Genewa 2011: Lancia Flavia
Współpraca koncernów Fiat i Chrysler na razie jest niczym innym jak opakowywaniem w ładne szaty "amerykańskich projektów". Przecież modele Grand Voyager i Thema trudno nazwać wspólnym dzieckiem. Podobnie Lancia Epsilon, która powstała w pracowniach projektowych włoskiej firmy, zanim podpisano umowę o mariażu.
Aby uniknąć przypuszczeń, że w nowej firmie nic się nie dzieje, na stoisku Lancii zaprezentowano koncept mający być wskazaniem w jakim kierunku będzie przebiegała droga rozwoju. Samochód nosi nazwę Flavia (od legendarnej Lancii z lat 60-tych).
W przypadku tego modelu widać wyraźnie współpracę obu koncernów. Przy opracowywaniu Flavii sięgnięto po płytę podłogową Chryslera 200, stąd wielkość karoserii pozycjonuje ją (zarówno w wersji limuzyna, jak i kabriolet) na szczycie segmentu D. Sylwetka wyróżniająca się przejrzystą i elegancką linią, oryginalne reflektory przednie, oraz światła tylne z diodami LED, to raczej dzieło stylistów Lancii.
Wersja kabrio, która posiada elektrycznie składany dach wykonany z płótna i jednocześnie dysponuje ilością miejsca pozwalającą swobodnie pomieścić cztery dorosłe osoby, to z całą pewnością projekt amerykański, gdyż włosi nie mają takich tradycji w projektowaniu kabrioletów.
Stąd też obie wersje koncepcyjne wykończono skórą, a na wyposażeniu znalazły się m.in. elektroniczna kontrola stabilizacji (ESC), liczne poduszki powietrzne (przednie typu multi-stage, boczne i kurtyny), system elektronicznej kontroli napędu, wielofunkcyjna kierownica, tempomat i telefon.
Projekt ten pokazuje, że Lancia która w założeniu nie ma być obecna na rynku amerykańskim, może starać się wypromować styl, jak zrobił to Lexus, będący początkowo efektownie opakowaną Toyotą. Czyżby więc Lancia miała być na rynku amerykańskim ekskluzywnym Chryslerem? Czas pokaże...
Bogusław Korzeniowski
mz