Ile kosztuje utrzymanie 10-letniego SUV-a?
Moda na rynku aut nowych jak i używanych zmienia się diametralnie z każdym rokiem. Obecnie gigantycznym powodzeniem cieszą się konstrukcje niszowe, spełniające z pozoru sprzeczne oczekiwania klientów. SUV-y, bo o nich w tej chwili mowa, bardzo skutecznie przyciągają chętnych także na rynku wtórnym – Polacy coraz chętniej rezygnują z zakupu popularnego kombi na rzecz modnego auta o wyższym nadwoziu. Eksploatując pojazdy kompaktowe czy też klasy średniej, przyzwyczajeni jesteśmy do znanego nam poziomu wydatków, typowych awarii i szeroko opisanych na forach użytkowników usterek. Pytanie tylko, czy utrzymanie 10-letniego SUV-a pochłonie podobne fundusze?
Na rynku wtórnym możemy wręcz przebierać w różnorakich propozycjach. W zależności od naszych potrzeb i preferencji, możemy zdecydować się na kompaktowy lub luksusowy model. Skupmy się jednak na popularnych konstrukcjach, odbierających klientów klasycznym samochodom. SUV-y pokroju Range Rovera, Porsche Cayenne czy BMW X5 to już zupełnie inna liga cenowa. Jednak nawet w przypadku popularnego modelu sam zakup wiąże się ze sporym wydatkiem, a to dopiero początek. Odstraszyć może sam rachunek za ogumienie, z łatwością przekraczający 5 tysięcy złotych. O wiele gorzej wygląda też cennik typowych części zamiennych i usług serwisowych, wymagających wymiany w czasie zwykłego użytkowania – klocki, tarcze hamulcowe, rozrząd, wtryskiwacze czy turbosprężarka – koszty tych elementów idą w tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy złotych.
Cieszące się uznaniem zmotoryzowanych Toyota RAV4, Honda CR-V, Hyundai Tucson i Santa Fe, Kia Sportage i Sorento, BMW X3, Land Rover Freelander i inne zajmują czołowe miejsca na portalach aukcyjnych pod względem liczby wyszukań. Oczywiście, różnią się od siebie dosyć znacząco – zwłaszcza modele europejskie od azjatyckich. Niemal w każdym wypadku w pierwszej kolejności uwagę przykuwa cena, wyraźnie wyższa od klasycznego kombi klasy średniej z danego rocznika – to pierwszy koszt podążania za modą. SUV potrafi być o kilka tysięcy złotych doższy, nie oferując w zamian nic nadzwyczajnego we wnętrzu oraz w kwestii technicznej. Płacimy więc w dużej mierze za prestiż, wysoką – bezpieczną pozycję za kierownicą, większy prześwit i masywne ogumienie ułatwiające pokonywanie miejskich krawężników – dla większości kierowców mało znaczącym dodatkiem jest prawie zawsze prymitywny napęd na cztery koła, przydatny właściwie tylko zimą, a także podczas holowania przyczepy.
Zacznijmy od typowych kosztów użytkowania SUV-a. Zdecydowana większość oferowanych egzemplarzy napędzana jest doskonale znanymi silnikami Diesla. Niestety, ze względu na sporą masę własną i dużo gorszą aerodynamikę karoserii, zużycie paliwa okazuje się nie być tak zachęcające. Wynik większy o 2-3 litry na 100 km względem kombi klasy średniej z tym samym silnikiem to norma. Ceny części zamiennych i serwisu jednostek napędowych są identyczne, co w klasycznych modelach. Tak jak w innych klasach, awaria układu wtryskowego, zużycie turbosprężarki, czy dwumasowego koła zamachowego oznacza kilka tysięcy złotych wydatku. Mechanicy donoszą jednak, że w wielu SUV-ach zauważalnie szybciej poddają się sprzęgła – ich cena zazwyczaj nie przekracza 2-3 tysięcy złotych.
Pierwszą poważną różnicę w kosztach utrzymania zauważymy kupując opony. W większości SUV-ów zmuszeni będziemy wybierać nietypowe, dedykowane rozmiary, co powiększy rachunek nawet o połowę. Większa masa własna daje o sobie znać także w postaci szybszego zużycia tarcz i klocków hamulcowych, które również są droższe o około 20-30 proc. Idąc dalej tym tropem dotrzemy do tematu zawieszenia. Ceny elementów metalowo-gumowych nie wyróżniają się zanadto, dopiero amortyzatory, sprężyny i wahacze wyceniane są odpowiednio wyżej. Podliczając koszty utrzymanie SUV-a, nie możemy zapomnieć o wyższej cenie ubezpieczenia.
Wbrew pozorom, układ przeniesienia siły napędowej w większości SUV-ów okazuje się trwały i bezawaryjny. Jeśli nie zapuszczamy się w trudny teren, tym samym nie przegrzewamy mechanizmów, wszystko działa należycie. Jedynym wyjątkiem od tej prawidłowości jest Land Rover Freelander, słynący z awaryjnego i kosztownego w naprawach zaawansowanego napędu na cztery koła.
Ceny na rynku wtórnym uzależnione są od stanu technicznego, a nie od rocznika czy poziomu wyposażenia. Zakup dziesięcioletniego BMW X3 pierwszej generacji wiąże się z wydatkiem 25-30 tysięcy złotych, bez względu na silnik. Niemal identyczną wartość prezentują Hondy CR-V – pomimo kiepskiej jakości wykończenia wnętrza i ciasnej kabiny. Nawet 10 tysięcy mniej wydamy na kupno sowicie wyposażonej Kii Sorento lub Sportage, czy też Hyundaia Santa Fe. Toyota RAV4 ze skromnym przedziałem pasażerskim pochłonie przynajmniej 25 tysięcy złotych.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl