Trwa ładowanie...
20-10-2015 12:43

Jak jeździli nasi dziadkowie?

Jak jeździli nasi dziadkowie?Źródło: Shutterstock
d3deswf
d3deswf

Klasyczne samochody znajdują coraz szersze grono zwolenników. Urok motoryzacji lat młodości naszych dziadków i rodziców przeważa nad niedogodnościami związanymi z jazdą pojazdem, który nie przystaje do wymagań dzisiejszych kierowców.

Warszawa, Syrena, a w późniejszych czasach Fiat 125 i 126, Polonez, Łada 2101 oraz jej następczynie czy wreszcie Zastava 1100p – to najbardziej popularne modele, za kierownicą których siedziało się w Polsce kilkadziesiąt lat temu. Dziś ich wartość może tylko rosnąć, a na zachowane egzemplarze patrzymy z niekłamanym podziwem. Tymczasem nasi ojcowie i dziadkowie nie tylko cieszyli się ze swoich czterech kółek, ale też od czasu do czasu złorzeczyli ich projektantom i składającym je robotnikom fabryk. Odpadające korbki do odsuwania szyb, niedokładnie spasowane uszczelki drzwi, zabezpieczenie antykorozyjne na tyle słabe, że już po kilku latach od wyjechania z fabryki trzeba było oddawać auto do lakiernika, a nade wszystko ciągłe awarie, które sprawiały, że prawie każdy zmotoryzowany po pewnym czasie posiadał wiedzę wystarczającą do rozebrania połowy silnika – to tylko najbardziej oczywiste niedogodności, z którymi trzeba było sobie radzić.

To wszystko jednak nie przeszkadzało naszym rodzicom i dziadkom w intensywnym korzystaniu z samochodu. Sposób, w jaki to robili, może dziś wydawać się zupełnie nieprawdopodobny. Wakacyjna wyprawa całą rodziną nad morze w maluchu? Nie ma sprawy. Wystarczy do niezbędnego minimum ograniczyć liczbę ubrań – w końcu i tak głównie zamierzamy chodzić w strojach plażowych. Trzeba było również zostawić w domu wszelki sprzęt sportowy – przecież wypożyczymy go na miejscu, okazując urzędowo potwierdzoną kartę pływacką. Właściciele Fiatów 125 czy Polonezów nie widzieli problemu w przewożeniu samochodem świeżo zakupionych mebli, a nawet żywego inwentarza. Syrena w odmianie Bosto stanowiła doskonały samochód dostawczy, a Tarpan z czystym sumieniem mógł być traktowany tak, jak dziś z samochodem obchodzą się właściciele SUV-ów.

Koloryt tamtych czasów trwa do dziś. Oczywiście nie w postaci prób przewożenia meblościanki kompaktowym samochodem, ale za sprawą obiegowych opinii, które już w wielu przypadkach straciły rację bytu, a także przyzwyczajeń, skutecznie odstraszających zmotoryzowanych od stosowania zdobyczy nauki.

Przykładem takiej postawy jest przekonanie, że olej mineralny to świetne rozwiązanie dla każdego silnika. Owszem, dawniej powszechnie go stosowano i samochody jeździły. Jest on również znacznie tańszy od swoich syntetycznych krewnych. Czy jednak jest równie dobry? Dla większości z nas niestety nie. Upływ czasu przyniósł nowe normy, technologie i silniki, a wraz z nimi olej syntetyczny – zaawansowany produkt petrochemiczny. Charakteryzuje się on bardziej „poukładaną” strukturą cząsteczkową, co wpływa na dłuższą trwałość i lepsze parametry. Dzięki szeregowi dodatków uszlachetniających czyści on silnik i uniemożliwia powstawanie nagaru, a także ułatwia rozruch, pozostawiając na wewnętrznych powierzchniach silnika film olejowy. Poza tym oleje syntetyczne umożliwiają wydłużenie interwału pomiędzy kolejnymi wymianami środka smarującego. Jeśli więc nasz silnik nie zużywa dużo oleju, warto nabyć lepszy środek smarny.

d3deswf

Wraz z nadejściem jesieni kierowcy zaczynają myśleć o zmianie opon na zimowe. Jednocześnie w Internecie przeczytać można setki komentarzy „doświadczonych kierowców”, którzy są zdania, że zimowe ogumienie to tylko kolejny sposób na wyciągnięcie pieniędzy z naszych portfeli. W końcu oni za PRL-u przez długie lata jeździli samochodami na jednym komplecie opon, a zimy były wówczas nie takie jak teraz. Owszem, ale inny był ruch samochodowy. Dziś jazda do pracy przypomina zwykle zawody na torze. Jazda od skrzyżowania do skrzyżowania wymaga dynamicznego przyspieszania, a często również gwałtownego hamowania. Wyższe są również prędkości, jakie rozwijamy. Nic więc dziwnego, że zimowy komplet ogumienia posiada w Polsce blisko 90 proc. kierowców.

Zima to nie tylko kłopot ze sprawnym hamowaniem, ale też z rozruchem silnika. W przypadku diesli podstawą jest tu sprawny akumulator oraz odpowiednie paliwo. Nasi ojcowie i dziadkowie mieli na to niezawodny sposób. Do baku, oprócz oleju napędowego, dolewali nieco benzyny. Wystarczyło, by stanowiła ona 5-10 proc. zawartości zbiornika. Ten chałupniczy sposób na gładki poranny start być może sprawdzał się kiedyś, dziś może jednak drogo nas kosztować. Dlaczego? Silniki Diesla, jakie stosowano w samochodach osobowych 30 czy 40 lat temu, były znacznie mniej wysublimowanymi, a co za tym idzie również wrażliwymi konstrukcjami. Dziś większość aut posiada silniki z systemem Common Rail. Zaawansowane układy wtryskowe niezwykle precyzyjnie dawkują paliwo wstrzykiwane pod ogromnym ciśnieniem. Daje to silnikom parametry i kulturę pracy, o których nasi ojcowie i dziadkowie mogli jedynie pomarzyć. Jednocześnie taki silnik wymaga jednak paliwa o wysokiej jakości. Dolewanie benzyny do baku bardzo szybko może okazać się dla
niego zabójcze. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest tankowanie na pewnych stacjach, gdzie już od jesieni sprzedawane jest paliwo zimowe, zawierające szereg dodatków, zapobiegających wytrącaniu się parafiny.

Zmiany, jakie w dziedzinie motoryzacji i podróżowania samochodem zaszły w ciągu ostatniego półwiecza, są imponujące. Nasze samochody stały się niemal perfekcyjnymi maszynami, które przez kilka pierwszych lat użytkowania w zasadzie nie mają prawa się psuć, a do tego charakteryzują się dobrymi osiągami i niskim spalaniem. Gierkówka już dawno przestała być szczytem osiągnięć naszych inżynierów budownictwa drogowego, a stacje paliw z miejsc, w których po odstaniu w kolejce i okazaniu kartek kupowało się benzynę czy olej napędowy, stały się oazą kierowcy w dalekiej trasie. Oprócz zatankowania można tu zjeść ciepły posiłek i wypić smaczną kawę.

d3deswf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3deswf
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj