Hamilton: płakałem, wrzeszczałem...
Niemiecki magazyn "Bild" przeprowadził wywiad z Lewisem Hamiltonem tuż po zdobyciu przez niego tytułu Mistrza Świata w dramatycznych okolicznościach. Anglik przyznaje się, że w momencie gdy tytuł wymykał mu się z rąk stracił kontrolę nad emocjami.
Świętował Pan przez całą noc, nie widać jednak po Panu zmęczenia...
Też sam siebie o to pytam. Obudziłem się wcześnie i czułem się zupełnie świeży. Myślę, że to kwestia tytułu - dał mi nową siłę.
Mogło jednak skończyć się zupełnie inaczej, podobnie jak w 2007 roku. Co myślał Pan jadąc końcowe okrążenia?
To były dwa najtrudniejsze okrążenia mojego życia. Kiedy jednak zaczął padać deszcz pomyślałem sobie: to tak się nie skończy, zaczęła się przecież loteria.
Dlaczego na dwa okrążenia przed metą dał się Pan wyprzedzić Sebastianowi Vettelowi?
Miałem problemy z oponami. Sebastian był w tym momencie po prostu lepszy. Poza tym wiedziałem, że jadę po mistrzostwo świata. Zespół mówił mi: "przyspiesz, daj z siebie wszystko". On miał jednak samochód tak samo szybki jak ja, chyba nawet odrobinę szybszy. To było straszne, kiedy mnie wyprzedził prawie stanęło mi serce.
Pomyślał Pan, że na ostatnim okrążeniu Timo Glock będzie miał nagle problemy z oponami i tak bardzo zwolni?
Dochodziły mnie takie słuchy z boksu. Zdawałem sobie sprawę, że muszę wyprzedzić Glocka i wyliczyłem, że okazja będzie na samym końcu. W pewnym momencie zbliżyłem się do niego natychmiast, jechał bardzo, bardzo wolno. Kamień spadł mi z serca i wyprzedziłem go na zupełnym luzie.
Jakie to było uczucie - przekroczyć linię mety w tych okolicznościach i zostać mistrzem świata?
Nic nie wiedziałem, po prostu wrzeszczałem: "mam to? mam to?". Kiedy powiedziano mi przez radio, że jestem mistrzem świata zacząłem najpierw dziękować Bogu. Czuwał nade mną przez cały ciężki sezon.
_ Tłumaczenie: Rafał Tomkowiak, Wirtualna Polska _