Heidfeld: to nie jest nowa sytuacja
Robert Kubica podkreśla, że cieszy się z możliwości startów u boku Nicka Heidfelda. Niemiecki kierowca też darzy Polaka szacunkiem, choć kiedyś chciał w teamie... bardziej doświadczonego zawodnika – pisze Przegląd Sportowy.
Co było najtrudniejsze w pańskim debiucie w Formule 1?
NICK HEIDFELD: Hm, bardzo dobrze pamiętam swój pierwszy wyścig. Było to w 2000 w Melbourne. Gdzieś godzinę przed pierwszym treningiem dotarło do mnie w końcu, że pojadę. Co prawda kontrakt podpisałem znacznie wcześniej, ale to był ten moment, kiedy wreszcie miałem uśmiech na twarzy. Wspaniałe uczucie. Najtrudniejszą rzeczą było ogarnięcie strategii podczas wyścigu. Wcześniej nigdy nie zjeżdżałem na pit stopy, zmianę opon. Poza tym różnica nie była aż tak duża. Tylko samochody są szybsze, a kierowcy lepsi niż w Formule 3000 czy seriach juniorskich.
Dla mnie nie jest to nowa sytuacja. Przy moim boku zaczynali już Felipe Massa i Kimi Raikkonen. Ścigałem się też w jednej ekipie z bardziej doświadczonymi zawodnikami, jak Jacques Villeneuve, Heinz-Harald Frentzen czy Jean Alesi.
Czy Alesi był dobrym kolegą, kiedy pan debiutował w F1?
Był bardzo... interesującą osobą. To miły facet, ale też bardzo impulsywny i mocno wszystko przeżywał. Obserwowanie go było więc ciekawym doświadczeniem, nauczyłem się od niego wielu rzeczy. Nowi kierowcy z pewnością nie umieją jeszcze za dobrze ustawiać samochodów, bo nie mają wystarczającej wiedzy oraz porównania na podstawie doświadczeń z innymi ekipami. Ale czasem wnoszą też świeże pomysły i zazwyczaj są szybcy, więc współpraca z nimi jest ciekawa.
Czy ma pan takie same oczekiwania wobec waszego nowego piątkowego kierowcy, Sebastiana Vettela?
W dalszej perspektywie – tak, ale na najbliższych treningach – nie. To będą jego pierwsze oficjalne testy. Czeka go naprawdę trudny weekend.