Trwa ładowanie...
14-10-2011 16:43

Gryszczuk dla WP: Małysz cały czas nas zaskakuje

Gryszczuk dla WP: Małysz cały czas nas zaskakujeŹródło: PAP
d1o0tqi
d1o0tqi

- Już po pierwszych treningach i pierwszych testach wiedzieliśmy, że Adam Małysz ma niesamowity potencjał i niezwykłą wolę walki. To zawodnik, który ma odpowiednio skonstruowaną psychikę do tego, żeby wygrać Rajd Dakar. Myślę jednak, że jest to perspektywa 5-6 lat - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Albert Gryszczuk, szef zespołu rajdowego RMF Caroline Team.

WP: Michał Bugno: W piątek wrócił pan z Maroka, gdzie wraz z Adamem Małyszem zaliczyliście kolejny rajdowy trening na pustyni. Na czym koncentrowaliście się tym razem?

Albert Gryszczuk: W Maroku testowaliśmy jeden z samochodów, który bierzemy pod uwagę w kontekście następnej edycji Rajdu Dakar. Bardzo ważne było to, że Adam miał możliwość jazdy pod okiem Matthiasa Kahle. To wielokrotny rajdowy mistrz Niemiec i jeden z najlepszych kierowców w Europie. Żeby dobrze przygotować się do Dakaru, Adam musi jeździć jak najwięcej. Najlepsi nauczyciele i trudne tereny, które wybieramy, mogą mu tylko pomóc.

WP: Skąd pomysł na nawiązanie współpracy z Matthiasem Kahle?

d1o0tqi

Nasz zespół współpracuje z wieloma kierowcami z całej Europy. Ten światek rajdowy jest mały - zwłaszcza, jeśli chodzi o rajdy terenowe. Do współpracy z Adamem wybraliśmy Matthiasa, bo jeździ bardzo technicznie i jest jednym z najbardziej precyzyjnych kierowców.

WP: Jak w trudnych warunkach, zbliżonych do Dakaru, spisywał się Adam Małysz?

Bardzo dobrze. Adam jest już po tylu treningach i testach, że takie warunki, jak te w Maroku, nie robią na nim wrażenia. W tej chwili szlifujemy jego formę.

WP: Rozmawiałem niedawno z waszym PR Managerem Janem Nałęczem, który stwierdził, że przygotowania Małysza do Rajdu Dakar idą ciut szybciej niż zakładał to pierwotny plan. Z czego to wynika?

d1o0tqi

Przede wszystkim z tego, że to, co robimy, nie sprawia Adamowi trudności. Bardzo dobrze czuje się on w samochodzie, świetnie go rozumie i umiejętnie czyta drogę. Właśnie dlatego postanowiliśmy nasze przygotowania przyspieszyć. To, co robiliśmy w ostatnich dniach w Maroku, początkowo było zaplanowane na późniejszy termin. Testy tych samochodów miały odbywać się wiosną, ale postanowiliśmy przyspieszyć cały proces, żeby następny sezon zacząć już w nowych autach.

WP: *We wrześniu zdecydowaliście, że Adam przesiądzie się z samochodu Porsche Cayenne do Mitshubishi Pajero. Dlaczego doszło do tej zamiany? *

Samochody klasy T2, takie jak Porsche Cayenne, miały wdrożyć Adama do startów. I tak się stało. Naszym celem były jednak najszybsze samochody czyli T1 (samochodem tej klasy jest Mitshubishi Pajero – przyp. WP). Zdecydowaliśmy się przyspieszyć ten proces, bo Adamowi idzie naprawdę dobrze.

d1o0tqi

WP: Ale w zawodach Pucharu Świata Cross-Country Małysz znów będzie startował samochodem Porsche Cayenne?

Tak. W następnym sezonie na pewno będzie jeździł w Pucharze Świata w klasie T2. We wszystkich europejskich edycjach.

WP: Wspomniał pan, że w Maroku testowaliście jedno z aut, które bierzecie pod uwagę w kontekście następnej edycji Rajdu Dakar. Jaki to samochód?

