GP Niemiec: Heidfeld znów pokona Kubicę?
Czy bałeś się przez ostatnie tygodnie o swoje miejsce w teamie? - Nie - odparł zdecydowanie Nick Heidfeld. Wewnętrzny pojedynek kierowców BMW Sauber będzie dodatkową atrakcją zbliżającej się Grand Prix Niemiec.
We wszystkich wyścigach, które ukończył w tym sezonie, Robert Kubica był szybszy od swego kolegi z zespołu, Nicka Heidfelda. Niemiec dwukrotnie cieszył się z drugiego miejsca w momencie, gdy nasz zawodnik był już poza torem. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce na inaugurację sezonu w Australii, a powtórzyła się kilka dni temu na Silverstone. Tamten wyścig sprawił, że niemiecki kierowca, któremu zaczęto wróżyć rychłe rozstanie z BMW Sauber, wyraźnie odżył. Na oficjalnej stronie zespołu zapytano go wprost: Czy bałeś się przez ostatnie tygodnie o swoje miejsce w teamie?
- Nie - odparł zdecydowanie Nick Heidfeld. - To byłoby złe podejście do sytuacji. Martwiłem się o swoją formę w kwalifikacjach, ale wiedziałem też, że nie zapomniałem nagle, jak się jeździ. Moja prędkość w wyścigu była wciąż dobra. Kluczowa była sprawa rozgrzewania opon w czasie kwalifikacji.
O ile eliminacje nie były najmocniejszą stroną Heidfelda, to w wyścigach kilka razy poprawiał swoją pozycję startową. W Kanadzie startując z ósmego pola, dojechał do mety jako drugi za zwycięskim kolegą z zespołu. W ostatnim wyścigu na Silverstone zawody zaczął z piątej pozycji, by po imponującej jeździe w deszczu także stanąć na drugim stopniu podium.
- Lubiłem ścigać się w deszczu jeszcze w czasach kartingu, a potem również w innych seriach - wyznaje Nick Heidfeld. - Samochód ślizga się i zachowuje zupełnie inaczej, trzeba robić wszystko z większym wyczuciem - kierować, hamować, przyspieszać. Walka z tymi wszystkimi czynnikami to ogromna frajda. Jeśli jednak nie jesteś na czele, jest drugi aspekt jazdy w deszczu, który wprowadza nieprzewidywalność: brak widoczności. Siedzimy tuż nad ziemią, a bolidy Formuły 1 tak wyrzucają wodę, że nie widać nic w chmurze kropel - ani kałuż, ani innych samochodów. Nie da się tego porównać z jazdą po zwykłej drodze. Dziś, już po testach na Hockenheimringu, obaj kierowcy BMW Sauber myślą o starcie w Grand Prix Niemiec, która odbędzie się już za tydzień.
- Mam teraz dodatkową motywację, żeby stanąć w domowym GP na podium, zwłaszcza po ostatnim wyścigu - mówi Nick Heidfeld. - Chcę podążać w tym samym kierunku - zająć dobrą pozycję na starcie i pojechać tak dobrze, jak się da w wyścigu. Nie mogę się doczekać domowego tak dla BMW, jak i dla mnie wyścigu. Hockenheim przyciąga zawsze wielu fanów ze Szwajcarii, dlatego chcę dla nich świetnie pojechać. Mam wiele miłych wspomnień związanych z Hockenheimringiem. Zwłaszcza ze starym torem, który miał długie proste przebiegające przez las. Te sekcje były naprawdę łatwe do rozpoznania, ale nowy tor jest oczywiście znacznie bardziej bezpieczny i ciekawszy dla kibiców. Dodatkowo została stworzona dobra okazja do wyprzedzania na zakręcie Parabolika. Jeździłem na Hockenheim w Formule Ford, Formule 3, Formule 3000 i Formule 1 i nie mogę się doczekać tej Grand Prix. Znacznie mniej okazji do jazdy po niemieckim torze miał w dotychczasowej karierze Robert Kubica. - W sezonie 2006 miałem okazję pojeździć na Hockenheim podczas
piątkowej sesji treningowej, ale to będzie moja pierwsza Grand Prix Formuły 1 w tym miejscu - mówi polski kierowca. - Brałem tam natomiast udział w wyścigu. Nie byliśmy na Hockenheim w ubiegłym roku, więc uważam, że będzie to bardzo wyjątkowy weekend dla naszego zespołu i dla wszystkich naszych fanów. Niemniej, bez względu na okoliczności, zawsze staramy się dać z siebie wszystko.
Na Hockenheimringu nasz rodak będzie się musiał mocno postarać, aby nie stracić kontaktu ze ścisłą czołówką klasyfikacji kierowców, a jednocześnie utrzymać przewagę nad rozpędzonym Nickiem Heidfeldem.
_ Sport _