Dzielnicowi odwiedzają domy w sprawie mandatów
Fotoradar straży miejskiej zrobił ci zdjęcie? Jeśli sprawa nie została załatwiona na czas, w domu może odwiedzić cię policja. Dzielnicowi mają skłaniać do uregulowania należności – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
31 grudnia 2015 roku był ostatnim dniem, w którym pracownicy straży miejskich i gminnych mogli dokonywać pomiarów prędkości samochodów. Sprawy, których nie udało im się zakończyć, trafiły pod skrzydła policji. W skali całego kraju funkcjonariusze będą musieli doprowadzić do finału około 300 tys. postępowań. Jednym ze środków, który ma zdyscyplinować zmotoryzowanych do wzięcia odpowiedzialności za przekroczenie prędkości lub wskazanie winnego, a następnie uregulowanie należności, jest wizyta policji w domu.
Dzielnicowi odwiedzają tych właścicieli sfotografowanych samochodów, którzy w ogóle nie podjęli czynności związanych z korespondencją dotyczącą zdjęcia z fotoradaru. Jak w „Dzienniku Gazecie Prawnej” przyznaje policja, zmotoryzowani zapraszani są na przesłuchanie w charakterze świadka lub sprawcy wykroczenia. W wielu przypadkach po podjęciu takich kroków policji udaje się sprawę szybko zamknąć.
W Polsce popularne są metody unikania odpowiedzialności za wykroczenia wykryte za pomocą fotoradaru. W przypadku tych, które w ostatnich miesiącach 2015 roku zarejestrowali funkcjonariusze straży miejskich i gminnych, wielu sprawców sądziło, że przeciągnięcie sprawy poprzez wskazywanie kolejnych domniemanych sprawców lub po prostu zignorowanie korespondencji, zaowocuje uniknięciem odpowiedzialności za wykroczenie.
Jak pokazał raport Najwyższej Izby Kontroli, tylko połowa kierowców płaci mandat dobrowolnie. Pozostali czekają, aż należność ściągnie właściwy im urząd skarbowy. Spośród nich około 30 proc. nie zapłaci wcale. Jak mówią przepisy, w przypadku mandatu kredytowego wykonanie kary ulega przedawnieniu po trzech latach od jego uprawomocnienia, czyli pokwitowania jego odbioru. Część kierowców liczy na to, że termin ten upłynie, nim skarbówka zdąży wyegzekwować należność. Ryzykują niewiele. Jak informuje NIK, koszt egzekucji niezapłaconego mandatu stanowi około 7 procent jego wartości. Jeśli więc nie zapłaci się mandatu w wysokości 200 zł, dodatkowo zostanie potrącone 14 złotych.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
tb, moto.wp.pl