Hamilton: zaciekle walczę z Robertem
Jak to jest być mistrzem świata?
Lewis Hamilton: Wciąż to do mnie nie dociera. Budzisz się i mówisz do siebie "Jesteś mistrzem świata". Uwierzcie mi, to niesamowite uczucie. Nie wiem, jakie inne dwa słowa mogłyby to określić.
Co czułeś na ostatnich okrążeniach podczas Grand Prix Brazylii?
To było straszne, najgorsze uczucie w moim życiu. Zajmowałem czwarte miejsce, a dla mnie to nienormalna sytuacja. Jestem typem kierowcy atakującego, więc kombinowałem, czy nie byłoby lepiej przesunąć się na trzecią pozycję. Wolałem jednak nie przeholować. Nagle zaczęły się kłopoty z oponami. Vettel mnie naciskał. A później zaczął padać ten przeklęty deszcz. Sebastian był bardzo szybki, nie mogłem utrzymać go za sobą. Później omal nie wypadłem z trasy. Było coraz gorzej. Czułem, że mistrzostwo wymyka się z moich rąk. Musiałem awansować jedno miejsce wyżej, aby zdobyć tytuł. Serce miałem w gardle. Jak się okazało, deszcz mi jednak pomógł. Inni też mieli kłopoty i cudem udało mi się wyprzedzić Glocka na ostatnim zakręcie. To było szalone!
Media elektryzuje twój związek z Nicole Scherzinger.
Nicole to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Jestem prawdziwym szczęściarzem. Ona jest świetna, sprawia, że woda sodowa nie uderzyła mi do głowy. Jesteśmy do siebie bardzo podobni. Czujemy się ze sobą bardzo dobrze. Cieszę się, że mogłem zabrać ją do mojego domu. Zjedliśmy z rodziną wspaniałą kolację. Moja macocha Linda robi najlepszego pieczonego kurczaka na świecie. Później zabrałem ją do kina na nowego Jamesa Bonda. Jedliśmy popcorn, relaksowaliśmy się. Było po prostu cool. Pokazałem jej też miejsca, w których dorastałem - szkołę, plac zabaw. Cieszę się, że zobaczyła moje rodzinne strony. Chcę teraz spędzić z nią jak najwięcej czasu.
Co sądzisz o jeździe Roberta Kubicy w sezonie 2008?
Wykonał kapitalną robotę. Robert jest kierowcą, dla którego od zawsze miałem ogromny szacunek. Uważam go za potencjalnego mistrza świata w przyszłości. Na naszej drodze do Formuły 1 stoczyliśmy ze sobą kilka zaciętych pojedynków. Na szczycie, czyli w Formule 1, nic się nie zmieniło. Wciąż zaciekle ze sobą walczymy. To szybki i bardzo zdeterminowany kierowca. Trzeba podkreślić, że jest bardzo fair, ale zawsze walczy o zwycięstwo, nie zważa na przeciwności losu. Myślę, że podobnie myśli o mnie. Nie widujemy się już tak często jak kiedyś, ale niestety tak to jest w tym biznesie. Cieszę się, że obaj dotarliśmy na sam szczyt. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie będzie jeszcze groźniejszym rywalem.
_ Więcej w "Super Expressie" _