Jak w teren, to tylko Toyotą
Już dawno nie powinny istnieć. Są bezużyteczne, paliwożerne, zbyt duże do miasta i niekoniecznie komfortowe. W dodatku, przydają się co najwyżej kilkunastu osobom w naszym kraju. No chyba, że do samochodu terenowego podchodzisz przez pryzmat hobby. O tak, wtedy sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Ranek na skraju województw Kujawsko-Pomorskiego i Warmińsko-Mazurskiego wita słoneczną pogodą, choć przez ostatnie kilka dni deszcz lał się z nieba niemiłosiernie. Nie było to zbyt pocieszające szczególnie, gdy celem są dziesiątki kilometrów po bezdrożach. Ale nie ma co się bać, tylko w drogę!
Solidną kawalkadą terenowych aut Toyoty ruszamy w kierunku sporej piaskowni, gdzie zacznie się prawdziwa zabawa. Pierwszym autem w jakim zasiadam jest Toyota RAV4. Nie oszukujmy się, jest tak terenowy jak tylko może być terenowy laptop, albo telewizor. Czyli nijak. Owszem, przejedzie tu i ówdzie, ale o poważnych przeszkodach mowy być nie może. Za to na polnych drogach, od których zaczyna się próba sprawuje się bardzo komfortowo.
Przesiadam się do Land Cruisera. O tak. Czuć, że to samochód z innej bajki. Porządna rama, zupełnie inny rodzaj napędu i wielkość potrafiąca zaniepokoić sporej wielkości słonia. Ze 150-ki wskakuję do topowej odmiany V8. Tutaj jest jeszcze lepiej, przede wszystkim bardziej luksusowo. Potężny silnik, a jakże, osiem cylindrów w układzie V, który z pojemności 4.5 l generuje moc prawie 300 KM. To jednak konie potrafiące swoim każdym z 650 "niutonometrów" wyciągnąć sporych rozmiarów wieloryba na brzeg oceanu. Później jeszcze próbuję niecywilizowanego Hiluxa i wreszcie dojeżdżamy do celu. Wielkiej piaskownicy.
A dlaczego w ogóle jedziemy? Toyota obchodzi właśnie swoją 60. rocznicę pierwszego terenowego modelu. Aż sześć dekad temu świat mógł zacząć zabawę w jazdę off-road'ową. Tyle, że wtedy polegało to raczej na ciężkiej pracy, niż spędzaniu wolnej chwili na poligonach i w środku lasów. Mam się przekonać, że terenówki wcale nie straciły ikry i że wielkie terenowe SUV-y nie są tylko i wyłącznie przeznaczone do podjeżdżania pod krawężniki. Zobaczymy. Ale po kolei.
Wszystko zaczęło się w 1951 r., kiedy zaprezentowano model Toyota Jeep BJ. Silnik od 4-tonowej ciężarówki, 85 KM, 3.4 l pojemności - efekt? Całkowicie niewygodny, supersprawny pojazd. Później Toyota zrobiła pewien manewr. Podzieliła swoje auta, które z czasem nazwano Land Cruiser (LC), na trzy główne nurty. Heavy Duty, czyli totalne woły robocze, sztywne mosty, reduktory, zwykle resory piórowe, później zawieszenie pneumatyczne. Light Duty, czyli woły robocze ubrane w rękawiczki oraz Station Wagon, to jest w dalszym ciągu teren, ale już zdecydowanie w garniturze, komfortowo i aż strach obetrzeć bok.
Auta 4x4 Toyoty harują już od 50 lat w 170 krajach na całym świecie. Dziś w ofercie polskich salonów Toyoty oferowanych jest 5 modeli 4x4, to: Urban Cruiser, RAV4, Land Cruiser 150, Land Cruiser V8 i Hilux. Z czego trzy są prawdziwymi terenówkami, a jedna, ta ostatnia, wręcz 100-procentową terenówką, która o delikatnych modyfikacjach potrafi wjechać tam, gdzie czasem nie da się wejść.
Wracamy na tor. Takiej piaskownicy jeszcze nie widziałem. Jest olbrzymia. Momentami pomiędzy wyrżniętymi dziurami poruszają się wielkie ładowarki trzy razy większe niż największe auto Toyoty. Głębokość dziur dochodzi do 15 m, a za chwilę mamy się tam zsunąć, wcale nie zjechać, a właśnie zsunąć. Czeka nas kilka prób.
Kiedyś każdy szanujący się off-roader miał stały napęd na cztery koła i solidną ramę. Dzisiaj Toyota stosuje trzy różne rodzaje napędu. Stały 4x4 - czyli Land Cruiser 150, Land Cruiser V8. Napęd na 4 koła dołączany automatycznie (możliwość zblokowania na stałe do 40 km/h) - czyli Urban Cruiser i RAV4. Trzeci to napęd na 4 koła dołączany manualnie, po staremu - oczywiście jego przedstawicielem jest brutalny i szorstki niczym papier ścierny, Hilux. Podobnie w temacie ramy - aż trudno uwierzyć, że Toyota w dalszym ciągu stosuje ramę we wszystkich Land Cruiserach i w Hiluxie.
