Holownicze vademecum
Nie każdy zmotoryzowany Polak w przydomowym garażu parkuje rasowego dostawczaka, tak na wszelki wypadek, by w razie zaistniałej potrzeby przewieźć nowo zakupione meble, tudzież materiały budowlane do remontu mieszkania.
Nawet wymarzony samochód polskiej rodziny, kombi z dieslem, nie podoła niektórym zadaniom jakie pojawiają się zwłaszcza w wakacyjnym okresie. Przecież jakoś trzeba dostarczyć pieczołowicie szykowany jacht na Mazury, quada lub inne rekreacyjne urządzenie. W takich sytuacjach niezbędna okazuje się przyczepa, jednak nim wyruszymy w podróż wydłużonym zestawem, powinniśmy zaznajomić się z obowiązującymi obostrzeniami w tym temacie. W przeciwnym razie poza zamęczeniem własnego samochodu zbyt ciężką przyczepą, możemy spodziewać się problemów z drogówką - uniemożliwiającą dalszą jazdę. Warto także upewnić się, czy aby na pewno prawo jazdy kategorii B wystarczy do kierowania naszym zestawem.
Wielu kierowców rezygnuje z holowania przyczep, gdyż znacznie przeceniają koszty montażu haka holowniczego. By przekonać się o niewygórowanych nakładach potrzebnych na ten cel, wystarczy odwiedzić wyspecjalizowany warsztat, który z łatwością dobierze odpowiedni model i koszt całej operacji. Spore dyskusje powstają również w przypadku używanych haków, wycenianych niejednokrotnie na równi z nowymi egzemplarzami niewiadomego pochodzenia. Odpowiedź na ową zagwozdkę jest niezwykle prosta, jeśli hak nie była naprawiany, z powodzeniem możemy się nim zainteresować. Ceny nowych zaczynają się już od 100 złotych by zatrzymać się w okolicach 2000 złotych za modele dedykowane do chociażby Audi Q7. Dodatkowe 300 złotych pochłonie montaż.
Ponadto, niektórzy z nas obawiają się zbędnej ingerencji montera w instalację elektryczną samochodu, bowiem takowa jest konieczna by zapewnić przyczepie stosowne oświetlenie. W starszych autach nie ma z tym najmniejszego problemu, dopiero w pojazdach z instalacją CAN konieczne będzie wpięcie w obwód specjalnego modułu zapobiegającego występowaniu błędów w systemie.
Przed podpięciem wynajętej bądź zakupionej przyczepy koniecznie powinniśmy sprawdzić, czy nasz samochód spełnia prawne wymagania określające DMC – dopuszczalną masę całkowitą samego holownika jak i przyczepy. Jeśli w trasie podczas rutynowej kontroli drogowej policjant zechce porównać DMC auta z analogicznym parametrem ciągniętej przyczepy, może okazać się, że dalsza droga nie będzie już możliwa. Powodem takiej decyzji mundurowego będzie to, że samochód legitymuje się mniejszą dopuszczalną masą całkowitą niż przyczepa (dotyczy to parametru określającego DMC przyczepy z hamulcem najazdowym jak i bez niego), wówczas będziemy zmuszeni rozłączyć zestaw. Dodatkowo za takie przewinienie otrzymamy 100-300-złotowy mandat karny.
Aby uniknąć takich nieplanowanych przygód warto zawczasu nauczyć się rozpoznawać, czy dana przyczepa posiada hamulec najazdowy. W najprostszych wersjach dyszel nie ma żadnych ruchomych części, natomiast wariant hamowany już na pierwszy rzut oka prezentuje się odmiennie. Tuż za mechanizmem zabezpieczającym wypięcie przyczepy w czasie jazdy, znajdziemy dźwignię hamulca - pozwalającą na postoju unieruchomić odpiętą przyczepę, jak i charakterystyczną gumową harmonijkę osłaniającą system odpowiedzialny za uruchamianie hamulców przyczepy. Dzięki temu wertując dowód rejestracyjny samochodu bez pudła odnajdziemy obowiązującą nas dopuszczalną masę całkowitą dla danego typu przyczepy (0.1 to DMC przyczepy z hamulcem najazdowym, zaś 0.2 przedstawia maksymalną wartość DMC dla przyczepy niehamowanej).
Wiele niejasności budzi także kwestia holowania lawet, tudzież innych ciężkich przyczep przez typowe samochody osobowe. W przeważającej większości auta średniej klasy w dowodach rejestracyjnych wpisaną mają DMC przyczepy z hamulcem najazdowym oscylującą wokół 1300-1500 kg, co już na wstępie uniemożliwia w majestacie prawa holowanie lawet - rzadko dysponującymi DMC niższą niż 2 tony. Holując nawet pustą lawetę z takimi parametrami narażamy się na wspomniane wcześniej problemy, drogówkę nie interesuje bowiem faktyczna masa przyczepy lecz nieszczęsna DMC. Jeśli uda nam się dopasować samochód do holowanej przyczepy, pozostaje jeszcze kwestia wymaganego prawa jazdy, jakie powinniśmy mieć, by prowadzić taki zestaw.
Do chwili, gdy dopuszczalna masa całkowita samochodu i przyczepy nie przekracza 3500 kg, zaś sama przyczepa klasyfikuje się jako lekka (do 750 kg), bez obaw możemy bazować na kategorii B. Przekraczając te wartości będziemy musieli zdobyć kategorię B+E. Na szczęście droga do uzyskania takich uprawnień nie nastręcza większych kłopotów. Po ukończonym kursie w auto szkole udajemy się do WORD-u na wyłącznie praktyczny egzamin, składający się z manewrów na placu jak i jazdy po mieście busem (zazwyczaj Volkswagenem Transporterem)
z przyczepą.
Przeprowadzka, remont, czy inne wakacyjne wyzwanie nie oznacza wcale konieczności kupna bądź wynajmu auta dostawczego. Wystarczy wyposażyć własny samochód w hak holowniczy, by wedle uznania i potrzeby wynajmować (nawet za 50 złotych za dobę) przyczepę towarową. W ten sposób oszczędzimy nie tylko pieniądze, ale również unikniemy przewożenia brudnych przedmiotów w kabinie. Zanim jednak podepniemy przyczepę towarową lub podłodziową i wyruszymy w drogę, zapoznajmy się z aktualnie obowiązującymi przepisami.
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl