Ferrari obserwuje konkurencję
Robert Kubica stwierdził po wyścigu w Turcji, w którym zajął czwarte miejsce, że „więcej nie dało się zrobić”. Z ostatniej Grand Prix w Stambule zapamiętamy świetny start Polaka, który jednym manewrem, ruszając z piątego pola, wyprzedził Heikki Kovalainena z McLarena i Kimi Raeikkoenena z Ferrari. Aktualny mistrz świata wciąż jednak dysponuje szybszym bolidem i to on ostatecznie zajął miejsce na najniższym stopniu podium.
- Na starcie zrównałem się niemal z Heikki, po czym on zwolnił i musiałem ostro hamować, aby nie doprowadzić do karambolu - mówił po wyścigu Kimi Raeikkoenen. - Dotknęliśmy się jednak na tyle mocno, że uszkodziłem część przedniego skrzydła w swoim bolidzie, co nie ułatwiło mi prowadzenia. To był dla mnie trudny weekend, ale lepiej mieć sześć punktów niż nic. A nic nie zdziałał drugi z uczestników wspomnianej kolizji, Heikki Kovalainen, który z przebitą oponą po zderzeniu z Raeikkoenenem, musiał zjechać na nieplanowany postój.
- Miałem słaby start z brudnej strony toru - ocenił Fin, jeżdżący w barwach McLarena. - Dotknęliśmy się po starcie z Kimim delikatnie, ale okazało się, że przebiłem przy tym tylną oponę. Musiałem zjechać do boksu i to właściwie był dla mnie koniec zawodów, bo obciążony paliwem, jadąc w dużym ruchu trudno było odzyskać czołową lokatę. Teraz z optymizmem czekam na start w Monako. Podobnie jak wielu innych zawodników, w tym nasz Robert Kubica, który już jakiś czas temu wyznał, że jeśli należy oczekiwać w tym sezonie na pierwsze zwycięstwo BMW Sauber, to najprędzej w Monako lub na Węgrzech, gdzie specyfika torów (wolniejszych od innych) powinna sprzyjać jego ekipie. Polski kierowca myśli o pierwszym zwycięstwie, tymczasem jego kolega z zespołu, Nick Heidfeld, zastanawia się, jak wyprzedzić kolegę... Niemiec świetnie rozpoczął sezon, stając w Australii na drugim stopniu podium. Potem jednak, w czterech kolejnych wyścigach, przyjeżdżał za plecami Roberta Kubicy. - Dogonię go - zapowiada niemiecki zawodnik. - Sezon
jest długi, a on ma tylko cztery punkty więcej ode mnie. Będę pracował nad swoim stylem jazdy i szybciej rozgrzewał opony. Szefowie BMW Sauber, jak dotąd nie wyrażają niecierpliwości słabszymi wynikami Nicka Heidfelda. Najczęściej podkreślają, że są zadowoleni z postawy obu swoich kierowców.
- Jesteśmy pewni siebie - stwierdził po Grand Prix Turcji Willy Rampf, dyrektor techniczny niemiecko-szwajcarskiego teamu. - Wywalczyliśmy kolejnych dziewięć cennych punktów. To więcej niż można było oczekiwać, startując z piątego i dziewiątego pola. Obaj kierowcy nie popełniali błędów, nie mieliśmy też problemów technicznych. W sumie możemy być zadowoleni. Z niecierpliwością czekam na Monako. Najwięcej powodów do zadowolenia w Turcji miał zdecydowanie Felipe Massa. Po raz trzeci z rzędu cieszył się ze zwycięstwa na torze Istanbul Park i w klasyfikacji generalnej ustępuje pola już tylko swemu koledze z zespołu Ferrari, Kimi Raeikkoenenowi. Okazuje się, że równie zadowolony był drugi na mecie Lewis Hamilton. - Uważam, że był to mój najlepszy wyścig - podkreślił młody Brytyjczyk. - Wiem, że dałem z siebie sto procent i przyniosło to efekt. Podobnie było z bolidem. Muszę podziękować całemu zespołowi za wysiłek włożony w to osiągnięcie.
Ale po wypowiedziach kierownictwa teamu można dojść do wniosku, że to ekipa McLarena jest bardziej wdzięczna Hamiltonowi za dobry wynik w Turcji, niż kierowca swoim współpracownikom. - Widzieliśmy tam fenomenalną jazdę Lewisa - ocenił szef zespołu, Ron Dennis. - Wierzę, że zmniejszyliśmy dystans dzielący nas od Ferrari i to nas mocno motywuje przed następnym startem w Monako. Cieszymy się ogromnie z występu Lewisa, bo przewaga Kimiego Raeikkoenena w klasyfikacji kierowców stopniała do siedmiu punktów. My czekamy na moment, gdy przewaga Ferrari będzie topniała na korzyść Roberta Kubicy. Może właśnie w Monako, już 25 maja, podczas kolejnej Grand Prix.
_ Więcej w Sporcie _