Ekipa Top Gear znów w opałach!
Producenci i prowadzący popularny program „Top Gear” po raz kolejny uwikłali się w skandal. Wcześniej opinia publiczna była poruszona wyprawą samochodem terenowym na szczyt wzniesienia w Szkocji, które pozostawiło trwałe ślady w unikalnym i chronionym krajobrazie. Słów krytyki nie szczędzono też po wypadku Richarda Hammonda – o mały włos nie przyczynił się do śmierci prezentera.
Tym razem dziennikarze wybrali się do Botswany. Na dnie wyschniętych jezior w rezerwacie Makgadikgadi próbowano nakręcić kolejny odcinek nowej serii. Niestety przejazdy zostawiły trwałe ślady w pokładach soli. Zarząd parku narodowego przypuszcza, że zostaną widoczne przez setki lat, co znacząco obniży walory turystyczne miejsca.
Równocześnie zarzucono BBC, że z jednej strony wydaje dziesiątki milionów dolarów na ochronę przyrody, z drugiej zaś, zniszczyło jedno z ostatnich, prawdziwie dzikich miejsc na świecie. Rzecznik prasowy BBC w obronie firmy stwierdził tylko, że firma dołożyła starań, by w jak najmniejszym stopniu zaszkodzić przyrodzie w parku narodowym.
W najbliższym czasie dowiemy się, czy jakość przygotowanego w Botswanie materiału była warta narażania przyrody na szwank...
Łukasz Szewczyk