Na początek RAV4. Staje na brzegu morza piasku. Nie nadaje się. Nie ujechałby dwudziestu metrów. Producent zaznacza, że Rawka jest pierwszym autem i niejako założycielem segmentu SUV (czy się zgadzacie? Podpowiedź, debiutowała w 1994 roku). Ta raczej miejska bulwarówka posiada HAC (Hill Assist Control - system wspomagający wjazd pod wzniesienia) oraz DAC (Downhill Assist Control - system wspomagający zjazd ze zniesienia). Polne drogi gorszej jakości i lekki teren nie sprawią mu problemu, ale i tak najlepiej czuje się na twardej drodze.
Co innego w Land Cruiserze, 150-ce i V8-ce. Posiadają skrzynię redukcyjną i centralną blokadę mechanizmu różnicowego. Centralna rozdziela moc pomiędzy osie w stosunku 50:50. Do tego wiele elektronicznych systemów zwiększających sprawność w terenie. To między innymi: A-TRC, czyli układ aktywnej kontroli trakcji, przekazujący moment obrotowy tylko na koła posiadające w danym momencie odpowiednią trakcję. Pokona przeszkodę, nawet kiedy tylko jedno koło posiada przyczepność. Dalej, KDSS, czyli hydrauliczny system zmiennej sztywności stabilizatorów, zapewniający większą sztywność nadwozia na asfalcie i olbrzymie możliwości "wykrzyżu" kół w terenie.
Dalej jest Crawl Control, czyli system samodzielnie hamujący i przyspieszający konkretne koła w terenie, zapewniający maksymalną przyczepność szczególnie przy zjazdach i podjazdach. Pomaga kierowcy w operowaniu pedałami gazu i hamulca, samodzielnie dobierając odpowiednią prędkość każdego z kół. Mało? Jest jeszcze Multi Terrain Select, system zmiennej charakterystyki napędu w zależności od rodzaju podłoża, po którym porusza się samochód. Aha, zapomniałbym o systemie czterech kamer pokazujących "live" obraz wokół auta. Przydatne, kiedy podjeżdżasz do krawędzi zjazdu, bo normalnie widzisz tylko maskę i niebo, a z kamery dowiesz się co jest przed tobą. Masz motorówkę? Proszę bardzo - Land Cruiser uciągnie do 3,5 tony. V8-ka kosztuje 330 tys. zł, ale mam wrażenie że żadne auto za tę kwotę nie wjedzie równie daleko.
Hilux, czyli prawdziwy bandzior. Samochód bardzo wygodny, jeżeli porównujemy jazdę nim do rąbania siekierą drewna na opał. Jeżeli chcesz auta na co dzień i zastanawiasz się nad Hiluxem, prawdopodobnie powinieneś się zbadać. Jednak jeżeli szukasz auta, które przewiezie cały twój dobytek, włącznie z autem żony, kuchnią, salonem i ogrodem, to spokojnie możesz się udać do najbliższego dealera. Porządna rama, reduktor, manualnie dołączany napęd 4x4, blokady mechanizmów różnicowych. Obecnie dostępne są trzy rodzaje nadwozia, dwa rodzaje napędu, dwa silniki i dwie skrzynie biegów. Wszystko szorstkie - aż dziw, że do tej pory znalazło się 13 mln nabywców.
Jak wygląda jazda? Nie będę się nadmiernie rozpisywał, bo ktoś powie, że tekst jest sponsorowany, że przesadzam, i że to nieprawda. Kilka razy miałem okazję zobaczyć i spróbować jazdy w terenie. Powiem tyle, gdybym miał przejść najpierw ten obszar i ocenić, wybrać miejsca do przejazdu, z pewnością bym nie wybrał tych, które wybrali instruktorzy Toyoty. Poruszając się po terenie, po którym jeździliśmy, zwyczajnie przecierałem oczy. Raz niemal leżysz na oparciu fotela podjeżdżając pod górę ogromnymi koleinami, raz wisisz w pasach zsuwając się z kilkunastometrowych stromizn. Oczywiście na zdjęciach tego nie widać, za kierownicą perspektywa jest znacznie bardziej poruszająca.
Niestety. Jazdę w terenie "uskutecznia" może z 10 proc. posiadaczy aut terenowych. Właścicieli SUV-ów jest pewnie jeszcze mniej. Przyznaję, że to dość dziwne zainteresowania. Telepie, trzęsie, jak staniesz i się zakopiesz, to od razu nie ruszysz. Męczące strasznie. Męczące, ale bardzo interesujące i pouczające. Przy pokonywaniu naprawdę ciężkiego terenu istotne jest, aby nie było zbyt szybko, ani zbyt wolno, koła nie mogą ani zbytnio wykopywać terenu/ziemi/piasku, ani nie mogą obracać się zbyt wolno, bo zwyczajnie staniemy. Złoty środek wskazany, ale trzeba wiedzieć gdzie on się znajduje. Istotne są jeszcze odpowiednie opony. Seryjnymi raczej daleko nie zajedziemy.
Co jest potrzebne w terenie? Słów kluczowych jest kilka. Porządna rama, stały napęd 4x4, reduktor, blokady mechanizmów różnicowych. Trzy modele Toyoty to mają (LC 150, LC V8, Hilux), a reszta nadrabia "niedoskonałości" elektroniką. We współczesnym świecie niewiele nowych samochodów terenowych tym dysponuje bo niewiele zjeżdża w prawdziwy teren. Zobaczymy co będzie za kolejne 60 lat.
Michał Grygier