Heidfeld: trzeba coś zrobić z tym zakrętem!
Heidfeld był niezadowolony z liczby wypadków, do jakiej doszło podczas Grand Prix Kanady. Samochód bezpieczeństwa wjeżdżał na tor aż cztery razy. Dla "Quick Nicka" głównym problemem są w Montrealu tzw. "marbles", czyli kawałki gumy z opon kierowców przyczepiające się do toru w trakcie wyścigu. Przez to jest on niezwykle śliski, zwłaszcza dla kierowców nie jadących standardowych torem jazdy.
"Na trasie GP Kanady tych rzeczy jest zbyt wiele, to nieakceptowalne. Wątpię, by była to tylko guma z opon bolidów" – twierdzi Heidfeld. "Nie jestem pewny w stu procentach, ale wydaje mi się, że w niektórych miejscach tor ma zbyt małą przyczepność, zwłaszcza na zakręcie numer 10 (na którym z trasy wypadł Kubica – przyp. WP). Jeśli do przyszłego roku uda się to poprawić, będzie to dużym krokiem naprzód" – kontynuuje kierowca BMW Sauber.
"Wcześniej już inni mieli problemy w tym miejscu. Fernando Alonso prawdopodobnie właśnie w tamtym miejscu stracił szansę na pole position. Wiedzieliśmy, że na zakręcie numer 10 coś jest z torem nie w porządku" – mówi Heidfeld, który w GP Kanady zajął świetnie drugie miejsce.
"Przejeżdżaliśmy przez ten zakręt wiele razy, w tym roku i w poprzednich, jesteśmy najlepszymi kierowcami na świecie i powinniśmy umieć radzić sobie z trudnościami na torze. Ale pamiętajmy, że w naszym przypadku chodzi o centymetry. Wystarczy zboczyć z toru jazdy pół metra i już wiele tracisz, albo nawet rozbijasz się" – tłumaczy Niemiec.
Początkowo Heidfeld nie miał informacji o tym, co stało się z jego kolegą z zespołu, ale mimo to musiał kontynuować jazdę. "Widziałem tylko bolid, z którego nic nie zostało. Potem byłem bardzo szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że z Robertem wszystko w porządku" – kończy Nick Heidfeld.
rel="nofollow">Zobacz wideo z wypadku Roberta Kubicy w Montrealu!Zobacz wideo z wypadku Roberta Kubicy w Montrealu!
_ G.W. _