Dwa lata przygotowań, tysiące kilometrów. Zginął spełniając marzenie
Hernik wraz Pawłem Stasiaczkiem i Norbertem Madetko organizował projekt "Nasz Dakar". Podkreślali swój wieloletni związek z motocyklami oraz egzotycznymi wyprawa,o, w których brali udział. Na turystycznych Hondach Africach Twin głównie jeździli po Afryce, na enduro startowali w krajowych cross country i terenowych rajdach w Rumunii.
Choć wszyscy ruszyli do Argentyny jako amatorzy, do rajdu przygotowywali się pod czujnym okiem Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego, a na liście swoich osiągnięć mogą zapisać m.in. Rajdy Maroko 2013, 2014 i Abu Dhabi Desert Challenge 2014.
- Przygotowywaliśmy się, żeby to marzenie urzeczywistnić. To wszystko co robimy jest pewną drogą, jako amatorom udało nam się taki cel (start w Rajdzie Dakar - przyp. red.) ustalić i wiele rzeczy podporządkować. Niestety, jest to bolesne, dlatego że my łączymy i nasze życie prywatne, biznes i nasze rodziny trochę na tym cierpią - mówił Michał Hernik w zeszłym miesiącu na konferencji prasowej Orlen Team. Ciszył się również z formy fizycznej jaką przygotowania pozwoliły mu osiągnąć w przededniu czterdziestych urodzin.
"Sama kwalifikacja i bycie na listach dakarowych jest dla nas ogromnym osiągnięciem i sukcesem w naszych dwuletnich przygotowaniach. Liczymy nadal na Wasze kibicowanie i wsparcie dla polskich zawodników amatorów, marzycieli zza biurek" - czytamy na blogu "Nasz Dakar". Na zdjęciach pustynia i uśmiechy uczestników.
Do Ameryki Południowej ostatecznie pojechali we dwóch. Hernik na motocyklu "Baby" i Stasiaczek na "Cizi". Madetko ze względu na kontuzję musiał odstawić swoją "Zykę" i przesiąść się do presscaru towarzysząc przyjaciołom. Pieszczotliwe nazwy, które nadali swoim motocyklom KTM Rally Replica 450 podkreślały tylko emocjonalny stosunek do rajdu.
Pierwsze dwa etapy pokonali niemal ramię w ramię, zajmując pozycję w dziewiątej dziesiątce, tuż obok siebie. Odcinek wiodący z San Juan do Chilecito Stasiaczek ukończył samotnie. Po godzinie 15 czasu miejscowego organizatorzy stracili sygnał łączności satelitarnej z motocyklem Hernika i natychmiast rozpoczęli poszukiwania.
Ciało znaleziono zaledwie 14 kilometrów przed linią mety, około 300 metrów od trasy. Brak widocznych obrażeń - przyczyny zgonu nie określono, ale nic nie wskazuje na wypadek. Tego dnia na swojej "Baby" pokonał 206 kilometrów, zabrakło niewiele.
30 stycznia Hernik skończyłby 40 lat. Polak stał się 24 ofiarą organizowanego od 1979 roku Rajdu Dakar.
Michał Oblizajek, WP.PL
Dyskutuj z autorem na Twitterze
Obserwuj @MOblizajek