Elektryczne samochody nie zawsze są ekologiczne
Samochody elektryczne mają sporo zalet – m.in. jazda na prądzie jest tańsza, osiągi silników elektrycznych są lepsze niż spalinowych – ale najczęściej przywołuje się to, że są bardziej ekologiczne. Dzięki nim ma się poprawiać powietrze w miastach, ale mają mieć też zbawienny efekt na klimat na świecie. Czy tak jest na pewno?
Przede wszystkim trzeba określić, skąd pochodzi prąd. W Polsce nadal większość energii elektrycznej wytwarza się przez spalanie paliw kopalnych – najczęściej węgla. To oznacza, że można powiedzieć, iż samochody elektryczne tak naprawdę jeżdżą na węgiel. Jak wylicza Paweł Goller z Przemysłowego Instytutu Motoryzacji, wytworzenie prądu dla auta elektrycznego powoduje większą emisję dwutlenku węgla do atmosfery, niż ma to miejsce w samochodzie spalinowym. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że samo wytworzenie paliwa w rafinerii też powoduje dodatkowe zanieczyszczenie środowiska.
Niezaprzeczalną zaletą samochodów elektrycznych jest to, że nie emitują spalin w miejscu, w którym jadą, a to oznacza, że nie zanieczyszczają powietrza np. w centrach miast. Choć, jak tłumaczy Krystyna Barańska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, i to nie do końca jest prawdą. Oprócz emisji dwutlenku węgla czy szczególnie trujących tlenków azotu, samochody powodują pojawianie się pyłu w powietrzu. Są trzy źródła takiego zanieczyszczenia – rura wydechowa, ścieranie się opon i hamulców oraz tzw. pylenie wtórne, czyli podrywanie pyłu z nawierzchni podczas jazdy. W samochodach elektrycznych nie występuje tylko to pierwsze, natomiast największym źródłem jest to ostatnie, które odpowiada za 80 proc. pyłu.
Kolejną kwestią związaną z ekologia jest proces produkcyjny. W przypadku samochodów elektrycznych generuje on zdecydowanie więcej spalin, ale ma też inne złe działania na środowisko. Najważniejsza kwestią są akumulatory, które wykorzystują metale ziem rzadkich. Jak sama nazwa wskazuje – wydobywa się je tylko w niektórych miejscach na świecie, a już samo to powoduje potrzebę ich transportu. Dodatkowo np. do oddzielenia ich od gliny wykorzystuje się siarczan amonu. Jednak np. w kopalni w Chińskim Jiangxi tylko 0,2 proc. wydobytego materiału to pożądane pierwiastki wykorzystywane w przemyśle. Reszta (już skażona) zostaje niewykorzystana. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w innych kopalniach, gdzie jest potrzeba przebijania się przez grube skały, a cały sprzęt zużywa bardzo dużo energii – często pochodzącej z elektrowni węglowych.
Nie można też zapominać o fakcie, że później z samochodem elektrycznym są większe problemy z utylizacją. Idealną sytuacją byłoby odzyskiwanie materiałów z akumulatorów, jednak jest to nieopłacalne. Sytuację mogłoby poprawić dalsze wykorzystywanie starych akumulatorów w miejscach, gdzie ich częściowa sprawność nie ma znaczenia – np. przy zasilaniu budynków czy magazynowaniu energii z elektrowni wiatrowych lub słonecznych.
Wszystko to oznacza, że samochody elektryczne są tak „czyste” jak ich wytwarzanie, zasilanie i późniejsza utylizacja. Zatem faktyczne znaczące obniżenie emisji spalin możliwe jest przy wykorzystaniu źródeł odnawialnych lub elektrowni atomowych.
źródło: TVN Turbo