Hyundai i30: coraz bliżej Golfa
Koreańczycy ostro wzięli się do pracy. Nowe modele z Dalekiego Wschodu spotykają się z coraz większym uznaniem. Elantra, i40, i20, ix35, budują pozytywny obraz marki na Starym Kontynencie i skutecznie poprawiają wyniki w statystykach sprzedaży.
Wraz z początkiem nowego roku kalendarzowego, w mediach zaczęło się pojawiać coraz więcej informacji o następcy i30. Na oficjalną premierę czekaliśmy z dość dużą niecierpliwością, gdyż poprzednik był 6 najchętniej wybieranym samochodem w segmencie C. W Europie znalazł ponad 350 tysięcy nabywców, których kusiła 5-letnia gwarancja bez limitu kilometrów, przyzwoite wyposażenie standardowe, funkcjonalne i przestronne wnętrze, a także wysoki poziom bezpieczeństwa potwierdzony 5 gwiazdkami w testach Euro NCAP. Następca powinien kontynuować dobrą passę, a ma ku temu wszelkie predyspozycje. Azjaci wysoko postawili sobie poprzeczkę, gdyż chcą na stałe zagościć w piątce najpopularniejszych kompaktów na trudnym europejskim gruncie.
Wygląd drugiej generacji i30 został zainspirowany przez naturę. Styliści projektowali nadwozie zgodnie z nurtem Fluid Sculpture, czerpiącym wiele zapożyczeń ze zjawisk przyrodniczych. Chyba wyszło im to na dobre, bo Hyundai prezentuje się znacznie ciekawiej niż poprzednik. Odważne przetłoczenia, dynamicznie poprowadzone linie, skromne powierzchnie przeszklone i opadająca ku tyłowi linia dachu stanowią podstawowe wyróżniki nadające sylwetce drapieżnej nutki. Detale w postaci chromowanych elementów, LED-owego oświetlenia, czy chociażby przyciemnianych szyb, mają podnieść atrakcyjność auta w oczach właściciela i innych uczestników transportu drogowego.
Atrakcyjnie wystylizowany koreański kompakt zachęca do zajęcia miejsca w środku. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu, azjatyccy przedstawiciele kompaktowego segmentu nie oferowali zbyt wiele. Dziś ten trend odszedł w niepamięć, albowiem możemy doposażyć Hyundaia niemal we wszystko, co proponują najlepsi niemieccy konkurenci. Na pokładzie testowanego egzemplarza zainstalowano dużą jednostkę multimedialną z dotykowym wyświetlaczem ciekłokrystalicznym i kamerą cofania (co ciekawe, ukryto ją od wewnętrznej strony znaczka na klapie bagażnika, dzięki czemu śnieg lub deszcz jej nie zabrudzą i nie zamażą obrazu), panoramiczne i otwierane okno dachowe, dwustrefową klimatyzację automatyczną, a także inteligentny kluczyk ułatwiający użytkowanie pojazdu.
Na liście dodatkowych opcji znalazły się również ksenonowe reflektory oraz system Flex Steer dopasowujący charakterystykę układu kierowniczego do naszych potrzeb. W praktyce jednak trudno wyczuć różnicę między poszczególnymi trybami. Poza wszechstronną możliwością konfiguracji każdego z egzemplarzy, Koreańczycy przyłożyli się do wykończenia wnętrza. Większość zastosowanych materiałów jest miękka w dotyku i solidnie spasowana. Różnorodna kolorystyka ożywia atmosferę panującą wewnątrz, ale też może utrudnić utrzymanie środka w pożądanej czystości. Niemniej, ciemnych plastików nie polecamy, bo tworzą one smutny nastrój.
Warto jeszcze poruszyć kwestię przestronności. Na przeciętnie wyprofilowanych przednich fotelach, powinniśmy poczuć się komfortowo niezależnie od wzrostu. Równie wygodna jest asymetryczna kanapa, gdzie dwójka rosłych pasażerów nie będzie narzekać na niedostatki przestrzeni. Jedynie kolana u koszykarzy mogą ocierać o twardą obudowę foteli. Dla miłośników wakacyjnych wojaży, tudzież cotygodniowych zakupów, przygotowano bagażnik o pojemności 378 litrów. Po złożeniu oparć, uzyskamy płaską powierzchnie i znacznie zwiększymy możliwości przewozowe.
Pod maską prezentowanego modelu może pracować sześć jednostek napędowych. Benzynowe 1.4 (100 KM) i 1.6 (120 i 135 KM) a także wysokoprężne o podobnej pojemności i mocach od 90 do 128 koni mechanicznych. Do jazd testowych wybraliśmy najmocniejszego diesla, który powinien zadowolić większość potencjalnych nabywców. Sprzęgnięto go z automatyczną, 6-stopniową skrzynią biegów, której praca odbiega szybkością reakcji od dwusprzęgłowych mechanizmów, jednak działa dość sprawnie, odpowiednio dobierając poszczególne przełożenia.
Na równych drogach południowej Hiszpanii i30 sprawował się bardzo poprawnie. Dopracowany układ jezdny z niezależnym zawieszeniem z tyłu nieźle radził sobie z wszelkiej maści zakrętami zachowując przy tym należytą neutralność. Precyzyjny układ kierowniczy wiernie oddawał aktualną pozycję kół, a podczas większych prędkości autostradowych, w kabinie panowała cisza.
Elastyczny silnik żywiołowo reagował na polecenia wydawane prawą nogą, ale dla agresywnie nastawionych kierowców, warto połączyć go z manualną przekładnią, albo poczekać na mocniejszą propozycję z Korei. Niemniej, powyższy motor wykazywał się umiarkowanym zapotrzebowaniem na paliwo. Przy rozsądnej jeździe w cyklu mieszanym, nie będziemy mieć trudności z uzyskaniem wyników na poziomie 6-6,5 litra.
100-konny i30 w wersji Base kosztuje 50 900 złotych. Turbodoładowany Diesel o mocy 90 koni uszczupli portfel o dodatkowe 8 tysięcy. Niestety, najniższa specyfikacja nie posiada nawet klimatyzacji manualnej, dlatego szczerze odradzamy jej zakup. Przyzwoicie wyposażony Hyundai to wydatek około 70 tysięcy.
Poza wieloma udogodnieniami, otrzymamy niezły układ jezdny, funkcjonalne i dopracowane wnętrze, oszczędne silniki i 5-letnią gwarancję bez limitu kilometrów. Koreańczycy zadbali o to, aby pozbyć się niedoskonałości. Zamierzają sprzedawać 120 tysięcy aut rocznie. Czy im się uda? Najbliższe miesiące zweryfikują ambitne plany.
Piotr Mokwiński