[
]( https://kiosk.burdamedia.pl/? )
Lancia Musa kojarzy się ze słynną modelką, żoną prezydenta Francji, Carlą Bruni. Zaproponowaliśmy jej przejażdżkę tą mikrolimuzyną po Warszawie. Niestety, Pierwsza Dama była zbyt zajęta pełnieniem swoich obowiązków. Dlatego Piotr R. Frankowski zaprosił na tylną kanapę uroczą aktorkę Martynę Kliszewską.
Dzisiejsze gwiazdy starają się unikać przesadnej ostentacji. Wolą publicznie mówić o adopcji dzieci z dalekich krajów, walce z dziurą ozonową albo wycinaniu lasów w Amazonii. Jednocześnie zużywają tygodniowo więcej kokainy niż ja cukru do kawy. Hipokryzja to akurat w świecie mediów rzecz normalna. Konieczność podtrzymywania publicznego wizerunku oznacza jednak, że w dobrym tonie jest pokazywanie się za kierownicą hybrydowej Toyoty Prius. Przedłużona limuzyna o gabarytach statku wycieczkowego i wystroju wnętrza godnym klubu dla sadomasochistów kojarzy się już raczej tylko z filmami z lat 70. Zresztą zatłoczone i wąskie uliczki europejskich miast nigdy nie sprzyjały upowszechnieniu takich drogowych mastodontów. Małe, starannie wykończone samochody wyższej klasy zdobywają za to serca mieszkańców metropolii. Wystarczy pojechać do Włoch, by ujrzeć setki egzemplarzy Lancii Musa, auta w Polsce widywanego rzadziej niż
ślubno-pogrzebowe limuzyny Lincolna czy Cadillaca.
Warszawski test
Na tylny fotel niewielkiej, ale zaskakująco przestronnej Lancii zaprosiliśmy aktorkę Martynę Kliszewską, która zgodziła się zaryzykować jazdę po Warszawie ze mną w roli kierowcy. Starałem się jeździć wyjątkowo płynnie, a urocza pasażerka rewanżowała się cierpliwością i wyrozumiałością. Komfort pracy zawieszenia Musy jest wystarczający, by jazda po tych ulicach Warszawy, o których zapomnieli drogowcy, nie była udręką. W istocie mikrovan Lancii prowadzi się jak nieco wyższe Punto, z którym przecież dzieli podwozie.
Jak wygodny pokoik
Naszej pasażerce najbardziej przypadło do gustu wnętrze włoskiego samochodu. Miękka skóra w kolorze bakłażana i subtelne oświetlenie przyrządów skutecznie odwracają uwagę od twardego, srebrnego plastiku, który najwyraźniej zalega w magazynach Fiata. Nie udało się natomiast odwrócić uwagi od faktu, że wnęka na nogi kierowcy jest bardzo wąska i operowanie pedałami przez kierowcę o słusznym rozmiarze stanowi nie lada trudność. Smukłe kobiece stópki oczywiście pasują idealnie.
* WIĘCEJ ZDJĘĆ W GALERII * Jako miejski samochód do wożenia pasażerów na tylnych fotelach Lancia sprawdza się bardzo dobrze, ale chyba najbardziej zaskoczyło mnie to, że jest całkiem niezłym samochodem, który nie musi korzystać ze skojarzeń z Carlą Bruni i weneckim festiwalem filmowym, by do siebie przekonać. Dobrze jeździ, jest przyzwoicie wykonana i odróżnia się od innych aut. To może wada, bo banalne naśladownictwo jest bezpieczne.
Zdjęcia: Błażej Żuławski