To niemiecka konstrukcja oparta o technologię Mercedesa. Jest to pierwszy samochód, który powstał według nowych przepisów FIA dla klasy T1. Miało to miejsce półtora roku temu. Od tego czasu konstrukcja ta jest rozwijana. Widzimy pewną synergię pomiędzy tym projektem i etapem, na którym znajduje się RMF Caroline Team. Dlatego na pierwszy rzut poszedł właśnie ten samochód.

d1o0tqi

WP: Jak ocenia pan postęp, który Adam Małysz zrobił jako kierowca rajdowy od momentu, gdy rozpoczął współpracę z wami?

Bycie kierowcą terenowym to nie jest kwestia tylko i wyłącznie odbębnienia kilometrów czy nauczenia się technik. To przede wszystkim sposób myślenia, patrzenia na świat, radzenia sobie z wieloma problemami, które rodzi jazda w terenie. Nie jest to jakiś proces, który można zamknąć w ramy i go ocenić. Umiejętności Adama weryfikować będą rajdy takie jak Dakar. A ponieważ nasze plany są co najmniej pięcioletnie, to umówmy się, że dopiero po pierwszym Dakarze będziemy mogli powiedzieć, że jakiś procent pracy jest wykonany.

WP: Czy w trakcie tych przygotowań zdarzało się, że Adam zaskakiwał czymś waszą ekipę?

d1o0tqi

Adam zaskakuje nas cały czas - siłą swojej woli, entuzjazmem i pracowitością. Nie oznacza to oczywiście, że jesteśmy jakimiś leniami, jednak pracowitość Adama naprawdę jest ponadprzeciętna.

WP: Po pierwszych treningach w samochodzie terenowym Adam Małysz powiedział, że czuje się w nim bezpieczniejszy niż na skoczni. Czy po tym, jak bez szwanku wyszedł z dachowania na poligonie wojskowym w Żaganiu to jego poczucie bezpieczeństwa jeszcze się wzmocniło?

Jako osoba odpowiedzialna za team i za projekt Porsche, mogę powiedzieć, że największy nacisk położony był właśnie za bezpieczeństwo. Jest to przecież pierwszy samochód, którym trenuje Adam. Wypadek, który miał miejsce w czasie bicia rekordu prędkości, pokazał, że cel został osiągnięty - samochód naprawdę jest bezpieczny i Adam również czuje się w nim bezpiecznie. Bezpieczeństwo było zresztą jednym z priorytetów zarówno jeżeli chodzi o samochód, który teraz testujemy, jak i Mitshubishi Pajero, którym pojedziemy na Dakarze.

d1o0tqi

WP: Rajd Dakar uchodzi za jeden z najtrudniejszych rajdów na świecie. Pan w 2007 roku zdołał go ukończyć. Co wyróżnia Dakar na tle innych rajdów i co sprawia, że uczestnictwo w nim ma dla kierowców wyjątkowy smak?

Przede wszystkim jest to wielka przygoda. Rajd Dakar organizowany jest przez Stowarzyszenie Sportu Amatorskiego (ASO), więc błędem są próby zamienienia go w jakąś wielką imprezę sportową. Celem uczestników Dakaru jest jego ukończenie. To mordercza, dwutygodniowa próba dla sprzętu, ludzi i całego zespołu. Tak jak alpiniści chcą wejść na Mount Everest, tak kierowcy rajdowi chcą przejechać Dakar. Chcą pokonać te dziewięć tysięcy kilometrów w księżycowych czy kosmicznych warunkach. Tu chodzi o sprawdzenie siebie, co jest podwaliną każdego sportu. I właśnie o to chodzi w Dakarze - chcemy przełamywać granicę! Na pewno nigdzie indziej nie jesteśmy w stanie w takim stopniu sprawdzić sprzęt, siebie i swoje możliwości.

WP: Krzysztof Hołowczyc stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską, że na przestrzeni ostatnich lat ten rajd bardzo się zmienił. Powiedział, że „skończyły się czasy, kiedy wystarczyło jechać przyzwoicie, żeby przejechać Dakar. Teraz trzeba zasuwać! Trzeba jechać czysto i bardzo szybko”. Co pan sądzi na ten temat?

