będą małe, ponieważ jak donosi brytyjski tabloid „Mirror”, na „Top Gear Live” sprzedano już 200 tys. biletów, co teoretycznie miało dać możliwość zarobku 11 mln funtów.
Organizatorzy z Live Nation twierdzą jednak, że wcale nie potrzebują BBC do kontynuowania tej imprezy. Według nich, jeśli będzie to niezbędne, po prostu zmienią nazwę. Trzej prezenterzy mają podpisane kontrakty, więc tak naprawdę wyrzucenie Clarksona z „Top Gear” nie jest dla nich w żaden sposób wiążące.
Co ciekawe, mimo zwolnienia Jeremy’ego z pracy, prezenter poprawdzi 24 kwietnia popularny program rozrywkowy „Have I Got News For You” emitowany przez BBC.
Wbrew temu, o czym plotkowano jeszcze przed zwolnieniem Clarksona z pracy, nowa posada w którejś z komercyjnych brytyjskich stacji telewizyjnych, wcale nie jest taka oczywista. Sky i ITV potwierdziło już informacje o tym, że dla byłego prezentera „Top Gear” nie ma u nich miejsca. Jeremy podobno jednak myśli globalnie i nie ma zamiaru ograniczać się jedynie do pracy dla brytyjskich nadawców. Podobno w grę wchodzą stacje z Ameryki, Australii, a nawet Rosji.
mp/moto.wp.pl