Do niemieckich miast tylko z Euro 6?
Właściciele starszych samochodów coraz mocniej będą odczuwać negatywne skutki posiadania takich aut. Niebawem może okazać się, że nie będą oni mogli poruszać się po wielu niemieckich miastach.
Zamożne państwa Europy Zachodniej dbają o stan powietrza w miastach o wiele bardziej niż Polska. Wśród nich w czołówce są Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów w wielu miastach obowiązują tzw. strefy ekologiczne, z niem. Umweltzone, do których wjazd mają tylko pojazdy spełniające odpowiednią normę. Zielona nalepka, pozwalająca na wjazd do każdej strefy, przysługuje samochodom z silnikiem benzynowym, które spełniają normę emisji Euro 1 lub wyższą oraz autom z silnikiem Diesla, w przypadku których emisja odpowiada przynajmniej normie Euro 4, obowiązującej od stycznia 2006 roku. Wszystko jednak wskazuje na to, że niebawem sytuacja poważnie się zmieni.
Jak informuje „Automotive News Europe”, rząd Angeli Merkel zamierza zlikwidować legislacyjne przeszkody, stojące na drodze do ustanowienia miejskich stref, do których wjazd będą mieć wyłącznie samochody spełniające wymogi normy Euro 6. Co będzie to oznaczało w praktyce? Jeśli pod wpływem zmienionych przepisów samorządy miast ustanowią nowe strefy, będą po nich mogły poruszać się nieliczne samochody z wysokoprężną jednostką spalinową. Przypomnijmy, że norma Euro 6 dla samochodów osobowych obowiązuje od października 2015 roku.
Zanieczyszczenia komunikacyjne z pewnością obniżają komfort funkcjonowania w miastach i negatywnie wpływają na zdrowie oraz długość życia ich mieszkańców. Z tego punktu widzenia wprowadzanie rygorów dotyczących wjazdu do centrów miast ma głęboki sens. Niestety spłyca się on nieco w kontekście afery Volkswagena i sposobu ustalania katalogowego progu emisji. Cykl NEDC, za pomocą którego bada się obecnie poziom spalania i emisji samochodów, poddawany jest mocnej krytyce, jako oderwany od europejskiej rzeczywistości drogowej. By przekonać się, że jest tak w istocie, wystarczy sięgnąć do katalogów producentów i skonfrontować wskazane tam spalanie z jego poziomem, możliwym do osiągnięcia w rzeczywistej eksploatacji auta. Zwykle uzyskujemy wynik przynajmniej o 20 proc. gorszy od katalogowego. W przypadku części modeli koncernu Volkswagena okazało się, że producent stosował mechanizmy, które oszukiwały urządzenia pomiarowe w czasie testów. Póki więc europejscy politycy nie zdecydują się na definitywne skończenie z
fikcją, korzyści z ustanawiania stref zakazu dla starszych pojazdów będą częściowo iluzoryczne.
Kwestia ograniczania obszarów miast, po których mogą poruszać się samochody o wysokiej emisji szkodliwych substancji, z pewnością zostanie poruszona także w Polsce. Propozycja wprowadzenia takich restrykcji pojawiła się już przed wyborami parlamentarnymi i z oczywistych względów szybko przepadła. Prędzej czy później politycy będą jednak musieli się zmierzyć z tym problemem i jednocześnie wzbudzić rozgoryczenie wielu zmotoryzowanych.
tb, moto.wp.pl