Wirtualna Polska, podobnie jak w zeszłym sezonie, przeprowadzi relacje na żywo z każdego wyścigu Grand Prix. To jednak nie wszystko, co przygotowaliśmy dla naszych internautów! Już teraz zapraszamy na wirtualną przejażdżkę po torze Albert Park, po którym już w niedzielę jeździć będą kierowcy.
Specjalną animację można obejrzeć tutaj
Rywalizacja w sezonie 2009 zakończy się 1 listopada wyścigiem o Grand Prix Abu Dabi na torze Yas Mariona budowanym obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie można wykluczyć, że - podobnie jak w GP Singapuru - kierowcy będą się w nim ścigać wieczorem, przy sztucznym oświetleniu.
Obecny sezon będzie przebiegał pod hasłem szukania jak największych oszczędności w związku z ogólnoświatowym kryzysem finansowym, który sprawia, że ze sportu - również Formuły 1 - wycofują się sponsorzy, a wiele ekip musi się odnaleźć w ramach dużo niższych budżetów, niż dotychczas.
Mimo tych problemów w stawce, podobnie jak w ubiegłym sezonie, znalazło się dziesięć ekip, które wystawią do rywalizacji po dwa bolidy. Pojazdy te jednak będą przypominały te, w jakich ścigano się dwie dekady wcześniej, bowiem w ramach oszczędności całkowicie odstąpiono od elementów aerodynamicznych zdobiących nadwozie w ostatnich kilkunastu latach.
Kierowcy więc będą poruszać się po torach w bolidach o szerszym przednim spojlerze oraz wąskim i wysokim tylnym skrzydle, a zabronione są w nowym regulaminie wszelkie wypustki rozbijające masy powietrza podczas jazdy. Jednocześnie, aby poprawić przyczepność zamieniono opony bieżnikowane na gładkie typu slick, których wyłącznym dostawcą - czterech rodzajów mieszanek - będzie japoński koncern Bridgestone.
Ta zmiana ogumienia może się okazać bardzo ryzykowna jeśli podczas rywalizacji będzie padał deszcz, bowiem wtedy kierowcy będą mieli większe niż dotychczas problemy z utrzymaniem właściwego toru jazdy. Podczas jednego wyścigu wciąż będą musieli użyć dwóch różnych mieszanek, z których bardziej miękka będzie oznaczona z boku zielonym paskiem.
Ograniczenie docisku związanego z rozbudowanymi elementami aerodynamiki ma wpłynąć na uatrakcyjnienie rywalizacji na torze. Ułatwić kierowcom wyprzedzanie ma również system odzyskiwania energii kinetycznej powstającej podczas hamowania, która po przetworzeniu w akumulatorach ma zwiększać na kilka sekund moc bolidów przy wyjściu z wiraży na proste.
KERS, którego pomysłodawcą i głównym promotorem jest BMW-Sauber, nie będzie w tym roku jeszcze wyposażeniem obligatoryjnym, ale biorąc pod uwagę - przynajmniej teoretyczne - założenia o zwiększeniu potencjału silnika trudno wyobrazić sobie, żeby nie korzystały z niego zespoły poważnie myślące o walce o tytuły mistrzowskie czy miejsca na podium.
Zmienił się nieco regulamin dotyczący silników, bowiem w nowym sezonie każdy kierowca będzie miał do dyspozycji osiem jednostek napędowych do wykorzystania w 17 wyścigach. Wykorzystanie każdej nadprogramowej oznaczać będzie przesunięcie o dziesięć lokat do tyłu na starcie najbliższej Grand Prix.
Uregulowano też kwestię zjazdu do alei serwisowej podczas, gdy na torze znajduje się "samochód bezpieczeństwa". Każdy bolid będzie wyposażony w system GPS, który będzie informował kierowców, kiedy może udać się na tankowanie paliwa i zmianę opon. Jeśli uczynią to przed tym wskazaniem zostaną ukarani.
Do publicznej wiadomości będą też podawane informacje na temat ciężaru bolidów, dzięki czemu nie będzie już tajemnicą, kto jedzie z większą ilością paliwa w baku. Ograniczy to spekulacje na temat taktyk przyjmowanych przez szefów ekip.
Kilka dni trwała prawdziwa burza, jaką w środowisku wywołała decyzja FIA o zmianie sposobu wyłaniania mistrza świata, według której najlepszym kierowca sezonu byłby ten, który wygrał najwięcej wyścigów, a nie zdobywca największej liczby punktów.
We wtorek, pod naciskiem szefów teamów i kierowców, FIA wycofała się z tego pomysłu, więc tytuł przypadnie zawodników, który zakończy rywalizację na czele klasyfikacji MŚ.
Wśród 20 kierowców będzie się ścigał w tym roku tylko jeden debiutant - Szwajcar Sebastien Buemi, który zasilił ekipę Toro Rosso-Ferrari, a w czołówce stawki nie zaszły większe zmiany.
Faworytem, według największych firm bukmacherskich, jest Fin Kimi Raikkonen z Ferrari (4:1), mistrz świata z 2007 roku. W notowaniach nieznacznie wyprzedza Hiszpan Fernando Alonso z Renault, Brytyjczyka Jensona Buttona z Brown GP i broniącego tytułu Hamiltona (9:2).
Tuż za nimi znajduje się ubiegłoroczny wicemistrz świata brazylijczyk Felipe Massa (5:1), a za kierowcą Ferrari Robert Kubica z BMW-Sauber (11:2).
W rywalizacji konstruktorów zdecydowanym liderem jest Ferrari (11:10), przed McLaren-Mercedes (7:2), a trzecie miejsce - ex aequo - zajmują ekipy BMW-Sauber i Brown GP (4:1), które zdecydowanie wyprzedzają Renault (12:1).