Jeszcze do niedawna samochody elektryczne były budowane głównie z myślą o oszczędnej jeździe. Zastosowane w nich silniki miały zaletę w postaci wysokiego momentu obrotowego dostępnego już od najniższych obrotów.
W pracach nad Lightningiem wzięli udział inżynierowie od lat przygotowujący wyścigowe bolidy. Nic dziwnego, że nadwozie pojazdu zostało wykonane z karbonu i kevlaru wzmacnianego aluminiowymi wstawkami o strukturze plastra miodu. Brytyjska maszyna zaczęła swój rynkowy żywot jako pojazd z silnikiem spalinowym.
Teraz na jego miejsca pojawił się elektryczny motor o mocy aż 700 KM oraz pakiet akumulatorów. Baterie wykonane w technologii NanoSafe™ powinny wytrzymać do 12 lat intensywnej eksploatacji – utrzymają ok. 85% pojemności nawet po 15 000 cyklach ładowania. Aktualnie stosowane ogniwa są trzykrotnie mniej żywotne.
Mimo postępu technicznego elektryczne źródła zasilania wciąż odznaczają się wysokim ciężarem. Inżynierowie dołożyli jednak starań, by całość umieścić możliwie blisko asfaltu, dzięki czemu położenie środka ciężkości nie przesunęło się w górę.
Po zmuszeniu silnika do intensywnej pracy można liczyć, że pierwsza „setka” pojawi się na liczniku po zaledwie 4 sekundach. W trakcie podróży w korkach oraz szarż po górskich serpentynach doceni się korzystny przebieg krzywej momentu obrotowego, dzięki której Lightning GT wtłacza w oparcia foteli od najniższych obrotów.
10-minutowe ładowanie baterii wystarczy, by samochód był w stanie pokonać 400 kilometrów. Czas niezbędny do uzupełnienia poziomu „paliwa” ulega wydłużeniu, gdy kierowca postanowi skorzystać z tradycyjnego gniazda, zamiast źródła trójfazowego prądu.
Producent zapewnia, że Lightning GT będzie nawet do 10 razy tańszy w eksploatacji od aut z tradycyjnymi silnikami spalinowymi. Dodatkową zaletą brytyjskiego sportowca jest brak zbiornika paliwa, co niemal do zera zmniejsza ryzyko pożaru na skutek poważnego wypadku.
O bezpieczeństwo kierowcy i pasażera dba też sztywna skorupa karoserii, przy której konstruowaniu oparto się o doświadczenia zespołów startujących w F1.
Niewielka kabina zapewnia niezbędne minimum komfortu. Nie zabrakło nawigacji satelitarnej oraz możliwości podłączenia odtwarzaczy plików mp3 do pokładowego nagłośnienia. Absolutną nowinką jest system imitujący odgłos pracy... silnika tłokowego!
Przyjemność prowadzenia nowoczesnego i ekonomicznego Lightning GT słono kosztuje. Niezbędne będzie minimum 150 000 funtów oraz spora cierpliwość – producent dopiero rozpoczyna zbieranie zapisów na egzemplarze pierwszej serii.
Łukasz Szewczyk