Trwa ładowanie...
29-11-2012 12:24

Jak oszukują nas dilerzy?

Jak oszukują nas dilerzy?Źródło: Thinkstock
d3usz9w
d3usz9w

W głowie każdego zmotoryzowanego Polaka tli się marzenie o posiadaniu nowego samochodu. Samochód fabryczny, z folią na siedzeniach, w teorii gwarantuje bezawaryjną, a przynajmniej bezproblemową eksploatację. Zostawiając w salonie duże pieniądze oczekujemy zamówionej przez nas wersji silnikowej i wyposażeniowej, a przede wszystkim najważniejszego - czystej historii napraw i wypadków, nawet tych najdrobniejszych. Okazuje się, że może być inaczej.

Niestety wśród społeczności autoryzowanych dilerów praktykowane są - delikatnie mówiąc - nieuczciwe zachowania, wręcz niepisane procedury związane ze sprzedażą i wydawaniem aut. O tej drażliwej sprawie dowiedzieliśmy się podczas rozmowy z pracownikiem jednego z rodzimych koncesjonerów. Nasz rozmówca w swej relacji "standardowego" dnia pracy zszokował nas natłokiem rażących nieprawidłowości, skupiających się wokół sprzedaży, wydawać by się mogło, aut bez skazy.

Niemal co tydzień w drodze do pracy widujemy ciężarówki wiozące samochody wprost do dilerów. Niektórzy producenci w trosce o lakier stosują grube folie lub inne prowizoryczne zabezpieczenia przed niechcianymi uszkodzeniami. Jednak na podobne osłony decydują się nieliczni, samochody pozostałych wytwórców już na etapie transportu atakowane są kamyczkami wyskakującym spod kół innych uczestników ruchu. nawet jeśli zastosowano wspomniane zabezpieczenia, samochody niejednokrotnie uszkadzane są też przez niefrasobliwych pracowników na placach magazynowych, należących do centralnego importera lub salonu sprzedaży. Wydawać by się mogło, że w ramach zadośćuczynienia wystarczyłaby drobna bonifikata w postaci obniżki ceny, dodatkowego wyposażenia, np. aluminiowych kół i obowiązkowej naprawy. Problem uszkodzeń potęguje również jakość dzisiejszych powłok lakierniczych, które w trosce o środowisko bazują na lakierach wodnych - mniej wytrzymałych od dawniej stosowanych.

(fot. Thinkstock)
Źródło: (fot. Thinkstock)

Dilerzy wolą jednak naprawić drobne niedomagania karoseryjne przy pomocy zaprawek lakierniczych lub polerowania. Po tych zabiegach auta są sumiennie myte i ustawiane w korzystnym świetle, tak aby odbierający je klient niczego nie dostrzegł. W przypadku aut dostawczych normą stało się wydawanie mokrych, świeżo umytych pojazdów. Wówczas mamy całkowitą pewność, że nieświadomy klient się nie zorientuje. Odchylenia od stanu idealnego wychodzą dopiero po pewnym czasie, najczęściej po pierwszym myciu. Gdy nabywca informuje sprzedawcę o zaistniałych mankamentach, ten bez skrupułów zwala całą winę na niewłaściwe użytkowanie.

d3usz9w
(fot. Thinkstock)
Źródło: (fot. Thinkstock)

Niejednokrotnie zdarzają się również samochody, które wymagały powtórnego lakierowania wybranych elementów. Taki ponownie lakierowany pojazd automatycznie traci na wartości, stając się niejako powypadkowym. Klient rzecz jasna nie dowiaduje się o takiej naprawie, bo przecież nie przychodzi na odbiór z miernikiem grubości powłoki lakierniczej. Następnym problemem nowych samochodów są mechaniczne usterki. By wyjaśnić ich genezę, rozmówca przedstawia nam najczęstsze lokalizacje placów magazynowych. Sytuowane są one bardzo często w okolicach lasów i pól. Takie położenie stwarza ryzyko kontaktu samochodów czekających na klienta z dziką zwierzyną. Doświadczeni serwisanci mają w pamięci przynajmniej kilka przypadków egzemplarzy z pogryzionymi przewodami hamulcowymi, cieczy chłodniczej czy poszarpaną warstwą wygłuszającą komorę silnika, w której akurat postanowił zamieszkać jakiś nieproszony
gryzoń.

Większość nowoczesnych silników wysokoprężnych opuszcza fabryczne mury z filtrem cząstek stałych, odpowiadającym za dopalanie cząstek sadzy. W normalnej eksploatacji proces ten zachodzi w czasie długotrwałej jazdy ze stałą prędkością. Jeśli pomimo komunikatów komputera pokładowego nie udamy się w zamiejską wojaż sprzyjającą wypalaniu sadzy, doprowadzimy do zapchania filtra. Dzieje się tak również z nowymi autami z dieslem pod maską, które są co jakiś czas odpalane na kilka chwil i przestawiane w inne miejsce lub ładowane na ciężarówki. Lekarstwem na zapchany filtr w aucie czekającym na odbiór jest ingerencja specjalisty z komputerem, który po prostu kasuje komunikaty o zaistniałej sytuacji, zostawiając "szczęśliwego" kupującego z kosztownym problemem.

d3usz9w

Mało kto się spodziewa, że w nowo zakupionym samochodzie może brakować jakiegoś dodatku z wybranej przez nas konfiguracji. Zaradni dilerzy, zwłaszcza w przypadku aut sowicie wyposażonych, z pełną świadomością zamawiają wersje pozbawione niektórych opcji. Ich brak niemal na pewno ujdzie naszej uwadze. Tym oto sposobem, koncesjoner bez trudu zarabia na nieistniejącym wyposażeniu. Oszczędni sprzedawcy posuwają się także do montowania nieoryginalnych podzespołów - alarmów, czujników parkowania. Problem w tym, że gwarancja na nie obowiązuje wyłącznie w stacji montażu.

Decydując się na kupno nowego auta powinniśmy zachować czujność. Lepiej zawczasu - przy odbiorze auta - znaleźć wszelkie uchybienia, niż po paru tygodniach zgłaszać się do serwisu z listą zażaleń. Najlepszym sposobem na wykrycie dilerskiego oszustwa są rzeczoznawcy samochodowi, bądź fachowi blacharze. Odbierając zamówiony samochód zabierzmy znajomego specjalistę, który chłodnym okiem prześwietli nowy nabytek.

GA

d3usz9w

tb/

SPROSTOWANIE:

_ Redakcja portalu WP.PL informuje, że opublikowane w artykule "Jak nas oszukują dilerzy?", który ukazał się w serwisie moto.wp.pl w dniu 25.10.2012 r. informacje, dotyczące działań dealerów samochodów w stosunku do swoich klientów nie dotyczą całej branży dealerskiej w Polsce i nie miały na celu naruszenia jej dobrego imienia. W tekście opisano praktyki, stosowane w jednym z salonów na terenie naszego kraju, co nie oznacza, że są one standardem i stosuje się je w każdym salonie w Polsce. _

d3usz9w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3usz9w
Więcej tematów