Rozumiem ambicje Krzyśka, bo są one czysto sportowe. To dojrzały zawodnik, którego celem jest osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Z tą wypowiedzią nie do końca bym się jednak zgodził. Owszem, uważam, że trzeba dać z siebie wszystko, żeby ukończyć Dakar, ale Krzysiek mówi o całkiem innym świecie. W tym rajdzie startuje około 400 załóg. Tymczasem media pokazują zaledwie kilka z nich - te, które jadą w samym czubie. I to jest miejsce, w którym jadą ci dojrzali sportowcy. To kierowcy, którzy przeżyli już niejeden Dakar. Ich celem jest osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Ale w tle tej rywalizacji również dzieje się bardzo dużo. Jedzie tam ponad 300 zawodników, którzy często poświęcają cały dorobek swojego życia tylko po to, żeby wziąć udział w Rajdzie Dakar. To ludzie, którzy chcą przeżyć wielką przygodę, ludzie, którzy dochodzą do granic swoich możliwości tylko po to, żeby dojechać do mety. Właśnie tu znajduje się sedno Dakaru! Krzysiek mówi o jednym świecie, ale trzeba pamiętać też o tym drugim. Miejmy
nadzieję, że start RMF Caroline Teamu sprawi, że wszystkim, którzy pasjonują się sportem terenowym, będziemy w stanie pokazać Dakar od tej prawdziwej strony. Niestety, jak dotąd przedstawianie tego rajdu w Polsce było zbyt komercyjne i doprowadziło do wypaczenia idei tego, co się na nim dzieje. Myślę też, że dobrze się stało, że tak duże teamy jak Volkswagen czy Mitsubishi w tej chwili wycofały się ze startów w takiej formie, jak miało to miejsce wcześniej, bo bardzo dużym stopniu wypaczało to idee Rajdu Dakar.

WP: Kiedy Adam Małysz zdecydował się jeździć w rajdach, Krzysztof Hołowczyc bardzo się z tego ucieszył. Jestem ciekaw, czy w jakiś sposób angażował się on w przygotowania Adama Małysza do Dakaru? Może udzielał mu jakichś porad czy dzielił się uwagami?

Tak się składa, że w czwartek mieliśmy przyjemność widzieć się z Krzyśkiem Hołowczycem w Maroko, choć spotkaliśmy się przelotem, bo Krzysiek też był na jakichś testach. Generalnie przygotowaniem Adama zajmuje się głównie zespół RMF Caroline Team i jego rajdowy partner Rafał Marton. To jeden z najbardziej doświadczonych polskich zawodników, jeśli chodzi o Dakar. Na tej płaszczyźnie nie współpracujemy jednak z Krzyśkiem Hołowczycem. Tym bardziej, że w tej chwili jeździmy dla dwóch różnych sponsorów z tej samej branży. W związku z tym, oprócz prywatnej sympatii, ciężko byłoby nawiązać jakąś współpracę.

WP: Wiadomo, że występ Małysza w Dakarze należy postrzegać dziś zupełnie inaczej niż start Hołowczyca. Wspomniał pan jednak, że wasze rajdowe plany sięgają pięciu lat. Jak w tym kontekście ocenia pan potencjał Adama jako rajdowca? Ma szansę pójść w ślady Francuza Luca Alphanda, który po zakończeniu kariery narciarskiej został rajdowcem i w 2006 roku wygrał Dakar?

Oczywiście. Już po pierwszych treningach i pierwszych testach wiedzieliśmy, że Adam ma niesamowity potencjał i niezwykłą wolę walki. To zawodnik, który ma odpowiednio skonstruowaną psychikę do tego, żeby wygrać Rajd Dakar. Na razie jednak Adam stawia w rajdach swoje pierwsze kroki. Cały zespół koncentruje się na tym, żeby dały mu one dobre podstawy i żeby dzięki nim mógł w przyszłości osiągnąć cel, którym będzie wygranie Rajdu Dakar. Myślę jednak, że jest to perspektywa 5-6 lat.

Rozmawiał Michał Bugno, Wirtualna Polska

d1o0tqi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1o0tqi
Więcej tematów