Dziś już każdy zna Kubicę
I pomyśleć, że jeszcze 12 miesięcy temu mało kto w Formule 1 wiedział kim jest Robert Kubica. Dzisiaj zna go każdy. Bernie Ecclestone widzi w nim potencjalnego zwycięzcę, Sir Stirling Moss gwiazdę przyszłości, a Peter Sauber – kierowcę kalibru Michaela Schumachera.
Kontrakt na przyszły sezon ma w kieszeni. – Ten kontrakt dowodzi, że w ostatnich pięciu wyścigach zrobiłem to, czego ode mnie oczekiwano – oświadczył Kubica po upublicznieniu przez BMW Saubera przyszłorocznego składu. – Dobrze jest znać swoje plany z wyprzedzeniem, bo to pozwala się lepiej przygotować do dalszej pracy.
Trzecie miejsce w Grand Prix Włoch potwierdziło, że dr Mario Theissen postawił na odpowiedniego konia. Niemiec dużo ryzykował, angażując nieznanego szerzej 21-latka z Krakowa, ale Robert szybko się zrewanżował za ten kredyt zaufania. 10 marca w Bahrajnie Polak wygrał swój pierwszy oficjalny trening. Potem zrobił to jeszcze sześciokrotnie. I chociaż czołówka jeździła w nich na "pół gwizdka", jego piątkowe występy sprawiały doskonałe wrażenie, choćby na tle innych testerów. Na padoku coraz częściej padało nazwisko Kubica, najczęściej z dodatkiem "szybki" i „utalentowany”.
Robert Kubica z każdym wyścigiem był coraz lepszy i Nick Heidfeld zaczął się czuć coraz mniej pewnie. Wyścig w Suzuce przyniósł przykry zgrzyt, który nie pomógł w pojedynku z Toyotą o piątą lokatę w rankingu konstruktorów. Jarno Trulli i Ralf Schumacher byli do objechania. Przemawiała za tym choćby analiza czasów. Sęk w tym, że Robertowi, szybszemu średnio o sekundę na kółku, skutecznie przeszkodził Nick.
Miękkie opony okazały się błędem, ale 29-letni Niemiec nie miał zamiaru ustępować młodszemu koledze. Cztery rundy przed metą Giampaulo Dall’Ara przekazał Kubicy przez radio zgodę na minięcie Heidfelda. Zadanie powtórzył Mario Theissen. W rzeczywistości, była to także dyspozycja dla Nicka, który nagle przyśpieszył i dotarł do mety przed Robertem. - Z reguły w jednym zespole jest tak, że wolniejszy kierowca puszcza szybszego. Ale jak ktoś nie chce, to cóż... – stwierdził krakowianin.
Heidfeldowi puściły nerwy. Także dlatego, że media z większą atencją zaczęły traktować Polaka. - Jeśli Kubica jest taki mocny, to gdzie ja jestem? - przypuścił atak w "Auto Motor und Sport" Nick. - Odkąd jeździmy razem, zwykle jestem od niego szybszy i zdobyłem więcej punktów.
W Interlagos obaj tak bardzo byli zajęci sobą, że na Subida do Lago Michael Schumacher minął ich za jednym zamachem. Ciąg dalszy już w marcu.