Dakar: Małysz przejechał 30 km bez opony
Adam Małysz coraz mocniej doświadcza trudów Rajdu Dakar. Podczas trzeciego i czwartego etapu zawodów Polak, jadący razem z pilotem Rafałem Martonem, miał dwa groźne zdarzenia, które na szczęście nie spowodowały poważnych konsekwencji i nasz były skoczek mógł kontynuować udział w Rajdzie.
Podczas czwartego, środowego etapu zawodów Małysz miał dwa niespodziewane zdarzenia. Najpierw w samochód polskiej załogi uderzyła Toyota jednego z uczestników i uszkodziła lewy przód Mitsubishi Pajero. Następnie z bocznych krzaków wyjechał na nich motocyklista.
Tylko dzięki szybkiej reakcji i refleksowi Małysza obyło się bez poważniejszych konsekwencji. To tylko jedna z przygód Polaka podczas tegorocznego Rajdu Dakar. Jak bowiem podaje oficjalny serwis zespołu "RMF Caroline Team", podczas trzeciego etapu, który odbył się we wtorek, Małysz przejechał ponad 30 km... na trzech kołach i feldze.
- Ze 30 kilometrów jechaliśmy na flaku. Na początku myśleliśmy, że skrzywiliśmy wahacz - ściągało nam samochód w bok. Kiedy wreszcie zarzuciło nami poczuliśmy, że coś dobija i zatrzymaliśmy się. Opony na feldze już prawie nie było - opowiada były znakomity skoczek narciarski.
Podczas tego odcinka Mitsubishi Pajero polskiej załogi miał jeszcze jedno, poważniejsze zdarzenie. - Podczas przejazdu przez rzekę uderzyliśmy w kamień i auto zawisło. Straciliśmy na tym z pół godziny, a wydostać się pomagali nam miejscowi. Na szczęście się udało - zdradza "Orzeł z Wisły".
- Dostałem trochę po tyłku. Niby trzeci odcinek miał tylko 200 kilometrów, ale okazał się bardzo trudny. Na tej trzęsawicy, w koleinach, kręgosłup cierpi i odechciewa się wszystkiego. Ale gdy człowiek dojedzie, to znowu się cieszy i wracałby za kierownicę – powiedział zmęczony, ale szczęśliwy zawodnik w rozmowie z dziennikiem "Fakt".
Po czterech etapach Adam Małysz zajmuje 40 miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar.
WP.PL/FAKT/CAROLINETEAM.PL