Heidfeld: to ja wygrałbym w Kanadzie
- Gdyby zespół chciał mnie faworyzować, to ja wygrałbym w Kanadzie, a nie Kubica - mówi "Gazecie Wyborczej" Nick Heidfeld przed niedzielnym Grand Prix Niemiec.
Czy to bardzo frustruje, że w 141 startach w Formule 1 ani razu pan nie wygrał?
- Nie jest mi z tym dobrze, ale wiem, a nawet jestem całkiem pewny, że wreszcie odniosę zwycięstwo. Poza tym z wyjątkiem wyścigu w Kanadzie, gdzie swoją pierwszą wygraną odniósł Robert, nigdy nie miałem szansy na taki wynik. Walka o zwycięstwo nie zależała ode mnie, bo nie miałem samochodu, który byłby na to gotowy. To sprawia, że nie czuję frustracji. Gdybym jeździł bolidem przygotowanym do wygrywania, a mimo to tego nie dokonywał, wtedy byłbym sfrustrowany.
W poprzednim sezonie dominował pan nad Kubicą, teraz sytuacja jest odwrotna. Dlaczego?
- Robert lepiej zestroił się z nowym bolidem, a mnie się to nie udało. W wyścigu jest całkiem dobrze, ale mam problemy w kwalifikacjach - chodzi o to, żeby dobrze używać opon na pojedynczym okrążeniu. Ale pracuję nad tym od kilku miesięcy i widzę postęp - w Magny-Cours i Silverstone było już lepiej. W kwalifikacjach nie byłem co prawda szybszy od Roberta, ale straty były akceptowalne. Dwa pierwsze weekendy też były dobre. Miałem dołek w środkowej fazie pierwszej części sezonu.
Na początku sezonu mówiło się, że bolid BMW Sauber najlepiej spisuje się na wolnych zakrętach. Czy ciągle tak jest?
- To chyba powiedział Robert i nie wiem, czy ktokolwiek inny też to stwierdził. Moim zdaniem nasz samochód jest całkiem mocny na różnych odcinkach toru. W Magny-Cours osiągnęliśmy swój najniższy punkt w sezonie, ale na innych torach - szybkich jak w Montrealu albo wolnych jak w Monako - pokazywaliśmy się z dobrej strony.
Tor w Hockenheim nie jest dla pana najlepszy - zdobył pan tylko jeden punkt w siedmiu startach. Czy to możliwe, że zespół będzie pana tutaj faworyzował, bo BMW zależy, by Niemiec błyszczał przed własną publicznością?
- Gdyby zespół chciał mnie faworyzować, to ja wygrałbym w Kanadzie, a nie Kubica.
Który kierowca zostanie mistrzem świata?
- Kimi.
_ Więcej w "Gazecie Wyborczej" _