Groźby Al-Kaidy przyczyną odwołania Rajdu Dakar
Wiadomość skierowana przez Al-Kaidę do władz mauretańskich, zapowiadająca ataki na Francuzów w tym kraju, była przyczyną odwołania Rajdu Dakar, którego trasa prowadziła przez Mauretanię - podała agencja AFP powołując się na dobrze poinformowane źródła w Paryżu.
Informator agencji nie sprecyzował dokładnej zawartości wiadomości, jej daty ani kanału jakim dotarła do władz mauretańskich.
Wiadomo jedynie, że zapowiadała zamiary i możliwości szeregu powiązanych z Al-Kaidą grup "atakowania Francuzów w Mauretanii".
Jedną z takich grup zamordowała w końcu grudnia czwórkę francuskich turystów, a piątego raniła.
Według źródeł zbliżonych do francuskiego wywiadu, zbrojne bojówki powiązane z Al-Kaidą, działające w strefie saharyjskiej, planowały od kilku tygodni ataki na Francuzów w rejonach, którymi przejeżdżać mieli uczestnicy rajdu
Od wielu lat francuskie służby wywiadowcze regularnie informują rząd o aktywności grupy ekstremistów islamskich, która nasiliła się w ostatnim roku na pograniczach Mauretanii, Mali, Algierii i Nigru.
Zdaniem francuskich służb specjalnych w skład grupy wchodzi około 500 uzbrojonych ludzi, z czego 400 działa na terenie Algierii, a około setki operuje na Saharze - w Mauretanii, Mali i Nigrze.
Informując w piątek po południu w Lizbonie o odwołaniu Rajdu Dakar jego dyrektor Etienne Lavigne powołał się na negatywną rekomendację francuskiego rządu uzasadniającego taką opinię "racją stanu". Taki argument, zdaniem Lavigne'a, "nie wymaga komentarzy ani wyjaśnień".
"Francuski rząd powołał się na rację stanu rekomendując nam formalnie aby nie rozpoczynać Dakaru. Dodam, że komunikat Al-Kaidy działającej w rejonie Maghrebu wymieniał Dakar jako cel; nie znam szczegółów, ale Quai d'Orsay (francuskie ministerstwo spraw zagranicznych - PAP) jest w ich posiadaniu" - powiedział Lavigne. Dyrektor Rajdu Dakar Etienne Lavigne przyznał, iż rekomendacja rządu francuskiego była powodem odwołania tegorocznej imprezy, co miało miejsce po raz pierwszy w historii tej najtrudniejszej terenowej próby na świecie.
"Rząd francuski kierował się 'racją stanu', rekomendując nam formalnie odwołanie Rajdu. Trudno powiedzieć co oznacza to pojęcie - mówił Lavigne na konferencji prasowej, poświęconej piątkowym decyzjom w Lizbonie. - Śmierć czterech francuskich turystów i trzech mauretańskich żołnierzy wytworzyła atmosferę strachu i tak naprawdę to te dwa wydarzenia są źródłem odwołania Rajdu. Rząd Francji podkreślał dodatkowo, że posiada wiadomość od Al-Kaidy, która groziła uczestnikom wyścigu. To smutne, ale międzynarodowy terroryzm triumfuje."
Zdaniem Lavigne'a nie dało się rozpocząć Rajdu i ominąć Mauretanii, gdzie teoretycznie na uczestników imprezy czyhało największe niebezpieczeństwo. "To było niewykonalne - tłumaczył dyrektor Dakaru - poza tym niebezpieczeństwo zamachów jest wszędzie, dochodziło przecież do nich w Madrycie, Londynie, Nowym Jorku, ostatnio w Pakistanie. Nie da się przewidzieć, gdzie terroryści zaatakują. Nie da się też zorganizować wielkiej imprezy, zapewniając wszystkim stuprocentowe bezpieczeństwo."
Odwołanie Rajdu Dakar to straty, nie tylko dla uczestników, ale także dla krajów organizujących tę imprezę. "Przy takim wydarzeniu pracuje ogromna liczba ludności. Rajd zawsze powoduje wzrost gospodarczy w państwach, przez które przebiega trasa. A przygotowania samochodów, motocykli - wszystko to ogromne przedsięwzięcie ekonomiczne. Wszyscy na tym tracą."
Nie wiadomo, czy w przyszłym roku Rajd Dakar odbędzie się. Lavigne przyznał, iż pojawiają się pomysły zorganizowania innej imprezy, która zastąpiłaby zmagania kierowców i motocyklistów na trasie do stolicy Senegalu. "W przyszłym roku na pewno obędzie się wielki wyścig terenowy. Mamy dużo pomysłów" - powiedział.
Rajd Dakar organizowany był od 30 lat. W tym roku na jego starcie miało stanąć rekordowa liczba 570 pojazdów. Jego trasa miała przebiegać przez pięć krajów - Portugalię, Hiszpanią, Maroko, Mauretanię i Senegal.