Kwestia lokalizacji produkcji części do chevroletów oraz starania o partnera finansowego opóźniają start nowej spółki.
Warszawska FSO od kilku miesięcy czeka na zakończenie związku z koncernem General Motors (GM). Na początku listopada 2007 r. Janusz Woźniak, prezes spółki, sugerował, że nowa firma produkcyjna rozpocznie działalność w grudniu. Tak się jednak nie stało - do dziś. Według informacji "Pulsu Biznesu", są dwie główne przyczyny.
"Od kilku miesięcy trwają dyskusje dotyczące lokalizacji produkcji części do chevroletów. Zarząd chce, by jak najwięcej zleceń otrzymywały spółki zależne FSO. Ukraińcy mają nieco inne zdanie w tej sprawie. Poza tym UkrAvto, główny akcjonariusz FSO, oraz GM, który zanotował w 2007 r. gigantyczną stratę, szukają partnera finansowego do przedsięwzięcia w Polsce - twierdzi dobrze poinformowane źródło z FSO.
Oficjalnie przedstawiciele spółki nabrali wody w usta. "Grudzień nie stanowił jakiejś konkretnej daty granicznej. Wszystko jest na dobrej drodze - enigmatycznie uspokaja Krystyna Danilczyk, rzecznik spółki.
We wrześniu 2007 r. w Warszawie zarejestrowano spółkę FSO Bis, która ma być wehikułem nowego sojuszu z GM. Miesiąc później walne zgromadzenie dało kierunkową zgodę na wniesienie części majątku FSO do nowej spółki.
Teraz potrzebna jest uchwała FSO Bis w sprawie podwyższenia kapitału zakładowego poprzez wyemitowanie 1 mld 89 mln akcji serii A o wartości nominalnej 1 zł każda. Emisja jest skierowana do FSO, która w zmian wniesie do nowej spółki majątek produkcyjny. Dzięki temu FSO będzie miało 60% kontroli w akcjonariacie. Pozostałe 40% ma objąć koncern GM. W planach jest więc także emisja akcji serii B, którą obejmą Amerykanie w zamian za prawa do produkcji samochodów oraz wkład gotówkowy.
Czasu pozostało jednak niewiele. Tylko do 19 kwietnia ważna jest październikowa uchwała dająca zgodę na wniesienie przez FSO majątku do nowej spółki. Później wszystko trzeba byłoby powtórzyć.