Wenecja słynie z licznych szlaków wodnych oraz gondol. Prawdziwemu koneserowi motoryzacji nie będzie się jednak uśmiechała wizja przemieszczania się z domu do pracy zwykłą, nudną „łódką”, jakich wiele we Włoskim mieście.
Rzeźbiarz Livio De Marchi postanowił udowodnić, że wodne podróże wcale nie muszą być banalne i sztampowe. Pomysł zbudowania niecodziennej łodzi zrodził się przez przypadek. Livio płynący ze swoim synem natknął się na korek uniemożliwiający przemieszczanie się po Canal Grande. Mattia De Marchi stwierdził, że skoro na wodzie są taksówki, jak i autobusy, a szlak korkuje się, nie mają do czynienia z kanałem, tylko z najzwyklejszą w świecie autostradą...
Nie od dziś wiadomo, że do przecinania dróg szybkiego ruchu najlepiej nadają się włoskie bolidy z czarnym rumakiem na masce. Livio zaszył się więc w swojej pracowni, aby móc zaskoczyć gości Essen Motor Show idealnie wykonaną repliką... Ferrari F50! Karoseria bolidu została wykonana głównie z sosny, jednak przy pracach wykończeniowych pomysłowy konstruktor używał też drewna czereśniowego, mahoniu oraz wielu innych.
Wymiary i kształty pływającej rzeźby idealnie odpowiadają prawdziwemu Ferrari F50. Konstruktor nie zapomniał też o stosownym wykończeniu wnętrza, w którym pojawiły się kubełkowe fotele, sportowa kierownica, a nawet dźwignia hamulca ręcznego.
Szkoda tylko, że po uruchomieniu silnika spod maski nie dobywa się dziki grzmot, a dosyć stonowany szum pracy niewielkiej jednostki napędowej. To Ferrari jednak nigdy nie będzie przecinać autostrad, a na wodnych szlakach weneckich kanałów bez najmniejszych problemów sprosta zadaniu, przed jakim staje większość włoskich supersamochodów – przyciągnie pożądliwe spojrzenia innych użytkowników dróg...
Łukasz Szewczyk