| [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/11935/cytryna-01.jpeg',500,328) ) |
| --- | Żelazna pięść De Gaulle’a i słodki głos Mireille Mathieu znajdowały ukojenie w tym samym miejscu.
Na tylnej kanapie Citroëna DS. Oboje byli raczej wożeni niż prowadzili, a ludzie spijali słowa z ich ust, choć każde mówiło całkiem innym językiem niż drugie.
| [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/11935/cytryna-02.jpeg',500,370) ) |
| --- | Stara, wytworna Francja odeszła na dobre razem z ostatnim Bugatti, do którego przyłożył rękę wielki Ettore. „Potrzebuję trzech samochodów: do podróży, do opery i dla żony. Zróbcie co w waszej mocy, przyślijcie rachunek” - tak król Syjamu pisał swego czasu do Jacquesa Saoutchika, właściciela firmy karoseryjnej. Od dawna nie ma już ani takich firm, ani takich zamówień. Zniknęły ekskluzywne Delage, Delahaye i Facel-Vega, ale dzięki Citroënowi Francuzi znów mieli powód do dumy.
Model DS (po francusku wymawiane „déesse” co znaczy „bogini”) idealnie odpowiadał ambicjom wieku atomu. | [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/11935/cytryna-03.jpeg',500,330) ) |
| --- | Futurystyczne nadwozie, wyrafinowane zawieszenie hydrauliczne i detale, takie jak jednoramienna kierownica sowicie wynagradzały niedostatki mocy silnika. Jeśli chodzi o styl DS był w czołówce.
Został wizytówką Francji na równi z Concordem i Wieżą Eiffla. Wystąpił w wielu filmach, raz jako auto „dobrych”, raz „złych facetów”. Ubrany w czerń był wykwintną limuzyną, udekorowany bielą z wysuwanymi skrzydłami, statecznikiem i turbinami z tyłu – grał wóz geniusza zła, Fantomasa.
| [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/11935/cytryna-04.jpeg',500,346) ) |
| --- | Wiele sław ekranu i estrady miało Citroëna DS prywatnie m.in. Francuz Georges Brassens, Amerykanin Francis Ford Coppola i Rosjanin Jurij Gagarin, który był wśród gwiazd w najbardziej dosłownym sensie tych słów.
Krokiem w stronę aut najwyższej klasy był SM, dwudrzwiowe coupe z silnikiem Maserati. Dwa takie samochody mieli Rolling Stonsi, a perkusista Charlie Watts dokupił u dilera w Montpellier trzeciego Citroëna – plastikowego pseudo-terenowego Mehari skonstruowanego na bazie „brzydkiej kaczuchy” 2CV. Wtedy każdy samochód z zazębiającymi się kołami daszkowymi na masce był wyjątkowy. Od bezpretensjonalnego 2CV po wygładzonego jak pocisk CX.
Kilka to prawdziwe rarytasy, na przykład mierząca 6,53 m limuzyna zbudowana w 1968 roku dla Charles’a De Gaulle’a czy dwa prezydenckie kabriolety SM, które otrzymał w 1971 roku Georges Pompidou. | [
]( javascript:otworz('http://i.wp.pl/a/f/jpeg/11935/cytryna-05.jpeg',500,332) ) |
| --- | Wszystkie powstały w jednej z ostatnich firm karoseryjnych, u Henri’ego Chaprona.
Na co dzień zajmowała się ona budowaniem dwudrzwiowych kabrioletów i coupe DS obdarzonych wyszukanymi nazwami: Concorde (zgoda) czy La Dandy (dandys). Dziś są oczkiem w głowie każdego kolekcjonera starych samochodów.
Lecz pierwszą z soczystych „cytryn” był bez wątpienia Traction Avant w swoich licznych odmianach. Miał w pełni dopracowane, niskie nadwozie samonośne i niezależne zwieszenie przednich kół, które w dodatku były napędzane co po zsumowaniu dawało znakomite własności jezdne cenione na równi przez policję i gangsterów.
Podobnie jak wiele modeli Citroëna po nim okazał się nadzwyczaj długowieczny. Schodził z taśm montażowych od 1934 do 1957 roku. Sam De Gaulle miał cztery takie samochody, a ostatniego przed „deesą” kupił w 1955 roku.
Niektóre spośród słynnych Citroënów można oglądać na paryskiej wystawie Retromobile 2007.
Autor: Michał Kij |
|
| --- |