Hyundai wkracza w rewir Fiata
Będąc w zakładach Fiata w Tychach usłyszałem, że Panda jest jak wino im starsza tym lepsza. Samochód cieszy się bowiem z roku na rok coraz większym zainteresowaniem na rynku sprzedaży. Kiedy więc gdy wziąłem do jazd testowych Hyundaia i10, jego parametry porównałem z mistrzem z rodziny Fiata. Wyniki tego zestawienia okazały się co najmniej ciekawe.
Czasy gdy samochody segmentu A były małymi toczydełkami, których zadaniem było tylko przewieźć zakupy i ewentualnie dzieci do szkoły, dawno minęły. Obecnie modele te są projektowane z uwzględnieniem wszystkich zagadnień z zakresu ergonomii i komfortu jazdy. Oczywiście dużo niższy budżet przy projektowaniu i niższa cena w salonie nie pozwalają na użycie materiałów wysokiej jakości. Niemniej pozycja za kierownicą, rozmieszczenie urządzeń, czy komfort prowadzenia to już inna historia. Dlatego zarówno Panda, jak i i10 są samochodami w których kierowca, siedzący nawet pierwszy raz za kierownicą, nie musi szukać urządzeń, czy dopasowywać się do samochodu.
Obydwa auta mają podobną wielkość nadwozia. Długość karoserii w przypadku Pandy wynosi 3,6 m, jej szerokość to 1,59 m, a wysokość to 1,54 m. Hyundai jest tylko nieco krótszy. Jego długość to 3,57 m, ale szerokość i wysokość są identyczne. Mimo nieco mniejszej karoserii Hyundai nie oferuje mniej miejsca we wnętrzu. Wręcz przeciwnie. Rozstaw osi, będący wyznacznikiem wielkości wnętrza, w krótszym Hyundai’u jest o 8 cm większy niż w Fiacie. Zaskakująca jest także wielkość bagażnika. Patrząc na dane liczbowe widzimy mniejszą karoserię i większy rozstaw osi, czyli teoretycznie więcej miejsca dla pasażerów kosztem bagażnika. Tymczasem kufer w Hyundai’u ma pojemność 220 litrów, podczas gdy Panda to o 20 l mniej.
Plusem i10 jest także kształt nadwozia. Fiat Panda ma pudełkowatą formę, która wprawdzie pozwala na zwiększenie ładowności i lepsze wykorzystanie gabarytów pojazdu, ale mały Hyundai ma bardziej zawadiacką, agresywną minę. To co ważne, styliści zawadiacki kształt zaakcentowali głównie w przedniej partii. Pionowy zarys tyłu i otworu drzwiowego są identyczne jak w Fiacie Panda i pozwalają na wygodne zajęcie miejsca przez pasażerów jadących na tylnej ławce.
Kiedy w 2003 r. po raz pierwszy pokazano nową Pandę, przedstawiciele firmy chwalili się m.in. ergonomiczną sylwetką kierującego i optymalnym umieszczeniem dźwigni zmiany biegów. Był to przełom w klasie małych aut miejskich. Obecnie nie jest to już rozwiązanie tak szokujące i wprowadzenie identycznego rozwiązania w i10 nikogo nie dziwi. Zagospodarowanie deski rozdzielczej, umieszczenie wszystkich pokręteł i przycisków także nie wskazuje na faworyta w tej konkurencji. Należy jednak przyznać, że stylizacja Hyundai’a jest ładniejsza i bardziej dopracowana.
Do jazd testowych otrzymaliśmy Hyundaia i10 z silnikiem diesla. Ponieważ Pandą diesel wielokrotnie już pokonywałem setki kilometrów, bez kłopotu mogę porównywać obydwa modele. Trzeba przyznać, że podczas jazd w mieście, czy przy przejeździe na łukach nie ma większych różnic. Dopiero podczas pokonywania większych odległości Panda pokazuje swoją przewagę.
Hyundai ma jednostkę o pojemności 1120 ccm, która generuje moc 75 KM i moment obrotowy 153 Nm. Panda zaś ma sinik o pojemności 1251 ccm generujący moc 70 KM i moment obrotowy 145 Nm. Teoretycznie słabszy Fiat, z 13 sek. do setki przyspiesza szybciej niż koreański rywal o 2,8 sek. Spalanie w obydwu wersjach deklarowane jest przez producenta wynosi średnio 4,3 l/100km. W rzeczywistości w obu autach wynik ten plasuje się w okolicy 5,5 l na 100 km.
Do porównań przyjęliśmy najtańsze wersje diesla w obydwu autach. Panda to wersja Actual 1,3 JTD kosztująca 40,2 tys. zł, natomiast i10 to CRDi Comfort za 44 tys. zł. Wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa w obu pojazdach jest identyczne i na liście znajdziemy ABS i przednie poduszki powietrzne. Różnica zarysowuje się w dodatkach komfortowych. O ile w Fiacie za sterowanie elektryczne szyb musimy dopłacać - 1,2 tys. zł, to w i10, w standardzie sterowane są wszystkie cztery okna. Radio jest również standardem u Koreańczyka, natomiast w Fiacie kosztuje ekstra tysiąc złotych. Kolejną różnicą jest klimatyzacja, która jest standardem i10 i opcją kosztującą 2000 zł w Pandzie. Jednak kiedy do Fiata dołożymy brakujące elementy, ceny pojazdów się zrównają.
Niestety trudno jednoznacznie odpowiedzieć które z aut wypada lepiej. Stylistyka karoserii i wnętrza przemawiają za małym Koreańczykiem. Parametry jezdne sugerują zaś Fiata. Dodatkową zaletą oby aut jest gwarancja na 3 lata lub 100 tys. km. Wybór jest tym bardziej trudny. Jest jednak jedna cecha która może przeważyć szalę. Fiat wszystkie błędy okresu dziecięcego ma on już za sobą, a Hyundai i10 dopiero stawia pierwsze kroki. Warto więc wybrać bardziej opatrzoną ale sprawdzoną konstrukcję.
Bogusław Korzeniowski