Formuła 1 jak Le Mans?!
- Jeśli w Formule 1 pozostanie niewystarczająca liczba zespołów, dołączymy do cyklu Grand Prix samochody z innych kategorii - powiedział Max Mosley. Mówi się, że FIA zgodzi się w najgorszym wypadku na 16 bolidów w stawce. Do poziomu krytycznego jest już więc blisko.
Jeśli Honda nie znajdzie kupca, w sezonie 2009 na starcie stanie 18 maszyn. Nie jest jednak pewna przyszłość Toro Rosso. Właściciel, Dietrich Mateschitz, wielokrotnie podkreślał że chętnie pozbyłby się drugiego zespołu i wszystkie środki przeniósł na stajnię Red Bull. Nie wiadomo także jak długo w Formułę 1 będzie się chciał bawić Vijay Mallya. Kierowcy Force India w sezonie 2008 nie zdobyli nawet jednego punktu...
Receptą na zapaść finansową w Formule 1 ma być program cięcia kosztów opracowany wspólnie przez światową federację samochodową FIA oraz stowarzyszenie zespołów Formuły 1 FOTA. W wyniku wspólnych ustaleń budżety zespołów mają zostać zredukowane nawet o 80%. Kluczem do zwiększenia ilości zespołów w Formule 1 ma być obniżenie kosztów zakupu podzespołów przez zespoły niefabryczne. Będą one używać takich samych silników i skrzyń biegów. W planach jest także wprowadzenie standardowych elementów zawieszenia.
Wszystkie te działania mają zachęcić do wejścia do Formuły 1 nowe zespoły. Max Mosley wierzy, że zredukowanie budżetów zespołów do poziomu 50 milionów Euro rocznie sprawi, że na starcie sezonu 2010 zobaczymy nawet 12 ekip!
Pierwszym z nowych zespołów ma być USF1. Zespół tworzyć mają od lat związany z F1 Peter Windsor oraz Ken Anderson - legenda NASCAR i Indycar, a także były dyrektor techniczny zespołu Ligier. - To poważni ludzie, jednak uważam że potrzebna jest dalsza redukcja wydatków aby zespoły takie jak USF1 mogły być konkurencyjne - powiedział szef FIA.
Co jednak, jeśli plan Mosleya nie wypali? Formułę 1 nie zasilą nowe zespoły, a kolejne mogą odejść. Dysponująca największym budżetem w 2008 roku Toyota musi liczyć się z mniejszymi wpływami od głównego sponsora, firmy Panasonic. ING z kolei ma renegocjować umowę sponsorską z Renault, a Mercedes i BMW poważnie rozważały lub wciąż rozważają wycofanie się z Fromuły 1. - Jeśli sprawdzi się najczarniejszy scenariusz, stawka Formuły 1 zostanie uzupełniona o pojazdy innych kategorii wyścigowych. Mamy to zapisane w umowie z Bernim Ecclestonem - powiedział Mosley.
Takie rozwiązanie sprawiłoby, że rywalizacja w Grand Prix przypominałyby np. wyścigi wielogodzinne, gdzie ścigają się samochody w kilku klasach. - Byłoby to bardzo niefortunne rozwiązanie. Chcemy więc zmienić przepisy tak, aby pojawiło się w Formule 1 więcej zespołów niefabrycznych - zakończył Max Mosley.
_ Rafał Żochowski, Wirtualna Polska _