Dokąd dojedzie Robert Kubica?
Potężne silniki już ryczą w Melbourne. Zimowe wakacje się skończyły, Grand Prix Australii pokaże, kto najlepiej wykorzystał pięć miesięcy przerwy.
Forma zespołów wreszcie zostanie zweryfikowana, dostaniemy pierwsze odpowiedzi na najważniejsze pytania. Czy Ferrari rzeczywiście jest takie silne, jak wskazuje na to przebieg zimowych przygotowań? Czy McLaren z dwójką stosunkowo niedoświadczonych kierowców będzie w stanie stawić czoło ubiegłorocznym mistrzom? I wreszcie – jak naprawdę wyglądają obecne możliwości BMW Sauber?
Na walkę z najlepszymi – Ferrari i McLarenem – w końcowej klasyfikacji prawdopodobnie szans nie będzie, ale zupełnie realne jest utrzymanie trzeciej pozycji wśród konstruktorów. Tyle że nie będzie to już tak łatwe jak w zeszłym sezonie, kiedy BMW Sauber dość szybko uzyskał bezpieczną przewagę nad resztą rywali.
W cieniu walki z innymi zespołami swój prywatny bój toczyć będą kierowcy BMW Sauber. Zdaniem ekspertów rywalizacja wewnątrz tej ekipy będzie jednym z najciekawszych wydarzeń sezonu 2008. Kubica osobiście nie przywiązuje wagi do wyniku konfrontacji z partnerem z zespołu, ale kibice – zwłaszcza polscy – mają na ten temat swoje zdanie.
Nawierzchnia australijskiego obiektu stanowi szczególne wyzwanie dla kierowców. Samochody wyścigowe jeżdżą tu tylko raz w roku, a na co dzień po parkowych alejkach spacerują mieszkańcy Melbourne, odpoczywający od atmosfery wielkiego miasta. Tor jest mało przyczepny, bo nawierzchnia nie jest pokryta warstwą gumy ze ścierających się opon. Sytuacja zmienia się bardzo szybko podczas weekendu, dlatego też odpowiednie dobranie ustawień wymaga pewnego wyczucia od zawodników i inżynierów. Dodatkowe utrudnienie to piekielny upał. Przy wysokiej temperaturze ogumienie szybciej się zużywa, a brak kontroli trakcji jeszcze bardziej utrudnia utrzymanie opon w dobrym stanie. To będzie weekend gorący pod każdym względem.
_ Więcej w Rzeczpospolitej _