Jedziesz na narty zagranicę? Musisz wziąć... Nic nie musisz!
18 stycznia zaczynają się w Polsce ferie zimowe (dla pierwszych pięciu województw). Wielu z nas zamierza je spędzić za granicą i pojechać do narciarskich kurortów na Słowacji, w Austrii, Francji i we Włoszech. To oznacza również początek sezonu na doniesienia o obowiązkowym wyposażeniu aut w tych krajach. Tymczasem... to mit, nie trzeba mieć nic ponad to, co jest obowiązkowe w Polsce.
Źle jest zwłaszcza na Słowacji – ostrzegają media. Obowiązkowe wyposażenie samochodu jest w tym kraju naprawdę szczegółowo uregulowane przez tamtejszy kodeks drogowy. Trzeba mieć m.in. zapasowe bezpieczniki, klucz do kół, linkę holowniczą, czy bardzo dobrze wyposażoną apteczkę (lista ma 17 punktów i reguluje np. rozmiar plastrów opatrunkowych).
Nieco mniej surowo, ale również szczegółowo jest w Niemczech, gdzie kierowca nie musi mieć co prawda gaśnicy, ale za to jest zobowiązany do posiadania apteczki, w Polsce jedynie zalecanej. Oddzielne regulacje mają Szwajcarzy, Francuzi i Włosi. Polacy obawiają się policjantów, którzy dają mandaty za brak lub nieodpowiedni wygląd kamizelek odblaskowych.
Te wszystkie informacje o prawach obowiązujących u naszych bliskich i dalszych sąsiadów możemy swobodnie potraktować jako ciekawostkę. Prawda jest bowiem taka, że te przepisy nie obowiązują polskich kierowców. To dlatego, że nasz krajach ratyfikował uchwaloną 8 listopada 1968 roku konwencję wiedeńską o ruchu drogowym (ratyfikacja miała miejsce jeszcze za czasów PRL-u, w 1988 roku).
Ten akt prawny stanowi, że samochód musi być wyposażony jedynie w te elementy, których wymaga rodzimy kodeks drogowy. To oznacza, że polski samochód obowiązują polskie prawa, a czeski czeskie. Niemiec wjeżdżając do Polski nie musi się martwić tym, że nie ma gaśnicy. W jego kraju, w którym dokonał rejestracji swojego pojazdu, takiego obowiązku nie ma. Analogicznie: Polak na Słowacji nie musi mieć apteczki, na dodatek z bardzo konkretną zawartością.
Wyjątek od tego wszystkiego stanowią elementy wyposażenia, które wpływają na bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu lub są traktowane przez prawników jako przepis porządkowy. Chodzi o opony zimowe, które są obowiązkowe (a nie zalecane, jak u nas) na przykład w Skandynawii. Także kamizelkę odblaskową można zaliczyć do tych elementów: wychodząc z auta na autostradzie bez kamizelki, narażamy nie tylko siebie, ale także wszystkich jadących. Zrozumiałe jest, że mandat za jej brak zostanie więc przez policję nałożony. - Sprawa z kamizelkami odblaskowymi jest bardziej skomplikowana, bo w wielu krajach nie są one traktowane jako element wyposażenia samochodu, ale obowiązkowy element wyposażenia kierowcy i pasażerów. Konwencja wiedeńska nie ma wówczas zastosowania - mówi Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji.
Jeśli chodzi o łańcuchy na koła, to w rejonach górskich są drogi, na które można wjechać tylko z nimi. Zatem ich brak oznaczał będzie niemożności poruszania się po tych trasach. Trzeba je mieć nie dlatego, że niektóre państwa umieściły je na liście obowiązkowego wyposażenia auta, ale dlatego, żeby móc wjechać w określone miejsca.
Mitem jest też powtarzany przez wiele osób fakt, jakoby policjanci z Austrii i Czech zatrzymywali polskich kierowców i wlepiali im mandaty za przewożenie nart i desek snowboardowych we wnętrzu samochodu. Nie istnieje w tych (ani innych) krajach zakaz takiego transportowania sprzętu. Narty i deski można wozić wewnątrz, nie trzeba kupować bagażnika dachowego. Muszą być one jednak odpowiednio zabezpieczone. Jeśli jest ich za dużo i swobodnie przemieszczają się po aucie, policjant może uznać, że stanowią niebezpieczeństwo. Do takiego samego wniosku może zresztą dojść również stróż prawa w Polsce, więc różnicy nie ma.
Co zrobić, jeśli policjant czeski, słowacki lub austriacki zatrzyma samochód i zacznie sprawdzać elementy wyposażenia samochodu, a potem powie, że czegoś nie ma, w związku z czym należy się mandat? Sytuacja jest trudna, bo jedynym właściwym wyjściem jest powołanie się na konwencję wiedeńską. Tylko że do tego trzeba znać język i trafić na policjanta, który zrozumie i zaakceptuje prawne zawiłości. A z tym może nie być tak łatwo. Dlatego, jeśli chcemy mieć pewność, że kontrola nie zamieni się w długie pertraktacje z policjantem, warto jednak rozważyć uzupełnienie wyposażenia samochodu. Tym bardziej, że np. apteczka, choć nie jest obowiązkowa, może przydać się nam również w Polsce.
MAK