Jania - podwójny "górski" mistrz Polski
Tegoroczne Górskie Samochodowe Mistrzostwa Polski liczyły aż 16 eliminacji. - To dużo, ale dzięki temu było sporo ciekawej walki - przyznaje zdobywca dwóch tytułów Janusz Jania - pisze Gazeta Krakowska.
Zawodnik Automobilklubu Krakowskiego podczas ostatniej rundy na Górze Św. Anny przypieczętował pierwsze miejsca wgrupie Niklasie N2000. Tegoroczne zmagania na "górskich" trasach wspierała Grupa Lotos, dzięki czemu zyskały one nowego ducha.
- Poza tym na wyścigach górskich jest wspaniała atmosfera - tłumaczy Janusz Jania. - Można powiedzieć, że prawie rodzinna. Między zawodnikami jest oczywiście rywalizacja na trasie, ale nikt nie odmawia pomocy jak jest taka możliwość. W tym roku Janusz Jania przez cały sezon startował alfą romeo 156.
- Na początku zgłaszałem się autem przygotowanym według przepisów grupy H- mówi mieszkaniec Krakowa. - Po dwóch wyścigach zdecydowałem się na przejście do grupy N. Decyzja ozmianie klasy okazała się słuszna. Dwa tytuły mistrza Polski to spory dorobek, jak na jeden sezon idość leciwe auto. - Pozyskałem dobrych partnerów do moich startów dzięki czemu mogłem dobrze przygotować samochód - opowiada Jania.
- Uczestniczyłem we wszystkich eliminacjach Górskich Mistrzostw Polski, zktórych udało mi się wygrać 5, awpozostałych prawie zawsze stawałem na podium. Najcięższe boje toczyłem zkolegą zKrakowa, Piotrem Każmierczakiem (alfa romeo 156). Spośród 16 wyścigów podwójny mistrz Polski najmilej wspomina zawody na... Słowacji.
- Chyba dlatego, że tam zracji znajomości trasy miałem bardzo dużą przewagę nad rywalami - tłumaczy Jania. - Na każdym podjeździe byłem szybszy okilka sekund, azwycięstwo to dało mi naprawdę dużo satysfakcji. Ciesząc się ztegorocznych sukcesów, Janusz Jania planuje już przyszły sezon. O tym, czy do skutku dojdzie zmiana auta na mocniejsze zdecyduje budżet, ale nad tym zawodnik już pracuje.
- Zostaję oczywiście wwyścigach górskich - deklaruje Janusz Jania. - Chciałbym przesiąść się do czegoś mocniejszego, pod warunkiem wszakże, że uda się zebrać odpowiednie fundusze. Wtym sezonie wspomagały mnie krakowskie firmy Marco Polo, Mag iNaxel, liczę na ich wsparcie także w przyszłym roku.
Gazeta Krakowska/MAREK WICHER