Hamilton musi wygrać GP Wielkiej Brytanii
McLaren woli, żeby to Lewis Hamilton wygrał Grand Prix Wielkiej Brytanii - skarży się prasie jego kolega z teamu Fernando Alonso. Aktualny mistrz świata jest w błędzie. Takich, którzy pragną zwycięstwa Hamiltona - brytyjskiego kierowcy z brytyjskiego teamu na brytyjskiej ziemi - jest znacznie więcej - pisze DZIENNIK.
"Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście, Hamilton zapełniłby Silverstone nawet bez żadnego wyścigu" - cieszy się były mistrz świata Damon Hill, dziś prezydent British Racing Drivers Club, do którego należy tor Silverstone. Wszystkie 85 tys. biletów na najbliższy weekend już dawno sprzedano. Hamilton, który zadziwił wszystkich w swoim debiutanckim sezonie, po raz pierwszy pojedzie u siebie w kraju.
"To bohater, który uratuje GP Wielkiej Brytanii" - przewiduje inny legendarny kierowca, John Surtees. Okazuje się, że nawet w kraju, gdzie rynek sportów motorowych szacowany jest na około 4,5 mld funtów, na wyścigu Formuły 1 można stracić. Całe szczęście, że w Wielkiej Brytanii zapanowała „Lewismania”. "On pisze od nowa historię" - zachwyca się Jackie Stewart. "Nawet Schumacher nie był tak dobry. Niki Lauda czy James Hunt zmienili świat wyścigów, ale dla nikogo nie byli wzorami. Niewiele mówili, nie angażowali się. A Hamilton to prawdziwy idol" - dodaje Brytyjka.
Sceptycy twierdzą, że 22–letni Brytyjczyk jest po prostu szczęściarzem. Nie sztuka być najlepszym, jeśli od pierwszego wyścigu siedzi się za kierownicą najszybszego samochodu w Formule 1. Mark Webber z Red Bulla mówił nawet, że Hamilton wygrywa, bo nie musiał tak jak inni kierowcy przestawiać się z opon Michelin na Brigdestone.