Heidfeld pod coraz większą presją
Formuła 1 to bardzo niewdzięczny sport. Teraz bardzo boleśnie przekonał się o tym Nick Heidfeld. W pierwszym wyścigu tego sezonu zajął drugie miejsce, ale kolejne cztery Grand Prix to dla niego prawie same niepowodzenia. W Monako "Quick Nick" zajął ostatnie miejsce i coraz częściej jest krytykowany w niemieckich mediach.
"Bild", największy dziennik w kraju naszych zachodnich sąsiadów, uważa, że Heidfeld jest na wylocie z BMW. "Jeździ znacznie gorzej od swojego kolegi z zespołu. W Monte Carlo został przez Kubicę zdublowany cztery razy. W klasyfikacji generalnej traci do niego już 12 punktów" - czytamy w wielkim niemieckim brukowcu.
"Nick jest pod ścianą. Musi w kolejnym wyścigu w końcu sprostać oczekiwaniom swojego teamu. Nie powinien w tej chwili zaprzątać sobie głowy tym, czy będzie jeździł w BMW w przyszłym sezonie. Musi po prostu zacząć jeździć tak szybko, jak tylko potrafi, a nawet jeszcze szybciej" - mówi Niki Lauda, trzykrotny mistrz świata F1.
Doktor Mario Theissen, szef BMW, pokazał już, że nie waha się pozbyć kierowcy, jeżeli ten nie jeździ tak, jak się od niego czekuje. Dwa sezony temu bez żalu rozstał się z Jacquesem Villeneuve'em i zastąpił go Robertem Kubicą.
"Bild" twierdzi, że psychologiczna gra pod tytułem "Kto będzie jeździł w BMW w przyszłym roku" zaczęła się właśnie w Monako. "Fernando Alonso zaskoczył wszystkich, pojawiając się nagle w mieszkaniu swojego kumpla Roberta Kubicy. Hiszpan to jeden z kandydatów to zajęcia miejsca Heidfelda..." - napisał niemiecki dziennik.