Trwa ładowanie...
15-02-2015 21:59

Gorąca Szwecja

Gorąca SzwecjaŹródło: WP.PL
d2dua27
d2dua27

Ściganie w zimnej Szwecji rozgrzało rajdowych kibiców. Nowy przepis, zmieniający kolejność startu okazał się startem w dziesiątkę. Sebastien Ogier wścieka się i mówi o nim "pieprzony przepis", ale jeśli każda następna runda będzie tak samo emocjonująca, to pomysłodawcom należy tylko przyklasnąć.

Kiedy ktoś pyta o mój ulubiony sport zimowy to od razu odpowiadam: Rajd Szwecji! Przebieg tegorocznej edycji tylko mnie w tym utwierdził. Walka o zwycięstwo w drugiej rundzie WRC toczyła się do ostatniego odcinka specjalnego. Nie byłoby to możliwe, gdyby przed sezonem nie zmieniono przepisu o kolejności startu. FIA postanowiła, że od tego roku czołówka będzie rozpoczynała nie jeden, a dwa pierwsze dni według kolejności z klasyfikacji generalnej i już tylko niedzielę według odwróconych wyników rajdu. W efekcie utrudniono zadanie Sebastienowi Ogierowi, który gdy tylko zostanie zapytany o nowy przepis, przeklina pod nosem. I trudno mu się dziwić, ponieważ rozwiązanie to nie jest sprawiedliwe. Nikt jednak nie mówił, że takie ma być. W rajdach nie da się uczciwie wytypować załogę, która ma otwierać trasę, więc jeśli nowe regulacje pozytywnie wpływają na rywalizację należy się tylko cieszyć. Poza tym Ogier i tak wygrał, więc niech nie narzeka.

Wszystko rozstrzygnęło się w samo południe na ostatnim odcinku specjalnym. Na 16 kilometrach oesu Varmullsasen kibice mogli zobaczyć, jak wygląda prawdziwa jazda na limicie. Najpierw Thierry Neuville, który rzucił wyzwanie Volkswagenom, "wykręcił" znakomity czas, a po chwili poprawił go Ogier. Szansę na pokonanie Francuza miał jeszcze jego zespołowy kolega Andreas Mikkelsen. Norweg walczył o pierwsze zwycięstwo w karierze i po sobotnim etapie zapowiadał: "Jeśli nie będę jutro na najwyższym stopniu podium to zobaczycie mnie w rowie". Niestety dokładnie tak się stało.

Mikkelsen ukończył Rajd Szwecji na trzecim miejscu. Patrząc, jak później udzielał wywiadów ze łzami w oczach naprawdę było szkoda, że mu się nie udało.

d2dua27

W zdecydowaniem lepszym humorze był Thierry Neuville. Dysponujący wolniejszym autem Belg, jak równym z równym ścigał się z kierowcami Volkswagena, a poza tym zadbał też o kibiców. W sobotę, kiedy skoczek narciarski Peter Prevc bił rekord świata w długości skoku, Neuville ustanowił rekord długości skoku ze słynnej Hopy Colina. W miejscu, które przyciąga rajdowych kibiców, Belg poleciał aż 44 metry, o siedem metrów poprawiając poprzedni rekord ustanowiony w 2011 roku przez Kena Blocka.

Post użytkownika Robert Kubica.

A jak spisali się Polacy? Robert Kubica i Maciej Szczepaniak zademonstrowali w Szwecji dobre tempo, zasługujące na duże punkty, ale przez problemy techniczne z samochodem Skandynawię opuszczają z zerowym dorobkiem. Ich dwudziesta pozycja w klasyfikacji generalnej zniekształca ogólny obraz. Kiedy tylko Kubica miał do dyspozycji sprawne auto, kończył oesy w okolicach szóstego miejsca. Niedosyt pozostaje, jednak zdecydowanie więcej jest pozytywów. Po raz pierwszy w karierze Kubica wygrał odcinek specjalny na luźnej nawierzchni, co więcej, po dwóch tegorocznych rundach ma na koncie tyle oesowych wygranych, co w całym ubiegłym roku. Do mety dotarł bez popełniania większych błędów, a jego jazda w porównaniu z poprzednim Rajdem Szwecji była o niebo lepsza. No i co rzucało się w oczy, Kubica w Szwecji był w znakomitym nastroju, co chyba jest najbardziej budujące w perspektywie Rajdu Meksyku.

Inna polska załoga, Michał Sołowow i Maciej Baran do przedostatniego odcinka specjalnego zajmowała znakomite 12. miejsce w generalce. W połowie oesu jeden z najbogatszych Polaków niestety wpadł do rowu, kończąc udział w rajdzie. Na 24. miejscu sklasyfikowany został Jarosław Kołtun, jadący autem klasy WRC-2.

Maciej Rowiński, WP.PL
Dyskutuj z autorem na Twitterze
Obserwuj @maciej_rowinski

d2dua27
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dua27
Więcej tematów