Formuła 1: przed Grand Prix Chin
W 18 startach Renault zgromadziło 176 punktów i wyprzedza rywali zaledwie o dwa. Trzecie miejsce zapewniło sobie w ostatnią niedzielę Ferrari (100 pkt), które wygrywało rywalizację drużynową w poprzednich sześciu sezonach.
Kierowcy McLaren-Mercedes wygrywali dziesięciokrotnie: najwięcej bo siedem zwycięstw odniósł Fin Kimi Raikkonen, a trzy Kolumbijczyk Juan Pablo Montoya. O jeden triumf mniej od Raikkonena ma na koncie Hiszpan Fernando Alonso, który już przed trzema tygodniami został najmłodszym w historii mistrzem świata Formuły 1. Jego partner z ekipy Renault - Włoch Giancarlo Fisichella był najlepszy w inaugurującej sezon GP Australii.
Biorąc pod uwagę przewagę mocy silników Mercedesa nad bolidami Renault należałoby oczekiwać, że w niedzielę właśnie kierowcy jeżdżący w McLarenach powinni cieszyć się z tytułu. Jednak Raikkonen kilka razy miał już problemy ze zbyt szybko zużywającymi się oponami Michelin, a wymuszone przez awarie wymiany jednostek napędowych powodowały, że startował z odległych miejsc mimo najlepszych rezultatów kwalifikacji.
Słabym punktem są też niezbyt odpowiedzialne zachowania Montoi, któremu zbyt często puszczają nerwy przez co kończy rywalizację z innymi kierowcami na poboczu lub uszkadza bolid w wyniku zbyt agresywnej jazdy.
Właśnie postawa Montoi i Fisichelli podczas GP Chin powinna zadecydować o tym komu przypadnie tytuł. McLaren-Mercedes aby wygrać rywalizację konstruktorów musi zdobyć w niedzielę o dwa punkty więcej niż Renault, bowiem w razie remisu decydować będzie liczba triumfów w sezonie.
Przed rokiem w pierwszej Grand Prix Chin, triumfował Brazylijczyk Rubens Barrichello. Kierowca Ferrari wyprzedził Brytyjczyka Jensona Buttona z BAR-Honda oraz Raikkonena. W niedzielę kierowcy po raz drugi wystartują na torze pod Szanghajem wybudowanym nakładem 325 milionów dolarów.
Kiedy w prasie pojawiły się pierwsze informacje o planach budowy nowoczesnego toru w Chinach dziennikarze podkreślali, że nie ma lepszego miejsca w tym kraju na organizację wyścigu Formuły 1 niż Szanghaj, będący jedną z najnowocześniejszych i najprężniej rozwijających się metropolii świata.
W dodatku zawsze Szanghaj był postrzegany jako symbol stopniowego otwierania się Chin na resztę świata, a nawet określany mianem "prawdziwie kapitalistycznej enklawy w największym mocarstwie komunistycznym świata".
Chiny starały się o organizację zawodów Formuły 1 ponad dekadę, unowocześniając istniejący tor do wyścigów samochodowych na przedmieściach Zhuhai.
W 1998 roku GP Chin znalazła się nawet w prowizorycznym kalendarzu MŚ, ale została wykreślona po kontroli obiektu, która wykazała, że jest on niezgodny ze światowymi standardami. Przychylność FIA zyskały przedstawione cztery lata temu projekty i założenia realizacyjne budowy nowego toru w Szanghaju.
Szczególną aktywnością w promowaniu tego pomysłu wykazał się wiceprezes FIA, Bernie Ecclestone, który - wobec wprowadzonego w Unii Europejskiej całkowitego zakazu reklamy środków tytoniowych - konsekwentnie realizuje plany ekspansji Formuły 1 w Azji.
Wynikiem tego jest m.in. wprowadzenie do kalendarza Grand Prix Malezji w 2000 roku, GP Bahrajnu i Chin w poprzednim sezonie, czy też tegoroczny debiut GP Turcji.
Tor w Szanghaju zaprojektował Niemiec Hermann Tilke, który jest autorem torów w Bahrajnie i Malezji.
Zawody Formuły 1 są jednym z najważniejszych wydarzeń sportowych w Chinach, podobnie jak kończący sezon turniej Masters Cup (z pulą nagród 3,7 mln dol.), który w tym roku wrócił do Szanghaju po dwuletniej przerwie (odbył się tu w 2002 roku). Wystąpi w nim ośmiu najlepszych tenisistów.
Władze Chin podkreślają jednak, że te wszystkie imprezy są tylko "rozgrzewką" przed letnimi igrzyskami olimpijskimi, które w 2008 roku odbędą się w Pekinie.