Dakar: "nie wystarczy być świetnym kierowcą"
Pochodzący z Dąbrowy Górniczej Łaskawiec jako jedyny Polak, z 18-osobowej reprezentacji kraju, wygrał - i to dwukrotnie - odcinek specjalny, plasując się po dziesiątym etapie na czwartej pozycji. Następnego dnia, kilkanaście kilometrów po starcie, w pojeździe pękł wąż do chłodnicy.
- Musiałem się zatrzymać, aby usunąć awarię. Przelałem wodę, którą zabrałem do gaszenia pragnienia i przez cały dzień nic nie piłem w upale. Podczas naprawy poparzyłem sobie rękę, przez co trudniej prowadziło mi się quada. Ale to już historia. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele Dakarów i będę miał szansę walki o zwycięstwo - wspomniał 23-letni zawodnik, mieszkaniec wsi Krzykawka k. Olkusza. W ubiegłym roku zdobył Puchar Świata FIM i tytuł mistrza Europy w rajdach baja.
Mimo tak młodego wieku, jako drugi Polak w historii (po Rafale Soniku), był już na podium Dakaru. Dokonał tego w swoim debiucie w tej imprezie w 2011 roku. Jego trener jest zdania, że nie wystarczy być świetnym kierowcą rajdowym, aby odnieść sukces.
- Ekstremalne warunki wymagają od zawodników niezwykłej wytrzymałości fizycznej i odporności psychicznej. Pokonanie liczącej kilka tysięcy kilometrów trasy to także zmierzenie się z własnymi słabościami. Na starcie Dakaru stają zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy, którzy pragną przeżyć wielką przygodę. Dla tych pierwszych przygotowanie do kolejnej imprezy rozpoczyna się kilka dni po ceremonii mety poprzedniego Dakaru - wspomniał Swarczek.
Z Łaskawcem pracuje prawie trzy lata, kiedy był on jeszcze "naturszczykiem" - zawodnikiem bardzo utalentowanym, ale bez żadnego specjalnego przygotowania fizycznego.
- Zaczęliśmy od zajęć ogólnorozwojowych, nauki techniki, podstaw diety. Kolejne miesiące to ciągłe podnoszenie poprzeczki - ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe, zaprojektowane przeze mnie specjalnie do tej dyscypliny sportu i możliwości Łukasza. W sezonie przygotowawczym trenuje on nawet dwa razy dziennie. Cała sztuka polega na tym, żeby nie przedobrzyć. To wyjątkowo trudne, szczególnie u zawodników zbyt ambitnych, którzy są gotowi prawie "zaćwiczyć się na śmierć". Natomiast u leniwych, trzeba podnosić stymulację do zajęć. Łukasz jest gdzieś pośrodku - zaznaczył szkoleniowiec.
Czy Rajd Dakar wyczerpuje sportowca bardziej fizycznie czy psychicznie? Swarczek uważa, że te dwa aspekty idą z sobą w parze.
- Wycieńczenie wpływa demobilizująco na psychikę, z kolei stres i ogromne ciśnienie psychiczne mogą odbijać się na zachowaniach fizycznych organizmu. Podstawą jest jednak bardzo dobre przygotowanie fizyczne, które buduje się miesiącami. Aby przyzwyczaić organizm do trudów Dakaru, Łukasz już miesiąc przed zawodami spał na podłodze, tylko na karimacie. Dzięki temu lepiej znosił warunki, jakie panowały w Ameryce Południowej - powiedział.
Swarczek zwrócił też uwagę na psychikę zawodnika, który mimo młodego wieku bez kompleksów przystąpił do rywalizacji w najtrudniejszym na świecie rajdzie terenowym.
- To jego wielki atut. Nawet o wiele starsi zawodnicy od niego bywają stremowani na wielkich imprezach lub załamują się psychicznie. Ale nie "Łoker". On potrafi walczyć do końca, jechać z poparzonymi rękami lub wybitymi kręgami kręgosłupa, mimo potwornego bólu. To nie pojawiło się znikąd. Wpływ ma na to kilka elementów. Łukasz jest człowiekiem o dużej skromności i otwartości. Nigdy nie uderzyła mu do głowy woda sodowa. Dzięki temu skupia się na pracy, którą ma do wykonania i słucha. Tak - słucha. Nie każdy sportowiec, szczególnie mistrz świata czy Europy, potrafi słuchać rad, podpowiedzi, zaleceń. To fantastyczna jego cecha, która umożliwia mu robienie wielkich postępów - podkreślił trener.
Wspomniał, że jego podopieczny bez problemów znosi niewygody podróży, spanie w trudnych warunkach czy słabe jedzenie, jakie zdarza się na wyjazdach. Jest też bardzo obowiązkowy.
- Wracając z Francji czy Hiszpanii pokonywał samochodem non stop dwa tysiące kilometrów i po przyjeździe do Polski, mimo zmęczenia dzwonił do mnie z pytaniem, czy ma przyjść na trening. Uważam, że dużą rolę w kształtowaniu charakteru Łukasza odegrał jego ojciec, pan Józef Łaskawiec. To człowiek nietuzinkowy. Połączenie ognia i wody. Z jednej strony bardzo przyjacielski i honorowy, z drugiej niezwykle wymagający. Bardzo się angażuje i poświęca dla tej sprawy. Zawsze wiele wymagał od Łukasza, a ten z kolei miał w sobie na tyle dużo siły i mocy psychicznej, by wspinać się na wyżyny swoich możliwości i stawać na wysokości zadania - powiedział Bartosz Swarczek.