Hołowczyc: po raz pierwszy byłem dakarowcem
Zawodnik Orlen Teamu Krzysztof Hołowczyc (Nissan Navara)
wywalczył w 30. Rajdzie Dakar w klasyfikacji kierowców samochodów piąte miejsce. To najlepszy wynik uzyskany przez Polaka w historii.
W rywalizacji motocyklistów Jakub Przygoński uplasował się na 11. pozycji, kapitan zespołu Jacek Czachor był 20.
"Marzyłem o pierwszej dziesiątce, a zrobiła się pierwsza piątka. Mamy ogromną satysfakcję. To był ciężki rajd, było dużo przygód i strat, ale nawet gdybyśmy odliczyli wszystkie nasze straty wynikające z kłopotów technicznych, moglibyśmy być najwyżej na czwartym miejscu. Ten rajd po raz pierwszy przejechałem tempem dakarowym. Nie byłem kierowcą rajdowym, tylko ... dakarowcem. Dlatego dojechałem do mety ze spokojem, można powiedzieć z uśmiechem na twarzy" - powiedział na mecie w Buenos Aires Hołowczyc.
"To był piękny rajd, ale też niezwykle trudny. Wymagał od nas wielkiej kondycji, dużego zaangażowania i myślenia. Wszyscy, którzy myśleli na trasie, zajęli wysokie miejsca. Ten rajd pokazał, że Dakar to nie tylko jazda przez pustynię, lecz również ciężka technicznie, górska droga. Cały zespół jest szczęśliwy, przyjechaliśmy na dobrych miejscach i możemy być tego dumni. Oczywiście ten ogromny sukces nie byłby możliwy bez wielkiego wkładu naszego sponsora PKN Orlen, który przez te cztery lata inwestował w nasze starty. Myślę jednak, że ostatnie nasze wyniki, drugie miejsce w Pucharze Świata, a teraz piąte miejsce w Dakarze udowadniają, że warto było to robić" - dodał Hołowczyc.
"Rajd był dla mnie bardzo udany. Tempo, które udało mi się tu osiągnąć, zawdzięczam Jackowi Czachorowi i Markowi Dąbrowskiemu, którzy włożyli wiele pracy w przygotowanie mnie do imprezy. Nauczyli mnie, jak mam jechać. Mało który zawodnik otrzymuje takie wsparcie. Większość uczy się na błędach, a ja dzięki nim ich uniknąłem, wykorzystałem ich wiedzę. Bardzo im dziękuję, ten sukces jest w dużej części ich zasługą" - powiedział Jakub Przygoński.
"Miałem przygody, nie obyło się bez kary, bardzo dotkliwej, bo aż czterogodzinnej. Miałem szarpane tempo i trochę kłopotów z trasą. Taka jazda wpływała nie tylko na moje tempo, ale również powodowała zmęczenie i błędy, stąd słabsze miejsce. Z drugiej strony nie jest to bardzo słabe miejsce, bo nadal jestem w dwudziestce. Gdyby nie kara, byłbym w piętnastce. Stale jestem w czołówce Dakaru, choć w przyszłym roku będę musiał zmienić cykl przygotowań, jeździć w innym terenie. Cieszę się, że Kuba pojechał świetnie i dołączył do naszej grupy. Jest teraz najmłodszy w czołówce, przyszłość przed nim" - uważa Jacek Czachor.