GP Monako - to będzie loteria
Na trasie ulicznego toru w Monte Carlo, podobnie jak w słynnych kasynach, niezwykle ważne jest szczęście. Kierowca może przejechać najlepszy wyścig w życiu i zdeklasować rywali, ale jeśli wyciągnie zły los, w mgnieniu oka straci wszystko.
Wyobraźmy sobie Roberta Kubicę, który z dużym zapasem prowadzi wyścig, a od pierwszego zwycięstwa w karierze dzieli go zaledwie 25 okrążeń i ostatni pit stop. Nagle, gdzieś z tyłu stawki, dochodzi do wypadku i sędziowie neutralizują wyścig. To najczarniejszy scenariusz dla każdego kierowcy, który nie zdąży zatankować bolidu przed wyjazdem na tor samochodu bezpieczeństwa.
W takiej sytuacji szybko straci się prowadzenie na rzecz rywali, którzy ostatni pit stop mają już za sobą - są lżejsi, a nagle znajdą się za plecami.
- Jeśli chodzi o neutralizację, to już wspominałem o potrzebie zmiany przepisów w zeszłym roku, po wypadku w Kanadzie, a nawet wcześniej w Australii, kiedy tylko w życie weszły nowe reguły. Widocznie jednak lepiej jest tak, jak jest, ponieważ nie zmieniono regulaminu - narzeka Kubica, który zeszłoroczną kraksę w Montrealu miał właśnie po neutralizacji.
Po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa wszyscy kierowcy mają obowiązek zwolnić i w szyku podążać za prowadzącym stawkę autem. Pechowcy tracą całą przewagę, a szczęśliwcy niwelują straty. Na tym jednak nie kończą się konsekwencje neutralizacji, która może pokrzyżować najlepszą strategię postojów.
Problem w tym, że sędziowie "zamykają" wyjazd z pasa serwisowego, dopóki cała stawka nie zbierze się za samochodem bezpieczeństwa. Kiedy w końcu zapalają w boksach zielone światło i tak wszyscy zawodnicy, którzy muszą zjechać na pit stop, stracą pozycje na rzecz tych, którzy pozostali na torze, bo mają jeszcze dużo paliwa.
Jest jeszcze jeden problem. Ostatnio w Barcelonie Nick Heidfeld miał już prawie pusty zbiornik i musiał zjechać po paliwo w trakcie neutralizacji. Niemiec opuścił więc boksy na czerwonym świetle, za co został ukarany i stracił punkty. Przypomnijmy, że w zeszłym roku Kubica był jedynym kierowcą, który w takiej sytuacji zatrzymał się na czerwonym świetle. Przez to został wyprzedzony przez Jarno Trulliego i gdy próbował odzyskać straconą pozycję, doszło do wypadku.
_ Więcej w Przeglądzie Sportowym _