Ford Tourneo i Transit: nowe auta... osobowe?
Dwa vany, dwa przeznaczenia i jedno zaskoczenie. Jeszcze nigdy duże auto użytkowe nie przypominało tak bardzo samochodu osobowego.
Historia tego modelu zaczęła się ponad pięćdziesiąt lat temu. Aż trudno uwierzyć, że w 1961 roku Ford wypuścił swoje pierwsze auto o nazwie Transit. Nie była to jednak "prawdziwa" pierwsza generacja tego modelu, a jedynie zbudowana przez fabrykę Ford Köln odmiana modelu Taunus. Produkcję zaczęto w 1953 roku jako FK1000, a od 1961 roku oficjalnie użyto nazwy Ford Taunus Transit. Pierwsza generacja Transita MkI narodziła się w 1965 roku, a od tej pory powstało siedem odsłon tego, jednego z najsłynniejszych vanów w historii motoryzacji. Właśnie je wszystkie obserwuję na wystawie jaką zorganizował Ford podczas pierwszych jazd testowych nową, już ósmą generacją Transita. Ustawione jeden obok drugiego, doskonale uzmysławiają jak bardzo projektowanie samochodów zmieniło się przez te 50 lat! I jak bardzo rozwinęła się technologia używana we współczesnych autach.
To bardzo ważny model w gamie Forda, a sam producent zapewnia, że jest to najlepszy Transit jaki kiedykolwiek powstał i będzie wyznaczać wzór do naśladowania. Czy tak w istocie jest? Przekonam się o tym już za chwilę, bo kluczyk do Transita MkVIII trzymam w dłoni. Co ciekawe, nie tylko dla dostawczego, zapracowanego Transita wybrałem się w okolice Monachium. Drugą nowością jest Ford Tourneo Custom, czyli osobowa wersja przeznaczona do przewożenia, ponoć w bardzo komfortowych warunkach, całych rzesz pasażerów.
Pierwsze wrażenie jest sprzeczne. Kształty nie przypominają już kanciastego poprzednika, są widocznie nowocześniejsze, utrzymane w charakterze osobowych modeli Forda takich jak Ka, Focus czy Fiesta. Transit zyskał osobowe rysy, czy ładne? To już mniej istotne i w gruncie rzeczy mało znaczące w tym segmencie motoryzacji. "Osobowe" Tourneo jest niemal identyczne, gdyż bazuje prawie w całości na technologii Transita. Projektanci w jego przypadku zaserwowali sporą dawkę blachy. Patrząc z boku, widzimy linię okien unoszącą się pod sporym kątem, a pasażerowie ostatniego rzędu mogą czuć się niczym w aucie sportowym, tak niewielka jest tam powierzchnia szyb. Jednak najistotniejsze jest oczywiście wnętrze. I tutaj niespodzianka.
Wdrapując się do Tourneo odnoszę mieszane odczucia. Jakbym siedział w aucie osobowym! Pierwszy raz w samochodzie dostawczym odniosłem takie wrażenie. Materiały wykończeniowe, konsola środkowa, zegary, wszystko niczym przeniesione z osobówek, w tym przypadku przypomina bardzo Focusa. Jedynym elementem uświadamiającym "vanowatość" jest nieco wyższa pozycja fotela, który swoją drogą jest bardzo wygodny i może być nawet regulowany elektrycznie. Pozostałe dwa rzędy foteli również sprawiają pozytywne wrażenie, każdy z osobna zapewnia bardzo dobre trzymanie boczne, co jest rzadkością w tym typie aut. Efekt? Pasażerowie na krętych drogach nie są rzucani z lewej do prawej po całym wnętrzu.
Przestrzeni jest dużo, najwięcej w drugim rzędzie, natomiast w ostatnim jest już jej nieco mniej, choć mając dwa metry wzrostu bez dziewięciu centymetrów czuję się tam całkiem wygodnie. Szkoda tylko, że nad głową w trzecim rzędzie brakuje z pięciu centymetrów. Jakość wykonania także nieco odstaje od miejsca gdzie siedzi kierowca. Tourneo dostosowany jest do przewożenia 8 bądź 9 osób. Dostępny będzie w dwóch wersjach - krótkiej oraz długiej. W przypadku większej dodatkowe centymetry nie mają wpływu na ilość miejsca dla pasażerów, ale zwiększa się przestrzeń bagażowa. Niedogodnością może być dostanie się do wnętrza przez jedne z dwóch suwanych drzwi, a cały problem tkwi w dość wysokim stopniu jaki muszą pokonać pasażerowie, przydałby się jakiś dodatkowy, nawet mały, stopień. Tak, czy inaczej, przestrzeni jest pod dostatkiem, którą możemy dodatkowo aranżować na 30 różnych sposobów. To daje spore
możliwości funkcjonalne. Wszędzie też znajdziemy liczne schowki.
Przeskakując do Transita, legendy przewożenia tego i owego, zdziwienie trwa w najlepsze. Otóż, będąc typowym "pracusiem", przeznaczonym do długiej i ciężkiej harówki, oferuje w zasadzie identyczny poziom wykonania wnętrza. W aucie dostawczym.! To spore zaskoczenie. Sami przedstawiciele marki podkreślają fakt, że właśnie o taki efekt im chodziło. Stworzyć, najbardziej jak to możliwe, osobowe doznania. Przekłada się to oczywiście na poziom komfortu jaki kierowca (spędzający przecież dużo czasu w trasie) odczuwa w pracy.
