Hamilton: nie lubię porównań do Senny
Jaka była recepta na mistrzostwo świata Lewisa Hamiltona? Talent, ciężka praca i... opieka jego tragicznie zmarłego idola – Ayrtona Senny. Brytyjczyk wyznał nam, że kiedy walczył o tytuł, czuł obecność słynnego Brazylijczyka.
– Co działo się, kiedy wróciłeś do Anglii po zdobytym mistrzostwie?
– Wylądowaliśmy w zeszły wtorek. Dostałem wspaniałe owacje już na lotnisku. Ludzie podchodzili do mnie i gratulowali. Potem pojechałem do domu moich rodziców w Tewin. Miałem okazję spędzić trochę czasu na mieście. Dawno tego nie robiłem. Wielu ludzi biło brawo na mój widok. To wspaniałe uczucie.
– Jesteś w stanie pobić osiągnięcie Michaela Schumachera, który był 7 razy mistrzem?
– Jedno jest pewne – na pewno myślę o następnych tytułach. Jestem jeszcze bardzo młody i mogę jeździć przez wiele, wiele lat. Formuła 1 to bardzo trudny sport. Jeździ tu mnóstwo znakomitych kierowców. Rywalizacja jest bardzo ostra, dlatego nie wiem, czy uda mi się pobić rekord Schumachera. Nie mam planu, aby koniecznie zostać 7 razy mistrzem. Nie ma sensu o tym teraz myśleć.
– Powtarzasz w wywiadach, że Ayrton Senna to twój idol. Jak dużą inspiracją był dla ciebie?
– Na pewno nie lubię porównań do Senny, bo to kierowca, który był mistrzem ponad mistrzami. Uwielbiałem go oglądać. Miałem to szczęście, że kilka razy byłem na wyścigach z jego udziałem. W domu potrafiłem kilka razy z rzędu oglądać ten sam wyścig na wideo. To, w jaki sposób jeździł na mokrym torze, jest nie do skopiowania. Często myślałem sobie: „Boże, chciałbym tak jeździć”. Miał duży wpływ na moje życie. W zeszłym roku na rozdaniu nagród „Autosportu” jego siostra wręczała mi wyróżnienie. To była dla mnie wyjątkowa chwila. Czułem się, jakby on sam mi wręczał nagrodę. Za każdym razem jak jeżdżę w Brazylii, czuję jego obecność. Czuję, że mnie dopinguje. Tym razem było podobnie, miałem wrażenie, że mi kibicuje i proszę, zostałem mistrzem.
_ Super Express _