Za bezpieczeństwo odpowiadają poduszki czołowe oraz boczne (plus kurtyny), a podczas jazdy możemy liczyć na pomoc systemu Electronic Stability Program z Torque Vectoring Control, to rozwiązanie znane z kompaktowego Focusa. Różnice sprowadzają się przede wszystkim do innej konstrukcji tyłu, oprócz przestrzeni ładunkowej mamy też dwa skrzydła drzwi, zamiast unoszonej klapy jaka znajduje się w Tourneo. Także Transit występuje w krótszej i dłuższej wersji. Oba auta mają w wersji krótszej rozstaw osi równy 2933 mm (SWB - 4,97 metra długości) oraz 3300 mm rozstawu osi w wersji dłuższej (LWB - 5,34 metra długości).
W drogę
Pod maską w przypadku obu nowych modeli Forda gości 2,2-litrowy turbodoładowany silnik wysokoprężny Duratorq TDCi, znany także z modelu Ranger, dostępny w jednej z trzech wersji mocy: 155 KM (385 Nm), 125 KM (350 Nm) oraz 100 KM (310 Nm). Jak łatwo przewidzieć, najsłabsza wersja jest... zbyt słaba. Pozostałe dwie oferują przyzwoite możliwości, choć nie są szczególnie dynamicznie nacechowane. Oczywiście nie ma sensu wymieniać przyspieszenia do setki, bo w tym samochodzie zależy to od wielu czynników, szczególnie liczby przewożonych osób (Tourneo) bądź masy ładunku (Transit). Warto jednak nadmienić, że mocniejsze wersje bardzo sprawnie radzą sobie przy niższych prędkościach i jazda nie sprawia im żadnych problemów.
Nieco gorzej zachowują się przy szybszej jeździe, gdzie na przyspieszenie musimy nieco poczekać. Sama jazda to zaskoczenie numer dwa. Nie uwierzy ten, kto nie pokonał przynajmniej kilku kilometrów w jednym z tych aut. Możliwości drogowe nie są oczywiście zbliżone do osobówek, ale jeżeli odniesiemy się do konkurencji, to Tourneo i Transit sprawiają wrażenie najlepiej prowadzących się "vanów" jakie obecnie mamy na rynku. Stabilność i pewność są ponadprzeciętne.
Czucie drogi w tym wysokim pudełku jest lepsze niż można się spodziewać. Informacje o tym, co się dzieje z zawieszeniem, kołami i całym nadwoziem dostarczane na regulowane w dwóch płaszczyznach koło kierownicy przewyższają kilka aut osobowych jakie znam. Zasługa w tym też konstrukcji, którą wykonano w 40 procentach z wytrzymałej bądź ultra-wytrzymałej stali. Sztywność nadwozia wzrosła o imponujące 37 procent! Z przodu zamontowano kolumny MacPhersona, z tyłu resory. Do tego bardzo konkretna, precyzyjnie pracująca 6-biegowa skrzynia manualna i w efekcie mamy wyjątkowo wygodne i sprawne auto użytkowe. Na bardzo duży plus zasługuje też wyśmienite wyciszenie wnętrza.
Dostępny jest tryb ECO, który oszczędza drogie paliwo między innymi dzięki systemowi Start/Stop. W mieście oznacza to nawet do 30 procent niższe spalanie. Średnie zużycie paliwa w Tourneo wynosi 6,5 litra/100km, a w Transicie o 0,1 litra większe, ale nie łudźmy się, że uda nam się je uzyskać, liczmy zatem na nieco większe koszty. Wśród pomocnych systemów znajdziemy Lane Assist, informujący o zboczeniu z pasa ruchu, czy tempomat, który możemy obsługiwać z koła kierownicy. Tourneo ucieszy nas także kamerą cofania i obrazem z niej wyświetlanym ukazującym się we wstecznym lusterku.
Minusy, które zauważyłem są dwa. Pierwszym jest układ hamulcowy, który mógłby pracować z nieco większym czuciem oraz zagospodarowanie przestrzeni na lewą nogę, która ląduje na podnóżku zbyt daleko z tyłu, co jest nieco niewygodne i nienaturalne. Szkoda, że ze względów konstrukcyjnych nie można było go przesunąć nieco do przodu, w kierunku silnika. Jednak ogólne wrażenie pozostaje bardzo pozytywne, jakość jazdy i możliwości drogowe są jak na vana wręcz doskonałe. Warto też nadmienić, że Tourneo i Transita dzieli nieco charakter zawieszenia, który w przypadku tego drugiego musi sprostać wymogom ładowności.
A propos ładowności - użytkownik może liczyć na zapełnienie 6,0 m3 (SAE) ładunkiem w wersji krótszej oraz 6,8 m3 (SAE) w wersji przedłużonej. Producent gwarantuje, że zmieszczą się trzy "europalety". Transit może pochwalić się ładownością na poziomie 871 kg w wersji krótszej i 1200 kg w wersji dłuższej.
Podsumowanie
Czy Tourneo jest dobrym pomysłem? Jeżeli ty, bądź twoja firma potrzebujecie przewozić dużą liczbę pasażerów, wtedy jak najbardziej. Jest komfortowy, przestrzenny i czujesz się gdzieś pomiędzy autem osobowym i dostawczym. Transit? Podobnie się prowadzi (czytaj - bardzo dobrze) i jest stworzony do ciężkiej pracy, w dodatku jest rekordowo pojemny. Pracownik będzie podróżować w znacznie lepszych warunkach i w znacznie przyjemniejszy oraz bezpieczniejszy sposób. Wygląda na to, że Transit będzie kontynuować swoje rynkowe podboje. W dodatku znamy już ceny - zaczynają się od 76 320 zł (netto) za wersję krótką Economy oraz 85 120 zł (netto) za odmianę długą Econetic. Osobowy Tourneo Custom to wydatek przynajmniej - odpowiednio - 142 975 zł i 147 157 zł (obie brutto). Konkurencja jednak bywa droższa.
Michał Grygier